niedziela, 29 grudnia 2019

Cuda w buddyźmie

Skopiowane z 
http://www.buddhanet.net/e-learning/buddhism/lifebuddha/2_26lbud.htm

26. The Buddha's Attitude to Miracles

When the Buddha was once living at Nalanda in the Pavarika Grove, a man by the name of Kevaddha went up to him, paid homage, and said, "Lord, Nalanda is a successful city. The people living in Nalanda are prosperous, and they have confidence in the Blessed One. Lord, it would be good if the Blessed One appointed a monk to work a marvel of supernormal power, so that the people of Nalanda might become much more confident in the Blessed One."

The Buddha replied, "Kevaddha, I do not teach the Law to bhikkhus in that way." The Buddha gave the same reply when the question was put to him the second and third time. After the third question, the Buddha replied that there were three kinds of supernormal levels:

1. The marvel of supernormal power to appear as many persons, to pass through walls, to fly through the air, walk on water. All these are physical actions the ordinary people cannot perform.
2. The supernormal power to read other people's minds.
3. The supernormal power to be able to guide people according to their mental development, for their own good, using suitable methods to fit these people.

The first two supernormal powers, if displayed for their own sake in order to impress people, are no different from the performance of magicians. A monk who practices such worldly miracles is a source of shame, humiliation and disgust. Such actions may impress and win converts and followers, but they do not bring enlightenment to help them put an end to suffering.

The third kind of supernormal power, though, which may be called a "miracle", helps people to get rid of suffering. This is the only supernormal power that is fit to be practiced.

The only miracles that should be performed are these: when you see a man full of passion, craving and greed and you teach him to free himself from passion, craving and greed; when you see that a man is a slave to hatred and anger and you use your powers to help him control his hatred and anger; when you come across a man who is ignorant and who cannot see the true nature of the world (everything in this world is impermanent, sorrowful and egoless) and you use your powers to help him overcome his ignorance. These are worthy "miracles" you can perform.

This advice to Kevaddha was also extended to the Vinaya rules that forbid monks from performing miracles to impress people and gain converts, without helping them to be enlightened. This was clear in the case of Pindola.

Arahant Pindola Bharadwaja was famous for miraculous psychic powers. A rich man, wanting this monk to prove his psychic powers, placed a beautiful bowl at the top of a high place and challenged any holy man to get the bowl down. If he could do it, he could keep the bowl.

Pindola Bharadwaja flew up and took the bowl down easily. This was also done to prove to the rich man that there are saints in the world, a fact that the rich man did not believe. When the Buddha came to know about this incident, he called Pindola Bharadwaja to bring his bowl. He broke the bowl into pieces in front of a large gathering of monks, saying, "I am displeased about the demonstration of your psychic powers. You must never show off your powers just to impress simple ignorant people."



piątek, 27 grudnia 2019

piątek, 20 grudnia 2019

Cywilizacja chłopców

Patriarchat jest kulturą marginalizacji. Nurt dominujący jest w niej wskazany jako jedynie słuszny. Nurty inne są spychane na obrzeża lub zakazywane.

Odpowiedzialność to podejście, w którym określa się co jest słuszne, a działania niezgodne z tym co słuszne są eliminowane.

Zachodzi wyraźne podobieństwo schematu funkcjonowania obu powyższych. Oczywiście podobieństwo to nie wynikanie, ale można mówić o kompatybilności.

Przeciwieństwem obu powyższych jest zachowanie dziecka. Spontaniczność, która ignoruje konsekwencje, ponieważ wierzy w istnienie Rodzica chroniącego przed konsekwencjami.

Istotą męskich rytuałów przejścia jest uświadomienie chłopcu konieczności brania odpowiedzialności za czyny oraz pokazanie mu, że jest do tego zdolny. Taki rytuał jest niezbędny, ponieważ mężczyźni nie mają odpowiedzialności wpisanej na poziomie biologicznym.

Zarówno patriarchat jak i odpowiedzialność mogą prowadzić do nadmiernej sztywności. Kulturowo w cywilizacji zachodniej kontrujemy to kultem wolności. Wolność bez odpowiedzialności prowadzi do cywilizacji chłopców. Świata, który nie przejmuje się konsekwencjami własnych działań.

Odpowiedzialność i wolność muszą pozostawać w równowadze, inaczej popadamy w stagnację, a następnie upadek spiralą powrotu do tradycyjnych wartości lub szykujemy sobie katastrofę wiarą w nieograniczony wzrost, która skłania do przerzucania odpowiedzialności na innych.

czwartek, 28 listopada 2019

Wielki przełom

Mija dekada odkąd Andrea Rossi ogłosił opracowanie metody LENR. Mechanizm fuzji jądrowej niskiej energii miał umożliwiać uzyskiwanie znaczącego dodatniego wyniku energetycznego.

Przez kolejne lata wyniki naddatku energii cieplnej stopniowo poprawiały się, ale niezmiennie nie pozwalały na produkcję energii elektrycznej.

Wreszcie 23.11.2019 udało się! :)

"Dear Readers of the JoNP:
We did it.
Obtained permanent self sustaining mode with production of strong excess of electricity, generating more excess of electricity than of heat.
It is a revolution."
Cytiwane za:
https://e-catworld.com/2019/11/24/statement-of-andrea-rossi-we-did-it-obtained-permanent-self-sustaining-mode/

Powszechne, tanie i bezemisyjne źródło energii elektrycznej staje się faktem. Mamy technologię umożliwiającą rezygnację z paliw kopalnych.

Smutne w tej historii jest, że ten przełom mógł nastąpić już 30 lat temu. Za Wiki
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Zimna_fuzja
"23 marca 1989 roku dwaj fizycy, Stanley Pons z University of Utah i Martin Fleischmann z University of Southampton, ogłosili, że wynaleźli prostą metodę wykonania zimnej fuzji atomów deuteru poprzez elektrolizę ciężkiej wody z użyciem porowatej elektrody palladowej[1]. Po pierwszych entuzjastycznych recenzjach i ogłaszaniu podobnych wyników w innych laboratoriach[2], dokładne testy przeprowadzone w kilkudziesięciu ośrodkach naukowych na świecie zaprzeczyły tezie, że w takich warunkach istotnie dochodzi do zimnej fuzji[3]. Doniesienie uznano za mistyfikację, choć część badaczy twierdzi, że Pons i Fleischmann przypadkiem wpadli na trop nowego zjawiska fizycznego, ale nikt potem nie potrafił odtworzyć warunków, w jakich przeprowadzono pierwsze eksperymenty."

Andrea Rossi wykorzystuje analogiczne rozwiązanie, ale bazuje na wodorze i niklu, co czyni całe rozwiązanie szczególnie efektywnym kosztowo.

Mogliśmy ominąć cały kryzys klimatyczny. Jednoznaczna dominacja USA w tamtym czasie zapobiegła by wojnie, która teraz, przy pozbawíeniu dochodów państw zależnych od sprzedaży paliw kopalnych, będzie nieunikniona.

Myślę, że naukowcy, którzy zniszczyli kariery Ponsa i Fleischmanna, zostaną przez historię uznani za największych zbrodniarzy w dziejach.

niedziela, 17 listopada 2019

Władza bez religii

Od początku ludzkości władza brała swoją siłę z religii, a nie z monopolu na przemoc.
Bez unifikującej opowieści, która legalizowała przemocowy monopol władzy, nie dało się stworzyć dużych organizmów społecznych.

W czasach Oświecenia narrację religijną próbowano zastąpić narracją rozumu. Brak wielkiej narracji poruszającej serca i dusze, każdorazowo prowadził jednak do konieczności wprowadzenia terroru.

Zmiana jakościowa naszych czasów, to pojawienie się możliwości totalnej inwigilacji i manipulacji, "korygowania" zachowań jednostek, zanim staną się one groźne dla władzy. Władza nie będzie już potrzebowała religii aby trwać. Ten eksperyment obserwujemy jawnie w Chinach, ale dzieje się on również w krajach Zachodu.

Każda władza, która uwalnia się od zależności od rządzonych, musi ulegać degeneracji. To nieuniknione. Rynki finansowe, które odrywają się od "brudnej" rzeczywistości przemysłu, pokazują to dobitnie.

Nie widać obecnie nowego mechanizmu kontroli władzy. W Chinach już powróciła pozycja cesarza.

Przed nami zły czas dla człowieczeństwa rozumianego na sposób chrześcijański, jaki znamy z przypowieści o dobrym Samarytaninie. Kto nie wierzy, powinien pamiętać, że już dziś pewne formy pomocy potrzebującym, stanowią przestępstwo skarbowe.

piątek, 15 listopada 2019

Czy warto?

Skopiowane z:

https://www.gosc.pl/doc/5981107.Nobel-dla-Tokarczuk

...

Opowiadania i powieści noblistki to ciekawa, wciągająca proza. Olga Tokarczuk to wielki literacki talent: warsztat, wyobraźnia, inteligencja, celność i świeżość frazy. A jednak jest w tych książkach coś, co każe mi – chrześcijaninowi, księdzu katolickiemu, teologowi – napisać: nie ma zgody. Na co? Na powrót do pogaństwa. Na cofnięcie się do czasów przed-Chrystusowych, na wymazanie 1053 lat ochrzczonego życia mojej ojczyzny. Jej niepodległej – diabłu, okupantom, kłamstwu, grzechowi, niewoli, wszelakiemu złu Polaków i nie-Polaków – wolności w Chrystusie. A twórczość Tokarczuk to w warstwie ideowej apoteoza neopogaństwa – fascynacja mitami, astrologią, ezoteryką, zdolnościami parapsychologicznymi, wizją politeistyczną, przedchrześcijańską właśnie, poddaną rytmom księżyca i krwi, magii, wizją „naturalnie” pogańską. Wracają bogowie. A z nimi ciemność i przerażenie. Oręż w rękach wielu w walce z kościelną wiarą w Chrystusa. Wiem, co piszę: czytam i oglądam, widzę i słyszę, czuję i myślę.

Benedykt XVI przypominał, że narodowy socjalizm był cofnięciem się przed czasy judeochrześcijańskiego „wyalienowania” do „piękna” pogańskiej, germańskiej „dzikości”, kultury „prawdziwej”, nieżydowskiej. I że marksizm był cofnięciem się przed czasy chrześcijańskiego „wyalienowania” do żydowskiej nauki o nadziei (Mesjaszu), ale fałszywie rozumianej, czyli do jej ateistycznej wydmuszki, z której wyjęto Boga, a w Jego miejsce włożono oświeceniowy rozum (bożka nauki) totalnie wyobcowany z wszelkich metafizycznych powiązań. Jan Paweł II czterdzieści lat temu wołał: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. Czy można odepchnąć to wszystko? Czy można powiedzieć »nie«? Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego »wolno«? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i Narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć »nie« temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?”.

W imię czego? W imię oszalałej ekologii (jak w filmie „Pokot” według scenariusza Tokarczuk)? W imię magii, Junga? W imię (post)modernistycznego cofnięcia się przed czasy chrześcijańskiego „wyalienowania”? Patronem mojej ojczyzny jest święty Wojciech, zabity 1020 lat temu podczas ewangelizacji pogan. To jest główny nurt naszych dziejów: chcieć Chrystusa i głosić Go nawet za cenę męczeństwa. Czy można odepchnąć i odrzucić to wszystko? Dlatego mocne „tak” dla świetnej współczesnej literatury i mocne „nie” dla obecnej w niej pochwały pogaństwa. Pamiętając, że świetność może być zwodnicza.

Trzydzieści lat temu, u początków mojego pisania, przeczuwałem, co jest istotą owej transakcji, co przydarzyło się Faustowi i Twardowskiemu, co znaczy ten deal. Fragment z wiersza dedykowanego wtedy samemu sobie: „jeśli piszesz/ nie wyprowadzaj zdań ze swojej ciemności/ demony bywają hojne i za wierną służbę płacą nierzadko fontanną złocistego słowa/ choćby rzędy liter mieniły się od znaczeń i pociągały umysł genialnością uchwycenia istoty rzeczy/ nie wierz, zniszcz i zawróć/ nawet za cenę bełkotu czy skrwawionego milczenia”.

wtorek, 12 listopada 2019

Świadomość

Nasza świadomość jest mechanizmem tworzenia opowieści uzasadniającej dlaczego jest tak, jak jest.

Posiadanie takiego mechanizmu, wymyślania na bieżąco sensu oraz aktualizacji modelu świata pozwala lepiej w nim funkcjonować.

Na taką rolę świadomości wskazują eksperymenty nad wpływaniem na mózg. Osoby poddane wpływowi, wykonujące działania zgodnie z zamiarem eksperymentatora, tworzą, często karkołomne, uzasadnienia, dlaczego podjęły daną decyzję. 

Świadomość czyni świat miejscem zrozumiałym i przewidywalnym.

Za Yuval Harari

niedziela, 20 października 2019

Wartość i cena

Rzeczy posiadające cenę, przesłaniają mam kontakt ze sprawami posiadającymi wartość.

"...
No i oczywiście im bardziej dostępne są dla nas obiekty naszego apetytu, tym bardziej zwracają na siebie naszą uwagę, tym łatwiej nam je pozyskać i tym szybciej się mnożą, przesłaniając nam obraz świata prawdziwych wartości.
Różnice między rzeczami posiadającymi wartość a tymi posiadającymi cenę są wyraźne w każdym aspekcie życia ludzkiego.
..."

wtorek, 8 października 2019

Osobowość neurotyczna

Zamrożone niemowlę

Trauma - brak odpowiedzi na wołanie o miłość, świat nie jest bezpiecznym miejscem.

Problem: powstaje przed wykształceniem mowy.

Rozwiązanie

Chrześcijański Bóg bezwarunkowo kochający i błogosławiący swoje dzieci.

Uwaga: religie chrześcijańskie, w związku ze społeczną funkcją wspierania władzy, mają duży potencjał retraumatyzacji.

sobota, 28 września 2019

Po szczeblach

Albo: Gra w życie

Zaczynamy naszą podróż od wielkiego JA. To ja przesłania cały świat. Powoli uczymy się kochać samych siebie, aż do momentu kiedy odkrywamy, że kochanie siebie wymaga również kochania innych.
Zaczynamy wtedy postrzegać innych jako naszych bliźnich, dbać o nich i się na nich zawodzić. Poszukujemy sposobów, w jaki najlepiej możnaby dbać o nich i odkrywamy następny poziom - struktury ludzkiej społeczności: rody, partie, religie, państwa.
Oddajemy wielką ilość naszej energii życia na budowanie jak najlepszej struktury społecznej, takiej która zapewni, że ludzie będą się nawzajem kochać. Trwa to, aż do momentu kiedy odkrywamy, że miłości nie da się zadekretować. Poszukujemy najlepszych metod rozwoju organizacji grup ludzkich. Przy okazji pojawiają się religia. Początkowo tylko jako narzędzie władzy i kontroli, ale później również jako źródło system wartości.
Doznajemy zawodów ludzkimi organizacjami i odkrywamy, że stałość pozostaje w Bogu. Relacja miłości trwała jest tylko w jego kontekście i skierowana do niego. Stajemy się przewodnikiem dla ludzi ku Bogu. Na tym etapie niezbędne jest wypracowanie całościowego obrazu świata i zaakceptowanie faktu, że ponieważ bazuje na założeniach, musi posiadać niespójności.

Opis tego procesu od zawsze mamy w kulturze, np. w pięknych baśniach "O Sobotniej górze" czy "Woda żywa" - w wersjach słowiańskich :)

środa, 25 września 2019

Proces uzdrowienia serca

1. Przyznanie się do problemu
• Symptomy: smutek, depresja, alkoholizm, pornografia, szał zakupów, gry, ciągłe towarzystwo, ciągły high emocjonalny.
• Często najtrudniejszy moment - wielu odbiera to jako porażkę życiową, a to początek uzdrowienia!
• Pomoc wspólnoty, psychologa, terapii
2. Nazwanie sytuacji i emocji
• Często wyparcie powoduje trudność w późniejszym określeniu kto był agresorem itp.
3. Akceptacja siebie z emocjami
• W procesie uzdrowienia, osoba skrzywdzona może się dziwnie zachowywać: szara myszka
naraz zaczyna mówić, skała zaczyna okazywać emocje, twardziel płacze
4. Przebaczenie Bogu (tu raczej prostowanie obrazu), krzywdzicielowi i sobie
5. Przyjęcie Bożej Miłości do danej sytuacji
• Eucharystia, Modlitwa, słowo poznania

niedziela, 15 września 2019

Efektywny Altruizm

Jeśli grupa osób przyjmuje ekstrawagancką idę i postanawia głosić ją światu, to jest to ich niezbywalne prawo, w ramach wolności wypowiedzi. Jeśli idee takie okazują się być sprzeczne z rzeczywistością, jak płaska ziemia, przerażająca szkodliwość szczepionek, czy identyczność kobiet i mężczyzn, to jest to wyraz ich ekstrawagancji i nic innym do tego. Jeśli postanawiają żyć w oparciu o taką nieprzystającą do rzeczywistości ideę, to uzyskają gorsze efekty, niż osoby, które przyjmują idee racjonalne, czyli zgodne z rzeczywistością.

Społeczności potrzebują ekstrawaganckich idei oraz osób, które odważą się je testować, ponieważ rzeczywistość zmienia się, a idee kiedyś racjonalne, mogą stać się nieracjonalne i potrzeba stałego źródła nowych.

Jeśli nowa idea, w oparciu o test efektywności, faktycznie okazuje się nieracjonalna, a mimo to zostanie narzucona większości, to świadczy źle nie o jej głosicielach, ale o większości.

Ciekawe w tym zjawisku jest pytanie w jaki sposób nieracjonalna idea może zostać narzucona większości. Mamy tu szereg mechanizmów, np. błędy poznawcze, strach, ale najciekawsze jest nadużywanie altruizmu, czy ogólnie pragnienia dobra dla innych i świata.

Promowanie nieracjonalnych idei poprzez nadużywanie altruizmu jest trudne do blokowania, ponieważ protestujący zostanie natychmiast oskarżony o egoizm lub złą wolę i narazi się na śmierć społeczną. W mądrości grupowej ten efekt zapisał się w postaci przysłowia: "Droga do piekła wybrukowana jest dobrymi chęciami". Współczesną odpowiedzią jest natomiast Efektywny Altruizm, który dzięki wprowadzeniu racjonalności do obszaru zwyczajowo "obsługiwanego" emocjonalnie, daje szansę na ograniczenie wpływu nadużyć.

czwartek, 12 września 2019

czwartek, 5 września 2019

Dzikie serce

Kroki do uzdrowienia

1. Otwarcie serca na Boga
2. To nie Twoja wina - opłakiwanie rany
3. Zgoda na miłość Boga - uzdrowienie
4. Wybaczenie - decyzja, a nie uczucie

czwartek, 22 sierpnia 2019

Dziecięctwo

Beztroska
Wiara w dobro świata
Radość
Ufność
Pragnienie zabawy
Chęć interakcji z ludźmi?
Zdolność do zachwytu
Fantazja
Zdolność odklejania się od rzeczywistości

środa, 21 sierpnia 2019

Wola jest jak mięsień

https://m.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,5858,adam-szustak-op-to-dotyczy-szczegolnie-nas-katolikow-lapie-sie-na-tym-jako-ksiadz.html

"Wola to naprawdę coś bardzo fundamentalnego w życiu. Doświadczam tego namacalnie niemal codziennie. Prostym przykładem mogą być wszelkiego rodzaju diety. Przyznam, że jestem mistrzem chodzenia na diety. Gdy mam taki moment, że wszystko się spiętrza, tysiące spraw na głowie, milion problemów, to jedyną moją myślą wieczorem jest marzenie o Mac Royalu. Gdy robię zaś cały dzień sensowne rzeczy, ale jest to normalny, nieprzeładowany dzień, jestem w stanie się powstrzymać i iść spokojnie spać. Przeładowanie naszej woli robi w nas właśnie takie rzeczy. Dlatego też bardzo wielu ludzi, którzy robią fantastyczne rzeczy, zazwyczaj dopuszcza się również strasznych czynów. Wielu artystów, którzy stworzyli wspaniałe dzieła i namęczyli się przy tym niewiarygodnie, brnie w niemoralne romanse. Dzieje się to z tego powodu, że cała ich wola została zużyta, niejako wtłoczona w pewien nurt twórczy, więc kiedy przychodzi pokusa, są jakby bezbronni. Nasze ogólnoświatowe, zbawieńcze działanie, to, że chcemy wszystko, zawsze, wszędzie, wszystkim, sprawia, że nie jesteśmy w stanie zrealizować rzeczy najważniejszych.
 
Trzecim krokiem w realizowaniu tego, kim jesteśmy, jest utrwalanie kształtu naszej duszy przez wolę, która jednak nie jest stałą, niewyczerpalną właściwością. Wola jest zdolnością, która się rozbudowuje i maleje, tak jak siła mięśni. Jeżeli źle z niej korzystamy, to po prostu przegrywamy. Nie warto więc się wolitywnie przetrenowywać. Dobrze wybrać jeden cel, jedno działanie, jedną rzecz i na niej się skoncentrować. Przegramy gdzie indziej? Trudno. Nie musimy być wszędzie i we wszystkim najlepsi."

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Zranienie narcystyczne

Za wiki

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Narcystyczne_zaburzenie_osobowo%C5%9Bci


Gabbard i in. referują tę teorię, z późniejszymi zmianami, jako opis rozwoju zranienia narcystycznego w fazie ponownego zbliżeniaRana lub zranienie narcystyczne powstaje, gdy opiekunowie wymagają od dziecka, aby było pod jakimś względem inne niż jest w rzeczywistości. Rodzice nie odzwierciedlają dziecka, nie są empatyczni i nie zachowują zdrowych granic, nie pozwalając na prawidłowy rozwój dopiero wyłaniającej się osobowości – na kształtowanie się prawdziwego self. Przekaz otoczenia brzmi: Jeśli przestaniesz być sobą i będziesz tym kim ja chcę abyś był, będę cię kochał[23]. Zamiast potrzebnej w tym okresie kateksjinarcystycznej rodziców przez dziecko następuje proces odwrotny – rodzice idealizują dziecko, wymuszając na nim stworzenie obronnego, kompensacyjnego, fałszywego self, które ma zapewnić dziecku bezpieczeństwo związane z zaspokojeniem podstawowych potrzeb. Idealizacja dziecka wiąże się z nieakceptowaniem jego słabości i ograniczeń oraz wyjątkowej w tym okresie podatności na zranienie. Powstałe w wyniku zranienia fałszywe self (fałszywe „Ja”) będzie zaprzęgało ogromną część energii organizmu w celu osiągnięcia wielkości, bez której osoba czuje się skrajnie bezwartościowa lub doznaje dojmującej pustki – uczucia pochodzącego z prawdziwego self, towarzyszącego refleksji, że żyło się nie swoim życiem, w iluzji o swojej omnipotencji. Według tego opisu, jeśli dziecko nie było kochane takim jakie jest, jeśli było wykorzystane do realizacji marzeń rodziców lub otrzymało przekaz: „musisz być kimś lepszym” to przez resztę życia będzie mu trudno być sobą lub będzie to w ogóle niemożliwe[23].

Kernberg wyróżnił następujące kliniczne komponenty narcystycznych zaburzeń osobowości[23]:


patologię „Ja” (nadmierny egocentryzm, zależność od podziwu)


patologię relacji (nadmierna zazdrość, wykorzystywanie innych, brak empatii)


patologię superego (od deficytu zdolności do smutki i żałoby, poprzez wahania nastroju, odczuwanie wstydu do zachowań antyspołecznych)


czwartek, 15 sierpnia 2019

Czas utajony

Krokiem pierwszym w drodze do Boga jest odkrycie miłości w samym sobie.
Najbardziej pomocne jest w tym doświadczenie miłości Bożej, tego że my sami godni jesteśmy miłości.

Następnie pojawia się pytanie Jak kochać? Dla znalezienia odpowiedzi kluczowe jest odkrycie własnej centralnej jakości, ponieważ to ona określa naszą predyspozycję do miłości.

Odkrycie własnej jakości miłości pozwala zacząć dawać ją światu.
Przekształcanie świata za pomocą miłości jest kroczeniem drogą ku Bogu.

niedziela, 11 sierpnia 2019

Perspektywa

Religie uczą nas, że odpowiadamy za nasze czyny, słowa oraz myśli.

Relacje osób po doświadczeniu śmierci (NDE) mówią o ocenie "filmu z życia" przy świadomości wpływu, jaki wywarło się na innych.

Oczywiście nie mamy pełnej świadomości  odnośnie potencjalnego wpływu naszych czynów, ale dodanie takiej perspektywy jest istotną zmianą.

Niestety łatwo zamienić to w nerwicę natręctw :) Co gorsza, taki sam czyn wywoła odmienny wpływ w zależności od osoby i niezbędne jest rozpoznanie jakości osoby, z którą wchodzimy w interakcję.

sobota, 20 lipca 2019

Nauka z historii osobistej

Zdarzenia z naszego życia stanowią okazje do przerobienia lekcji przewidzianych mitem osobistym.

W tradycji chrześcijańskiej można to ująć jako naukę poprzez uporanie się z tendencją do naszego "naszego" grzechu.
Porażka przenosi na niższy poziom wibracyjny, tak, że tendencja do grzechu staje się bardziej nachalna.
Uporanie się z tendencja pozwala realizować powołanie duszy i otwiera na kolejną, bardziej subtelną lekcję.

niedziela, 30 czerwca 2019

Motto 09.2009


Uczyń o Panie we mnie serce czyste, odnów w mej piersi ducha niezwyciężonego
Przydaj mi hojności i rozwagi, abym mądrze dzielił się darami, którymi mnie obdarzyłeś
Niech będę przezroczysty, bym nie przesłaniał światła Towojej Miłości

wtorek, 25 czerwca 2019

Cierpienie z cierpiącymi, radość z radosnymi

Za
https://m.deon.pl/magazyn/maj-2019/art,5,klerykalna-choroba-kosciola.html

Wielu z nich - krytycznie nie zadufanych w znaczeniu swojego powołania - wiedziało, że są tacy, jak inni wierzący, że ich powołaniem jest służba, naginanie karku za grzeszników, mycie brudnych nóg, cierpienie z cierpiącymi i radość z radosnymi. 

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Nie właściciel - ogrodnik

Człowiek dociera właśnie do miejsca, w którym kontynuacja podejścia do przyrody z pozycji "władcy, czyniącego sobie Ziemię podległą" prowadzi do katastrofy. Ta sytuacja graniczna może wyzwolić w nas zmianę podejścia z grabieżcy na ogrodnika.

środa, 19 czerwca 2019

Koronka świecka

Kieruj się Miłością

Nie powinnością,
Kieruj się Miłością,
Nie ideą,
Kieruj się Miłością,
Nie strachem,
Kieruj się Miłością,
Nie pożądaniem,
Kieruj się Miłością,
Nie fascynacją,
Kieruj się Miłością,
Nie ciekawością,
Kieruj się Miłością,
Nie znudzeniem,
Kieruj się Miłością,
Nie ekscytacją,
Kieruj się Miłością,
Nie chciwością,
Kieruj się Miłością,
Nie przesądem,
Kieruj się Miłością,
Nie zranieniem,
Kieruj się Miłością,
Nie zwątpieniem,
Kieruj się Miłością,
Nie próżnością,
Kieruj się Miłością,
Nie poświęceniem,
Kieruj się Miłością,
Nie nawykiem,
Kieruj się Miłością,
Nie wygodnictwem,
Kieruj się Miłością,
Nie cierpieniem,
Kieruj się Miłością,
Nie zachwytem,
Kieruj się Miłością,
Nie zmartwieniem,
Kieruj się Miłością,
Nie egzaltacją,
Kieruj się Miłością,
Nie uniesieniem,
Kieruj się Miłością,
Nie mądrością,
Kieruj się Miłością,
Nie porywem,
Kieruj się Miłością,
Nie przerażeniem,
Kieruj się Miłością,
Nie smutkiem,
Kieruj się Miłością,
Nie radością,
Kieruj się Miłością,
Nie odrazą,
Kieruj się Miłością,
Nie przywiązaniem,
Kieruj się Miłością,ą
Nie instynktem,
Kieruj się Miłością,
Nie kalkulacją,
Kieruj się Miłością,
Nie wolnościa,
Kieruj się Miłością,
Nie zniewoleniem,
Kieruj się Miłością,
Nie współczuciem,
Kieruj się Miłością,
Nie obojętnością,
Kieruj się Miłością,
Nie zaślepieniem,
Kieruj się Miłością,
Nie wglądem,
Kieruj się Miłością,
Nie wstrętem,
Kieruj się Miłością,
Nie przylgnięciem,
Kieruj się Miłością,
Nie skrupułami,
Kieruj się Miłością,
Nie zachłannością,
Kieruj się Miłością,
Nie skąpstwem,
Kieruj się Miłością,
Nie rozrzutnościś,
Kieruj się Miłością,
Nie wściekłością,
Kieruj się Miłością,
Nie łagodnością,
Kieruj się Miłością,
Nie zyskiem,
Kieruj się Miłością,
Nie naiwnością,
Kieruj się Miłością,
Nie wyrachowaniem,
Kieruj się Miłością,
Nie bezmyślnościa,
Kieruj się Miłością,
Nie skrytością,
Kieruj się Miłością,
Nie otwartością,
Kieruj się Miłością,
Nie pobudzeniem,
Kieruj się Miłością,
Nie zmęczeniem,
Kieruj się Miłością,
Nie zniechęceniem,
Kieruj się Miłością,
Nie entuzjazmem,
Kieruj się Miłością,
Nie rutyną,
Kieruj się Miłością,
Nie pochopnościa,
Kieruj się Miłością,

Nie smutkiem,
Kieruj się Miłością,
Nie radością,
Kieruj się Miłością,
Nie odrazą,
Kieruj się Miłością,
Nie przywiązaniem,
Kieruj się Miłością,ą
Nie instynktem,
Kieruj się Miłością,
Nie kalkulacją,
Kieruj się Miłością,
Nie wolnościa,
Kieruj się Miłością,
Nie zniewoleniem,
Kieruj się Miłością,

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Kwazicząsteczki

Badania teoretyczne nad kwazicząsteczkami kwantowymi wydają się wskazywać na źródło trwałości makroskopowych zbiorąw cząsteczek kwantowych.

https://www.sciencealert.com/scientists-have-found-quantum-particles-that-are-basically-immortal

Kandydat na analogię w strukturach psychicznych - kompleks. Struktura, która podtrzymuje swoje istnienie pomimo naturalnej tendencji do zmienności struktur psychicznych.

czwartek, 30 maja 2019

Przypominanie sobie snu

Po przebudzenie wykonuj w ciszy łagodnie monotonne, obszerne ruchy, w miarę łatwe, bez silnego napinania mięśni. Powtarzaj je kilkadziesiąt razy.
Postaraj się nie myśleć o niczym szczególnym. W trakcie takiego spokojnego, monotonnego działania umysł niech błądzi bez narzucanego przez Ciebie planu.
Przykład ruchu: leżąc na plecach, ręce wzdluż ciała, unoś je wyprostowane, aż do 180 stopni, następnie spokojny powrót do pozycji wyjściowej. Powtarzaj kilkadziesiąt razy. Dla wygody warto trzymać drążek (np. papirowy rulon) łączący obie dłonie i stabilizujący ruch.

W trakcie niewymuszonego błądzenia umysł natrafia m.in. na wątki ostatniego snu. Gdy to się zdarza, podążaj za tym, co przyszło :)

sobota, 25 maja 2019

Odpowiedzi

Skopiowane z
https://nautilus.org.pl/artykuly,3740,smierc-jest-zludzeniem---wiedza-o-tym-ci-ktorzy-przezyli-smierc.html

Mellen-Thomas Benedict jest artystą, który przeżył śmierć w 1982 roku. Był martwy przez ponad półtorej godziny, w ciągu której opuścił ciało i udał się w kierunku Światła. Ponieważ ciekawił go Wszechświat, został zabrany w jego odległe rejony, a nawet dalej - w energetyczną Pustkę Nicości poza Wielkim Wybuchem.
Komentując jego doświadczenie, Dr. Kenneth Ring powiedział: "Jego historia jest jedną z najbardziej niezwykłych, z jakimi zetknąłem się w trakcie swoich rozległych badań nad doświadczeniami śmierci klinicznej".
Droga ku śmierci
W 1982 doświadczyłem śmierci spowodowanej nieuleczalnym nowotworem, którego nie można było zoperować, a z kolei jakakolwiek chemioterapia zrobiłaby jedynie ze mnie warzywo. Lekarze dawali mi sześć do ośmiu miesięcy życia. W latach 70-tych interesowałem się informacją, czytając o kryzysie nuklearnym, ekologicznym i innych, stopniowo traciłem nadzieję i ogarniało mnie zniechęcenie. Ponieważ nie miałem podstaw duchowych, zacząłem wierzyć, że natura pomyliła się i że prawdopodobnie byliśmy rakiem na naszej planecie. Nie widziałem rozwiązania żadnego z problemów, które sami stworzyliśmy sobie i naszej planecie. Uważałem wszystkich ludzi za raka i dostałem raka. Właśnie to mnie zabiło. Uważaj, jaki masz pogląd na życie. Może się on odbić na tobie, zwłaszcza jeśli jest negatywny. Mój był bardzo negatywny. To właśnie doprowadziło do mojej śmierci. Wypróbowałem różne rodzaje alternatywnych metod leczenia, ale nic nie poskutkowało. Tak więc postanowiłem, że to sprawa tylko między mną a Bogiem. Nigdy wcześniej nie stanąłem twarzą twarz z Bogiem, nigdy nie miałem z nim do czynienia. Nie interesowałam się wówczas duchowością, ale wyruszyłem w podróż, by dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat oraz na temat alternatywnych metod leczenia. Zacząłem czytać wszystko, co wpadło mi w ręce i zagłębiłem się w to, ponieważ nie chciałem, by spotkała mnie niespodzianka po drugiej stronie. Zacząłem więc czytać o różnych religiach i filozofiach. Wszystkie były bardzo interesujące i dawały nadzieję, że jest coś po drugiej stronie. Z drugiej strony jako niezależny artysta tworzący witraże, nie miałem żadnego ubezpieczenia zdrowotnego. Oszczędności całego mojego życia wydałem w jednej chwili na badania medyczne. Następnie leczyłem się, nie mając ubezpieczenia. Nie chciałem narażać rodziny na problemy finansowe, zdecydowałem więc, że sam się tym zajmę. Ból nie trwał bez przerwy, ale były chwile, kiedy byłem zamroczony. Doszło do tego, że bałem się jeździć i w końcu wylądowałem w hospicjum. Miałem tam swoją opiekunkę, która była przy mnie w ostatnich chwilach. Obecność tego anioła, zesłanego mi przez Boga, była dla mnie błogosławieństwem. Trwało to około 18 miesięcy. Nie chciałem jednak brać leków przeciwbólowych, bo pragnąłem zachować świadomość na tyle, na ile to było możliwe. Następnie doświadczyłem takiego bólu, że nie istniało nic poza nim, na szczęście ataki trwały tylko po kilka dni.
Światło Boga
Pamiętam, że obudziłem się któregoś ranka w domu około 4:30 i po prostu wiedziałem, że nadszedł koniec. To był dzień, kiedy miałem umrzeć. Zadzwoniłem do kilku przyjaciół, aby się pożegnać. Obudziłem swoją opiekunkę z hospicjum i uprzedziłem ją. Ponieważ przeczytałem, że kiedy się umiera dzieją się różne ciekawe rzeczy, umówiłem się z nią, że po mojej śmierci zostawi moje ciało na sześć godzin. Znowu zasnąłem. Następne, co pamiętam, to początek typowej śmierci klinicznej. Nagle byłem w pełni świadomy i stałem, choć moje ciało spoczywało w łóżku. Otaczała mnie ciemność. Kiedy byłem poza ciałem, wszystko było bardziej wyraźne niż normalnie. Było tak wyraźne, że widziałem każdy pokój w domu, strych, okolice domu, i to, co znajdowało się pod nim. Zobaczyłem Światło i zwróciłem się ku niemu. Było bardzo podobne do tego, które ludzie opisują w swoich relacjach o śmierci klinicznej. Było takie wspaniałe. Można go dotknąć, można go poczuć. Przyciąga do siebie - chcesz podejść do niego, tak jak podszedłbyś do idealnej matki lub ojca, by Cię przytulili.
W miarę jak zbliżałem się do Światła, wiedziałem intuicyjnie, że jeśli wejdę w nie, to umrę. Tak więc zbliżając się, powiedziałem: "Proszę, poczekaj chwilę, moment. Chcę to przemyśleć; chciałbym z Tobą porozmawiać zanim pójdę dalej". Ku mojemu zaskoczeniu, całe doświadczenie zatrzymało się w tym punkcie. W rzeczywistości mamy kontrolę nad swoją śmiercią. To nie jest karuzela, której nie można zatrzymać. Moja prośba została spełniona i odbyłem klika rozmów ze Światłem. Światło przybierało różne postacie, np. Jezusa, Buddy, Kriszny, Mandali, archetypów i znaków. Zapytałem Światło: "Co tu się dzieje? Proszę, Światło, wyjaśnij mi, kim jesteś. Chcę wiedzieć, co jest rzeczywiste". Nie potrafię przytoczyć dokładnych słów, bo to był rodzaj telepatii.


Światło odpowiedziało, przekazując mi informację, że to, co dzieje się, kiedy spotykamy się ze Światłem, zależy od naszych poglądów. Jeśli jesteś Buddystą, Katolikiem lub Muzułmańskim fundamentalistą, to dostajesz to, w co wierzysz. Masz szansę, by przyjrzeć się temu i zbadać to, ale większość ludzi z niej nie korzysta. Gdy objawiło się Światło, uświadomiłem sobie, że w rzeczywistości widzę matrycę Wyższego Ja. Mogę tylko powiedzieć, że przybrało postać matrycy, mandali ludzkich dusz, i ujrzałem, że to, co nazywamy Wyższym Ja, jest matrycą. Jest to również nasze złączenie ze Źródłem; każdy z nas pochodzi bezpośrednio ze Źródła, jest jego bezpośrednim doświadczeniem. Wszyscy mamy Wyższe Ja, coś, co stoi ponad naszą duszą. Objawiło mi się ono w swojej najprawdziwszej formie energetycznej.
Mogę to jedynie opisać w taki sposób, że Wyższe Ja przypomina połączenie/przewód. Nie przypominało go z wyglądu, ale jest to bezpośrednie połączenie ze Źródłem, które jest w każdym z nas. Jesteśmy bezpośrednio połączeni ze Źródłem. Tak więc Światło pokazało mi matrycę Wyższego Ja. I uzmysłowiłem sobie wyraźnie, że wszystkie Wyższe Ja są połączone ze sobą w jedno, wszyscy ludzie są jednością, jesteśmy w rzeczywistości jedną istotą, różnymi jej aspektami. Nie chodziło tu o jakąś konkretną religię. Właśnie takie informacje dostałem. I zobaczyłem tę mandalę ludzkich dusz. To była najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Wszedłem w nią i całkowicie mnie pochłonęła. To było jakbyś otrzymał całą miłość, jakiej kiedykolwiek pragnąłeś, i to taką miłość, która leczy, uzdrawia i regeneruje. Kiedy tak prosiłem Światło o wyjaśnienia, zrozumiałem, czym jest matryca Wyższego Ja. Wokół Ziemi istnieje sieć stworzona ze wszystkich połączonych ze sobą Wyższych Ja. To jak wielkie przedsiębiorstwo, kolejny wyższy poziom energii subtelnej otaczającej nas, jeśli można tak powiedzieć.
Następnie, po kilku minutach, poprosiłem o dalsze wyjaśnienia. Naprawdę chciałem wiedzieć, o co chodzi we Wszechświecie, i tym razem byłem gotów do podróży. Powiedziałem: "Jestem gotów, zabierz mnie". Wtedy Światło zamieniło się w najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem: w mandalę ludzkich dusz na tej planecie. Wcześniej podchodziłem do wszystkiego, co działo się na Ziemi, bardzo negatywnie. Kiedy więc poprosiłem Światło o wyjaśnienia, ujrzałem dzięki tej cudownej mandali, jak piękni wszyscy jesteśmy w swej istocie. Jesteśmy najpiękniejszymi stworzeniami. Ludzka dusza, ludzka matryca, którą wspólnie tworzymy jest absolutnie fantastyczna, elegancka, egzotyczna, jest wszystkim. Nie jestem w stanie wyrazić, jak zmieniło to mój pogląd na istoty ludzkie w tej chwili. Powiedziałem: "Och, Boże, nie wiedziałem, jacy jesteśmy piękni". Na jakimkolwiek jesteś poziomie, wysokim czy niskim, jakąkolwiek postać przybrałeś, jesteś najpiękniejszym stworzeniem, naprawdę. Zaskoczyło mnie to, że żadna dusza nie była zła. Zapytałem: "Jak to możliwe?". W odpowiedzi usłyszałem, że żadna dusza nie jest z natury zła. Straszne rzeczy, które przydarzają się ludziom, sprawiają, że robią oni złe rzeczy, ale ich dusze nie są złe.
Światło powiedziało mi, że to, czego wszyscy szukają, to, co daje im siłę, to miłość. To, co ich niszczy, to brak miłości. Wydawało mi się, że objawieniom pochodzącym od światła nie ma końca i wtedy zapytałem Je: "Czy to znaczy, że ludzkość zostanie zbawiona?". Wtedy, jakby w dźwięku trąby pośród deszczu spiralnych świateł, Wielkie Światło przemówiło: "Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj; sami się zbawiacie, ocalacie i leczycie. Zawsze tak było. Zawsze tak będzie. Zostaliście stworzeni tak, byście mieli tę moc jeszcze zanim powstał świat". W tej chwili zrozumiałem nawet więcej. Zrozumiałem, że JUŻ ZOSTALIŚMY ZBAWIENI, ocaliliśmy siebie, ponieważ zostaliśmy stworzeni tak, byśmy się sami udoskonalali i "naprawiali", podobnie jak reszta Boskiego Wszechświata.
Podziękowałem Boskiemu Światłu z całego serca. Przyszły mi jedynie na myśl te proste słowa absolutnej wdzięczności: "O drogi Boże, drogi Wszechświecie, droga Wspaniała Jaźni, kocham swoje życie". Wydawało się, że Światło wdycha mnie coraz głębiej. To było uczucie, jakby Światło wchłaniało mnie całkowicie. Do dziś dzień nie potrafię opisać Światła Miłości. Wszedłem w inny wymiar, jeszcze głębszy, i stałem się świadomy czegoś więcej, o wiele więcej. Był to potężny strumień Światła, wielki i pełny, głęboko w Sercu Życia. Zapytałem: "Co to jest?". Światło odrzekło: "To jest RZEKA ŻYCIA. Wypełnij nią swe serce po brzegi". Tak zrobiłem. Wziąłem jeden duży łyk, potem następny. Pić Samo Życie! Byłem w ekstazie. Wtedy Światło powiedziało: "Masz życzenie". Wiedziało wszystko o mnie, znało całą moją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. "Tak!" - wyszeptałem. Chciałem zobaczyć resztę Wszechświata; to, co jest poza układem słonecznym, poza ludzkimi iluzjami. Wtedy Światło powiedziało mi, że mogę dać się ponieść Nurtowi. Tak zrobiłem i Światło przeniosło mnie na koniec tunelu. Poczułem i usłyszałem całą serię bardzo delikatnych uderzeń dźwiękowych*. Co za szybkość!

Pustka Nicości
Nagle zacząłem oddalać się z zawrotną prędkością od Ziemi z nurtem Życia, widząc, jak planeta znika mi z oczu. Układ Słoneczny, w całym swym majestacie, śmignął mi przed oczami i zniknął. Poruszając się z prędkością szybszą od prędkości światła, przeleciałem przez środek galaktyki, dowiadując się po drodze nowych rzeczy. Przekonałem się, że ta galaktyka, jak i reszta Wszechświata, tętni ŻYCIEM, różnymi jego odmianami. Widziałem wiele światów. Dobra wiadomość - nie jesteśmy sami we Wszechświecie! Kiedy płynąłem strumieniem świadomości przez środek galaktyki, przekształcił się on w niezwykłą falę energetyczną zbudowaną z fraktali. Mijałem wielkie grupy galaktyk, zawierające w sobie starożytną mądrość. Najpierw myślałem, że dokądś zmierzam, podróżuję. Ale wtedy zrozumiałem, w miarę jak strumień powiększa się i rozszerza, poszerza się również moja świadomość, obejmując wszystko we Wszechświecie! Mijałem wszystko, co zostało stworzone. To był niewyobrażalny cud! Wszystko, co zostało stworzone, zdawało się mijać mnie z zawrotną prędkością i znikać w Świetlnych cętkach. Niemal natychmiast pojawiało się kolejne Światło. Nadchodziło ze wszystkich stron i było tak odmienne; Światło stworzone z czegoś więcej niż wszystkie częstotliwości Wszechświata.
Ponownie czułem i słyszałem kilka razy aksamitne uderzenia dźwiękowe. Moja świadomość, czy też istota, rozszerzała się, by połączyć się z całym Wszechświatem Holograficznym, a nawet czymś więcej. Kiedy mijałem drugie Światło, pojawiła się we mnie świadomość, że właśnie przekroczyłem Prawdę. Nie potrafię tego lepiej wyrazić słowami, ale postaram się to wyjaśnić. Kiedy wkroczyłem w strefę drugiego Światła, wyszedłem poza pierwsze Światło. Znalazłem się w głębokim bezruchu, poza wszelką ciszą. Widziałem i postrzegałem WIECZNOŚĆ, poza Nieskończonością. Byłem w Pustce. Byłem w tym, co istniało przed stworzeniem, przed Wielkim Wybuchem. Przekroczyłem początek czasu - Pierwszy Świat - Pierwszą Wibrację. Byłem w Oku Stworzenia. Czułem się, jakbym dotykał twarzy Boga.
To nie było doznanie religijne. Po prostu stanowiłem jedność z Najwyższym Życiem i świadomością. Mówiąc, że widziałem lub postrzegałem wieczność, mam na myśli, że doświadczałem całego stworzenia tworzącego samego siebie. Nie było początku ani końca. To myśl, która poszerza umysł, prawda? Naukowcy uważają, że Wielki Wybuch był pojedynczym wydarzeniem, dzięki któremu powstał Świat. Ja widziałem, że Wielki Wybuch jest tylko jednym z nieskończenie wielu takich samych Wybuchów, poprzez które Wszechświaty stwarzane są nieustannie i jednocześnie. Jedyne obrazy w miarę bliskie naszym kategoriom, które to oddają, to obrazy tworzone za pomocą superkomputerów przy użyciu równań geometrii fraktali. Starożytni wiedzieli o tym. Twierdzili, że Bóg co jakiś czas stwarza nowe Wszechświaty poprzez wydech i de-konstruuje inne poprzez wdech. Te epoki nazywane są Jugami.
Współczesna nauka nazywa to Wielkim Wybuchem. Przebywałem w absolutnej, czystej świadomości. Widziałem, obserwowałem wszystkie Wielkie Wybuchy czy też Jugi tworzące i de-konstruujące siebie. Natychmiast wszedłem w nie wszystkie jednocześnie. Ujrzałem, że każda najmniejsza cząsteczka stworzenia posiada moc, by tworzyć. Bardzo trudno to wyjaśnić. Wciąż brak mi słów, by to wyrazić. Dopiero po wielu latach od powrotu znalazłem jakieś słowa, które oddają doświadczenie Pustki. Teraz mogę wam powiedzieć: Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja. Gdzie jest ta pustka? Wiem. Ta Pustka jest wewnątrz i na zewnątrz wszystkiego. Ty sam, właśnie teraz, choć żyjesz, zawsze jesteś jednocześnie wewnątrz i na zewnątrz pustki. Nie musisz nigdzie iść ani umierać, by się do niej dostać.
Pustka jest próżnią lub nicością istniejącą między wszystkim, co posiada formę fizyczną. PRZESTRZEŃ pomiędzy atomami i ich składnikami. Współczesna nauka zaczęła badać tę przestrzeń pomiędzy wszystkim. Nazywają to punktem zerowym (Zero-point). Gdy tylko próbują go mierzyć, wskaźnikom przyrządów zaczyna brakować skali, innymi słowy - zmierzają ku nieskończoności. Jak na razie nie mają sposobu, by dokładnie zmierzyć nieskończoność. Więcej jest przestrzeni zerowej w twoim ciele i całym Wszechświecie niż czegokolwiek innego! To, co mistycy nazywają Pustką, nie jest nią. Jest tak pełna energii, energii innego rodzaju, która stworzyła wszystko, czym jesteśmy.
Od czasu Wielkiego Wybuchu wszystko jest wibracją, począwszy od pierwszego Słowa, które jest pierwszą wibracją. Po biblijnym "Jam Jest" w rzeczywistości jest znak zapytania. "Jam Jest - Czym Jestem?" Tak więc to, co istnieje, jest Bogiem, który poznaje Własną Jaźń w każdy sposób, jaki można sobie wyobrazić, w nieustannym nieskończonym procesie poznawania poprzez każdego z nas. Poprzez każdy włos na twojej głowie, poprzez każdy liść na każdym drzewie, poprzez każdy atom Bóg bada Boską Jaźń, wielkie "Jam Jest". Ujrzałem, że wszystko, co istnieje, jest Jaźnią, dosłownie, twoją Jaźnią, moją Jaźnią. Wszystko jest wielką Jaźnią. Właśnie dlatego Bóg wie, nawet kiedy opada liść. Jest to możliwe, ponieważ gdziekolwiek jesteś, tam jest centrum Wszechświata. Gdziekolwiek znajduje się jakikolwiek atom, tam jest centrum Wszechświata. Jest w nim Bóg i jest Bóg w Pustce. Kiedy poznawałem Pustkę i wszystkie Jugi, czy też całe stworzenie, istniałem całkowicie poza czasem i przestrzenią w takiej formie, w jakiej my je znamy.


W tym stanie poszerzonej świadomości odkryłem, że to, co zostało stworzone, jest Absolutnie Czystą Świadomością lub Bogiem, Doświadczającym Życia takiego, jakim je znamy. Pustka sama w sobie pozbawiona jest doświadczenia. To stan przed-życiem, sprzed pierwszej wibracji. Bóg to coś więcej niż tylko Życie i Śmierć. Dlatego we Wszechświecie można doświadczać czegoś więcej niż tylko Życia i Śmierci! Byłem w Pustce i byłem świadomy wszystkiego, co kiedykolwiek zostało stworzone. To było jakby patrzenie oczyma Boga. Stałem się Bogiem. Nagle nie byłem już sobą. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że patrzyłem oczyma Boga. Nagle znałem przyczynę istnienia każdego atomu i widziałem wszystko. Interesujące jest to, że kiedy wszedłem w Pustkę, powróciłem ze zrozumieniem, że Bóg nie istnieje gdzieś tam. Bóg jest tutaj.
Właśnie o to chodzi. Ludzie ciągle gdzieś szukają Boga... a Bóg dał nam wszystko, wszystko jest tutaj, właśnie tutaj. I teraz jesteśmy Bogiem, który poprzez nas poznaje Samego Siebie. Ludzie są tak zajęci, próbując stać się Bogiem, że powinni zrozumieć, iż już jesteśmy Bogiem, a Bóg staje się nami. Właśnie o to chodzi w rzeczywistości. Kiedy pojąłem to, nie miałem już co robić w Pustce i chciałem wrócić do stworzenia lub Jugi. Wydawało się to być naturalną koleją rzeczy. Wówczas nagle powróciłem poprzez drugie Światło lub Wielki Wybuch, słysząc kolejne aksamitne odgłosy uderzeń dźwiękowych. Poruszałem się wraz ze strumieniem świadomości z powrotem poprzez wszystko, co istniało - co to była za przejażdżka! Wielkie skupiska galaktyk przechodziły przeze mnie, a ja doświadczałem jeszcze więcej.
Przekroczyłem centrum naszej galaktyki, które jest czarną dziurą. Czarne Dziury to wielkie procesory lub też urządzenia do przetwarzania Wszechświata. Wiecie co jest po drugiej stronie Czarnej Dziury? My; nasza galaktyka, która została przetworzona z innego Wszechświata. W swej całkowitej konfiguracji energetycznej galaktyka wyglądała jak fantastyczne świetlne miasto. Cała energia po tej stronie Wielkiego Wybuchu jest światłem. Każda cząsteczka, atom, gwiazda, planeta, nawet sama świadomość stworzona jest ze światła, posiada częstotliwość i/lub jest cząsteczką. Światło żyje. Wszystko stworzone jest ze światła, nawet kamienie. Tak więc wszystko żyje. Wszystko zostało stworzone ze Światła Boga; wszystko jest bardzo inteligentne.
Światło Miłości
Kiedy tak podążałem z nurtem strumienia, zobaczyłem w końcu, jak zbliża się wielka Światłość. Wiedziałem, że to było pierwsze Światło - Świetlna Matryca Wyższego Ja naszego układu słonecznego. Wtedy cały układ słoneczny pojawił się w Świetle, czemu towarzyszyły aksamitne uderzenia dźwiękowe. Ujrzałem, że nasz układ słoneczny, w którym żyjemy, jest naszym większym, lokalnym ciałem. To nasze ciało lokalne i jesteśmy o wiele więksi, niż nam się wydaje. Zobaczyłem, że układ słoneczny to nasze ciało. Jestem jego częścią, a Ziemia jest nami, częścią tego czegoś wielkiego, co zostało stworzone, a my jesteśmy częścią tego, co wie, że istnieje. Ale jesteśmy tylko częścią. Nie jesteśmy wszystkim, ale jesteśmy tą częścią, która wie, że istnieje.
Widziałem całą energię, jaką wytwarza nasz układ słoneczny, i jest to niewiarygodny pokaz świetlny! Słyszałem Muzykę Sfer. Nasz układ słoneczny, podobnie jak wszystkie inne ciała niebieskie, wytwarza unikalną matrycę światła, dźwięku oraz energii wibracji. Zaawansowane cywilizacje z innych systemów gwiezdnych umieją dostrzec we Wszechświecie życie, takie jak my je pojmujemy dzięki wibracyjnemu lub energetycznemu odciskowi matrycy. To dziecinna zabawa. Cudowne Dzieci Ziemi (ludzkie istoty) obecnie wytwarzają mnóstwo dźwięku, jak dzieci bawiące się na podwórku Wszechświata. Bezpośrednio z nurtem strumienia dotarłem do środka Światła.


Poczułem, jakby Światło mnie objęło, kiedy znowu wchłonęło mnie ono swym oddechem, po czym nastąpiła seria delikatnych uderzeń dźwiękowych. Przebywałem w tym wielkim Świetle Miłości, a strumień życia przepływał przeze mnie. Muszę to powtórzyć: to najbardziej pełne miłości Światło, w którym nie ma ni cienia krytyki. To idealny rodzic dla Cudownego Dziecka. "Co teraz?" - zastanawiałem się. Światło wyjaśniło mi, że nie ma śmierci; jesteśmy nieśmiertelnymi istotami. Żyjemy od zawsze! Pojąłem, że jesteśmy częścią naturalnego systemu życia, który sam się odnawia nieustannie. Nigdy mi nie powiedziano, że muszę wrócić.
Po prostu wiedziałem, że tak będzie. To było po prostu oczywiste, z tego, co widziałem. Nie wiem jak długo przebywałem ze Światłem z punktu widzenia ziemskiego czasu. Lecz nadszedł moment, kiedy pojąłem, że dostałem odpowiedź na wszystkie swoje pytania i nadszedł czas powrotu. Mówiąc, że po tamtej stronie dostałem odpowiedź na wszystkie swoje pytania, dokładnie to mam na myśli. Dostałem odpowiedź na wszystkie pytania. Każdy człowiek ma inne życie, swój zestaw pytań, na które musi znaleźć odpowiedź. Niektóre pytania są uniwersalne, lecz każdy z nas bada to, co nazywamy Życiem, na swój własny, wyjątkowy sposób.
To samo odnosi się do każdej innej formy życia, od gór do każdego listka na każdym drzewie. Jest to bardzo ważne dla nas wszystkich w tym Wszechświecie, dlatego że wszystko składa się na Wielki Obraz, pełnię Życia. Jesteśmy Bogiem, w dosłownym tego znaczeniu, który bada Swoją Jaźń poprzez nieskończony taniec Życia. Twoja wyjątkowość wspiera całość Życia. Powrót na ziemię Kiedy zacząłem powracać do tego cyklu życia, nigdy nie przyszło mi do głowy, nikt też mi tego nie powiedział, że powrócę do tego samego ciała. To po prostu nie miało znaczenia. Pokładałem całkowitą ufność w Świetle i procesie Życia. Kiedy strumień połączył się z wielkim światłem poprosiłem o to, bym nigdy nie zapomniał tego, co zostało mi objawione ani odczuć tego, czego nauczyłem się po drugiej stronie.
Odpowiedź brzmiała: "Tak". Było to jak pocałunek dla mojej duszy.
Potem Światło zabrało mnie z powrotem w sferę wibracji. Cały proces przebiegł ponownie w odwrotnym kierunku i dowiedziałem się jeszcze więcej. Wróciłem do domu. To była lekcja na temat tego, jak działa reinkarnacja. Dostałem odpowiedź na wszystkie swoje pytania, choćby te najbardziej błahe: Jak działa to? Jak działa tamto?". Wiedziałem, że odrodzę się. Ziemia to wielki przetwarzacz energii, z którego indywidualna świadomość ewoluuje w każdego z nas. Po raz pierwszy pomyślałem o sobie jak o człowieku i byłem szczęśliwy, że nim jestem. Z tego, co widziałem, byłbym szczęśliwy, będąc atomem w tym Wszechświecie. Atomem. A być częścią Boga jako człowiek to... najwspanialsze błogosławieństwo. To błogosławieństwo, które przekracza nasze najśmielsze oczekiwania i pojęcie. Dla każdego z nas udział w tym doświadczeniu jako ludzka istota jest cudowny i wspaniały. Każdy z nas, bez względu na to gdzie jesteśmy, czy jesteśmy szczęśliwi czy nie, jest błogosławieństwem dla planety, właśnie tu gdzie jest.
Przeszedłem więc przez proces reinkarnacji, spodziewając się, że odrodzę się gdzieś jako niemowlę. Ale "dostałem nauczkę" w kwestii tego, jak indywidualna tożsamość i świadomość ewoluują. Wróciłem z powrotem do swojego ciała. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy otworzyłem oczy. Nie wiem dlaczego, ale to była taka niespodzianka wrócić z powrotem do tego ciała, do mojego pokoju i zobaczyć kogoś, kto wypłakiwał sobie nade mną oczy. To była moja opiekunka z hospicjum. Poddała się półtorej godziny po tym, jak odnalazła mnie martwego. Była pewna, że nie żyję; były wszystkie oznaki śmierci - sztywniałem. Nie wiemy, jak długo byłem martwy, ale wiemy, że minęło półtorej godziny od momentu, kiedy mnie znalazła. Na tyle na ile mogła, uszanowała moje życzenie, by moje ciało zostawić tuż po śmierci na kilka godzin. Mieliśmy specjalny stetoskop i wiele sposobów kontroli podstawowych funkcji życiowych, by stwierdzić, co się działo. Mogę potwierdzić, że naprawdę byłem martwy. To nie była śmierć kliniczna.
Przez co najmniej półtorej godziny doświadczyłem śmierci. Znalazła mnie martwego i zbadała przy pomocy stetoskopu, zbadała ciśnienie i monitorowała serce przez półtorej godziny. Potem przebudziłem się i zobaczyłem światło na zewnątrz. Próbowałem wstać, by podejść do niego, ale wypadłem z łóżka. Wtedy usłyszała głośny "łomot", wbiegła do pokoju i znalazła mnie na podłodze. Kiedy doszedłem do siebie, byłem bardzo zaskoczony, a jednocześnie zafascynowany tym, co mi się przytrafiło. Na początku nie pamiętałem nic z podróży, którą odbyłem. Byłem na wpół świadomy i ciągle pytałem: "Czy 
ja żyję?". Ten świat był dla mnie bardziej snem niż tamten.
W ciągu trzech dni zacząłem powracać do normy, czuć się normalnie, myśleć jaśniej, a mimo to czułem się inaczej niż w ciągu całego mojego życia. Pamięć mojej podróży powróciła później. Nie dostrzegałem zła w żadnej ludzkiej istocie. Wcześniej byłem bardzo krytyczny. Myślałem, że większość ludzi ma nierówno pod sufitem, w rzeczywistości myślałem, że wszyscy mają nierówno pod sufitem poza mną. Ale wszystko to mi się wyjaśniło. Mniej więcej trzy miesiące później przyjaciel poradził mi, że powinienem przebadać się, więc poszedłem i zrobiłem wszystkie badania.
Naprawdę czułem się dobrze, jednak bałem się, że wiadomości mogą być złe. Pamiętam jak lekarz w przychodni popatrzył na wyniki badań robionych przed i po tym wszystkim i powiedział: "Hm, ale teraz tu nic nie ma". Powiedziałem: "Naprawdę? To musi być cud". Odparł: "Nie, to się zdarza, nazywa się to samoistna remisja". Wydawało się, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Ale to był cud i ja byłem pod wrażeniem, nawet jeśli nikt inny nie był. Czego się nauczyłem Tajemnica życia ma niewiele wspólnego z inteligencją. Wszechświat to wcale nie jest proces intelektualny. Intelekt jest pomocny, jest wspaniały, ale na razie wszystko przetwarzamy wyłącznie za jego pomocą, zamiast za pomocą naszych serc i mądrzejszej części nas samych.
Jądro Ziemi jest wielkim transmuterem energii, tak jak to jest przedstawione na obrazkach ziemskiego pola magnetycznego. To nasz cykl, ponowne przyciąganie reinkarnowanych dusz. Znakiem tego, że zaczynasz osiągać ludzki poziom, jest to, że zaczynasz ewoluować w indywidualną świadomość. Zwierzęta mają zbiorowa duszę, reinkarnują w zbiorowej duszy. Jeleń może na zawsze pozostać jeleniem. Ale jeśli urodzisz się jako człowiek, czy to kaleka czy geniusz, oznacza to, że jesteś na ścieżce do rozwoju indywidualnej świadomości. To z kolei tworzy część grupowej świadomości nazywanej ludzkością. Widziałem, że rasy są grupami osobowości.
Narody, takie jak Francja, Niemcy, Chiny, każdy ma swoją własną osobowość. Miasta mają swoją własną osobowość, swoje lokalne zbiorowe dusze, które przyciągają pewnych ludzi. Rodziny mają grupowe dusze. Indywidualna tożsamość ewoluuje jak odgałęzienia fraktala; dusza zbiorowa rozwija się poprzez naszą indywidualność. Różne pytania, które ma każdy z nas, są bardzo bardzo ważne. Właśnie w taki sposób Bóg poznaje Swoją Jaźń - poprzez Ciebie. Zadaj swoje pytania, poszukuj. Odnajdziesz swoją Jaźń i odnajdziesz Boga w tej Jaźni, bo to jedyna Jaźń jaka istnieje. Coś więcej, zacząłem ostrzegać, że my wszyscy, ludzie, tworzymy duchową jedność. Jesteśmy częścią tej samej duszy, rozgałęziającej się w formie fraktali w różnych kierunkach, ale wciąż tą samą. Teraz każdego człowieka postrzegam jako swego duchowego przyjaciela, przyjaciela mej duszy, tego, którego zawsze szukałem. Poza tym, najwspanialszym przyjacielem duchowym, którego będziesz miał zawsze, jesteś ty sam. W każdym z nas jest pierwiastek zarówno męski, jak i żeński.
Doświadczamy tego w macicy i doświadczamy tego w trakcie reinkarnacji. Jeśli szukasz najlepszego, największego duchowego przyjaciela poza sobą, to być może nigdy go nie znajdziesz, bo go tam nie ma. Tak jak Boga nie ma "tam". Bóg jest tutaj. Nie szukaj Boga "gdzieś tam". Boga szukaj tutaj. Szukaj poprzez swoją Jaźń. Znajdź miłość swojego życia... swoją Jaźń. Dzięki temu wszystko pokochasz. Zszedłem do czegoś, co można nazwać Piekłem i było to bardzo zaskakujące doświadczenie. Nie było w nim Szatana czy zła. Moje zejście do piekła było zejściem w indywidualną ludzką niedolę, ignorancję i ciemność niewiedzy każdego człowieka. Wydawało się być wiecznością nieszczęścia. Ale każda z tych milionów dusz, które mnie otaczały, zawsze miała gwiazdkę światła. Tyle, że nikt nie zauważał tego. Byli tak pochłonięci swoimi własnymi żalami, traumą i nieszczęściem. Lecz po czasie, który wydawał się być wiecznością, zacząłem wzywać Światło, jak dziecko, które woła rodzica, by mu pomogło. Wtedy światło otworzyło się, tworząc tunel, który pojawił się tuż przy mnie i odizolował mnie od tego całego bólu i lęku. Właśnie tak wygląda piekło. Teraz uczymy się, jak chwycić się za ręce i razem wyjść z niego. Wrota Piekieł są teraz otwarte. Połączymy się, chwycimy za ręce i wspólnie wyjdziemy z Piekła.
Światło podeszło do mnie i przybrało postać wielkiego,złotego Anioła. Zapytałem: "Czy jesteś aniołem śmierci?". Odpowiedziało mi, że jest moją wyższą duszą, matrycą mojego Wyższego Ja, najdawniejszą częścią mnie. I wtedy zostałem zabrany do Światła. Wkrótce nasza nauka zmierzy ducha. Czyż to nie wspaniałe? Wymyślamy urządzenia, które są czułe na subtelną energię, energię duchową. Fizycy używają akceleratorów, po to by doprowadzać do zderzenia atomów i przekonać się, z czego są zbudowane. Doszli do kwarków i powabów** i całej reszty. Któregoś dnia dojdą do tego, co scala te cząsteczki i nazwą to... Bogiem. Za pomocą akceleratorów nie tylko badają budowę cząsteczek, ale również je tworzą. Dzięki Bogu, większość z nich istnieje zaledwie milisekundy i nanosekundy***. Zaczynamy dopiero pojmować, że również stwarzamy istniejąc. Kiedy zobaczyłem wieczność, wszedłem w sferę, w której istnieje punkt, w którym przekraczamy wszelką wiedzę i zaczynamy tworzyć kolejny fraktal, następny poziom. Poznając, mamy moc by tworzyć.
To Sam Bóg, który poprzez nas rozprzestrzenia się. Od czasu powrotu doświadczam Światła spontanicznie i nauczyłem się, jak dostać się w tę przestrzeń niemal w każdej chwili podczas medytacji. Każdy z Was może zrobić to samo. Nie musicie umierać, by to osiągnąć. To jest w zasięgu waszych możliwości, macie do tego wszystko, co potrzeba. Ciało to najwspanialsza istota Świetlna, jaka istnieje. Ciało to Wszechświat niewiarygodnego Światła. Duch nie popycha nas do tego, by nasze ciało rozpuściło się. To nie tak. Przestań próbować stać się Bogiem; Bóg staje się Tobą. Tutaj. Umysł jest jak dziecko, które biega po Wszechświecie, stawiając żądania i uważając, że to ono stworzyło Wszechświat. Lecz spytaj umysłu: "Co wspólnego z tym ma twoja matka?". To kolejny poziom duchowej świadomości. Oh! Moja matka! Magle rezygnujesz z ego, ponieważ nie jesteś jedyną dusza we Wszechświecie. Jedno z pytań, które zadałem Bogu, brzmiało: "Czym jest Niebo?".
Zostałem oprowadzony po wszystkich niebach, jakie zostały stworzone: Nirwana, Kraina Wiecznych Łowów oraz wszystkich innych. Zwiedziłem je. To są myślokształty, które sami stworzyliśmy. W rzeczywistości nie idziemy do nieba; jesteśmy przetwarzani. Lecz cokolwiek stworzyliśmy, zostawiamy w tym cząstkę siebie. To jest prawdziwe, ale to nie jest całość duszy. Zobaczyłem Niebo chrześcijan. Wyobrażamy sobie, że to piękne miejsce, w którym stoimy przed tronem Boga, oddając mu cześć po wsze czasy. Sprawdziłem. To nudy! Tylko to mamy robić? To dziecinne. Nie chcę nikogo obrażać. Niektóre Nieba są bardzo interesujące, a niektóre bardzo nudne. Według mnie starożytne nieba są bardziej interesujące, np. indiańska Kraina Wiecznych Łowów. Egipcjanie mają fantastyczne nieba. Nieba ciągną się i ciągną. Jest ich wiele. W każdym z nich jest fraktal, który jest twoją indywidualną interpretacją, chyba że jesteś częścią zbiorowej duszy, która wierzy tylko w Boga danej religii. Ale nawet wtedy każdy jest nieco inny. To ta część ciebie, którą tam zostawiasz.
W Śmierci chodzi o Życie, a nie o Niebo.
Zapytałem Boga: "Jaka jest najlepsza religia na Ziemi? Która jest właściwa?". A Bóg odpowiedział z wielką miłością: "Dla mnie to nie ma znaczenia". To była niewiarygodna łaska. Oznaczało to, że to my jesteśmy istotami, dla których to ma znaczenie. Najwyższy Bóg wszystkich gwiazd mówi nam: "Nieważne jakiego jesteś wyznania". Religie pojawiają się i znikają, zmieniają się. Buddyzm nie istniał od zawsze, katolicyzm tak samo, i we wszystkich wkrótce będzie więcej światła. Obecnie więcej światła dociera do wszystkich systemów. W duchowości nastąpi reformacja, Równie dramatyczna jak Reformacja Protestancka. Wiele osób będzie walczyć z tego powodu, jedna religia przeciwko innej, a każdy będzie wierzył, że racja jest po jego stronie. Wszyscy myślą, że posiadają na własność Boga, religie i filozofie, zwłaszcza religie, ponieważ tworzą one wielkie organizacje skupione wokół filozofii. Kiedy Bóg powiedział: "Dla mnie to nie ma znaczenia", natychmiast pojąłem, że to dla nas ma mieć znaczenie. To ważne, ponieważ to my jesteśmy istotami, którym zależy.
Dla nas to ma znaczenie i dlatego jest ważne. Najwyższy Bóg nie dba o to, czy jesteś Protestantem, Buddystą lub kimkolwiek innym. Chciałbym, żeby wyznawcy wszystkich religii to zrozumieli i żyli obok siebie. To nie jest koniec żadnej religii, ale rozmawiamy o tym samym Bogu. Żyj i daj żyć innym. Każdy ma swój własny pogląd, który składa się na wielki obraz, wszystko jest ważne. Zanim znalazłem się po drugiej stronie, miałem wiele obaw dotyczących toksycznych odpadów, pocisków nuklearnych, eksplozji demograficznej, wyrębu lasów tropikalnych. Kiedy wróciłem, pokochałem każdy z tych problemów. Kocham odpady toksyczne. Kocham grzyba nuklearnego; to najświętsza mandala, którą stworzyliśmy w postaci archetypu. Ona właśnie, bardziej niż jakakolwiek filozofia czy religia na świecie, zjednoczyła nas nagle, wznosząc na nowy poziom świadomości. Wiedząc, że możemy wysadzić planetę pięćdziesiąt lub pięćset razy, pojmujemy w końcu, że być może wszyscy jesteśmy tu teraz razem. przez jakiś czas musieli odpalać bomby, by nam to uświadomić.
Wtedy zaczęliśmy mówić: "już tego nie potrzebujemy". Teraz żyjemy w świecie bezpieczniejszym niż kiedykolwiek wcześniej, a będzie jeszcze bezpieczniejszy. Powróciłem więc z miłością dla odpadów toksycznych, ponieważ one nas zjednoczyły. To takie ważne kwestie. Jak powiedziałby Peter Russel: te problemy przybrały "rozmiar duszy". Czy mamy odpowiedź na miarę duszy? TAK! Wyrąb lasów tropikalnych wkrótce zmniejszy się i za pięćdziesiąt lat będzie tyle drzew, ile od dawna już nie było na naszej planecie. Jeśli interesuje cię ekologia, zajmij się nią; jesteś częścią systemu, który staje się świadomy. Zaangażuj się w to tak mocno, jak tylko możesz, ale nie bądź przygnębiony. To część czegoś większego.


Ziemia przechodzi proces oswajania samej siebie. Nigdy już nie będzie tak dzika jak niegdyś. Będą jednak wspaniałe, dzikie, niedostępne miejsca, w których natura przetrwa w swej pierwotnej postaci. Ogrodnictwo i rezerwaty będą ważne w przyszłości. Liczba ludności zbliża się do optymalnego poziomu energetycznego, by wywołać zmianę w świadomości. Ta zmiana zmieni politykę, pieniądze, energię. Co dzieje się, kiedy śnimy? Jesteśmy wielowymiarowymi istotami. Mamy dostęp do innych wymiarów poprzez świadomy sen. W rzeczywistości ten Wszechświat jest snem Boga. Jedną z rzeczy, o których się przekonałem, było to, że jesteśmy punkcikiem na planecie, która jest punkcikiem w galaktyce, która też jest punkcikiem. Istnieją wielkie systemy, a my jesteśmy czymś w rodzaju przeciętnego systemu. Ale istoty ludzkie już stały się legendą w całym osmosie świadomości. Niewielka, chaotyczna istota ludzka z Ziemi/Gaji stała się legendarna. Kedną z rzeczy, dzięki którym przeszliśmy do legendy, są sny. Jesteśmy Legendarnymi Śniącymi.
W rzeczywistości cały kosmos poszukuje sensu życia, znaczenia wszystkiego. A to właśnie ta niewielka istota, która śni, znalazła najlepszą odpowiedź. Wyśniliśmy ją. Sny są więc ważne. Po śmierci i po powrocie, naprawdę szanuję życie i śmierć. Być może dzięki eksperymentom na DNA otwarliśmy wrota do wielkiej tajemnicy. Wkrótce już będziemy mogli żyć w jednym ciele tak długo, jak tylko zapragniemy. Po około 150 latach dusza intuicyjnie wyczuje, że czas na zmianę kanału. Życie wieczne w jednym ciele nie jest tak twórcze jak reinkarnacja, jak transfer energetyczny w tym fantastycznym wirze energii, w którym jesteśmy. Ujrzymy mądrość życia i śmierci i spodoba nam się to.
Żyjemy od zawsze, tak jak teraz. Ciało, w którym obecnie jesteście, żyje od zawsze. Pochodzi od wiecznego strumienia życia, powraca do Wielkiego Wybuchu i poza niego. To ciało daje życie następnemu życiu, w gęstej i subtelnej energii. To ciało istnieje już od zawsze.
Objaśnienia do tekstu:
* W fizyce uderzenia dźwiękowe to zjawisko, które pojawia się przy przekraczaniu prędkości dźwięku.
** Rodzaj cząstek elementarnych.
*** Nanosekunda - 1 ns = 0,000000001s; milisekunda - 1ms = 0,001s.

sobota, 20 kwietnia 2019

Błąd systemu

Istotą demokracji jest uznanie woli większościa za prawo. Gdy system społeczny jest przez większość uznawany za korzystny, pozostaje niezmieniony. Gdy uda się przekonać większość, że stan obecny nie rokuje, piewcy zmiany otrzymują kredyt zaufania i władzę.

Kapitalizm, w ramach maksymalizacji efektywności, prowadzi najpierw do wyciągania ludzi z biedy i podległości (w trakcie odchodzenia od struktur feudalnych i klanowych), co widzimy w niemającym precedensu spadku ubóstwa na świecie. Kiedy stare struktury są już całkowicie rozmontowane, następuje poszukiwanie kolejnego obszaru podnoszenia efektywności. Staje się nim uspołecznianie kosztów. Jednym z powszechnych objawów jest redukowanie klasy średniej.

Gdy reprezentanci klasy średniej i aspirującej klasy niższej orientują się, że kolejna faza kapitalizmu oznacza pogorszenie ich perspektyw, stają się otwarci na propozycje zmian. Niestety najefektywniejsi w takich propozycjach są demagodzy.

Kapitalizm i demokracja wyciągają ludzi z biedy i podległości. Ta systemowa para działa dla dobra społeczności odchodzących od feudalizmu. Po rozmontowaniu lokalnych hierarchii, kapitalizm nieuchronnie obraca się przeciwko demokracji, zmierzając ku oligarchizacji, lub demokracja przeciwko kapitalizmowi, zmieniając się w socjalizm.

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Globalizacja hierarchii

Globalizacja ekonomii, a jeszcze bardziej globalizacja kultury, doprowadziły do zerodowania hierarchii lokalnych. Gdy wszyscy zaczynamy porównywać się do najlepszych w skali świata, lokalne sukcesy tracą na znaczeniu. Tymczasem społeczności, które są zawsze jakoś lokalne, potrzebują do funkcjonowania czytelnych kryteriów oznaczania hierarchii. Czym mniej ich w obszarze kultury, tym bardziej bezwzględna będzie walka ekonomiczna oraz fizyczna.

Gdzie jesteśmy potrzebni

"Krzywy płot, odrapany mur, obsypany tynk, tandetna farba – nieodmiennie oznaczają jedno: krzywe myśli, złamane serca, poranione dusze, zgarbione plecy i nieustanny lęk. "

Ale równocześnie - Tirana, ponad 20 lat wstecz, zadbana, pełna ogrodzeń dzielnica nowobogackich i rozpadające się miasto. To drugie rozkwitało po zmroku blaskiem tysięcy świateł i radosnym życiem. Wolność dawała nadzieję, pomimo powszechnej przemocy.

piątek, 5 kwietnia 2019

Dla pamięci

Skopiowane z

https://nautilus.org.pl/artykuly,3703,tak-wyglada-smierc---niezwykly-opis-historii-smierci-klinicznej.html

TAK WYGLĄDA ŚMIERĆ! - NIEZWYKŁY OPIS HISTORII ŚMIERCI KLINICZNEJ


Prezentujemy tekst, który jest tłumaczeniem tekstu z języka angielskiego. Dostaliśmy go do publikacji od naszego czytelnika i uznaliśmy, że jest bardzo ciekawy.
From: [...]
Sent: Wednesday, April 3, 2019 4:43 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: text - śmierć kliniczna
 
Dzień dobry :)
    Swego czasu przetłumaczyłem jedną z relacji ze śmierci klinicznej. Jeśli się wam spodoba to możecie go udostępnić. Oto on 
 

 Bardzo ciekawa relacja z przeżyć na pograniczu życia i śmierci
W lecie 1979 roku, David Oakford miał 20 lat i problemy z radzeniem sobie z jego sytuacją życiową. Jego dzieciństwo nie przygotowało go do prawidłowego radzenia sobie z życiem. Miał niską samoocenę, a wszystko co robił by znaleźć wewnętrzny spokój nie działało. Był nieszczęśliwy. Czuł się zagubiony i niekochany. Zaczął pić i brać narkotyki. Chciał znaleźć wewnętrzny pokój i czuł że on go wzywa. Na jednej z imprez David przedawkował narkotyki i zaznał stanu śmierci klinicznej (NDE) . Jego doświadczenie tego stanu jest jednym z najgłębszych jakie znamy. To co przeczytacie to to jego wspomnienie z tego doświadczenia. Znajduje się ono również w książce Kevina Williamsa „Nothing better than death”
 
 

1 SPOTKANIE DAVIDA Z PRZEZNACZENIEM
 Położyłem się, by użyć stabilności Ziemi w moim wysiłku by utrzymać kontakt z rzeczywistością. Wiedziałem, że muszę to zrobić, aby móc wrócić z powrotem w dół. Następną rzeczą jakiej byłem świadomy to jazda w samochodzie mojego przyjaciela. Myślę, że pojechaliśmy na północ przejeżdżając most Mackinaw. Potem przyjechaliśmy z powrotem. Przejeżdżaliśmy obok mojego rodzinnego domu. Widziałem rodziców siedzących na ganku.
Poczułem przyciąganie do drzew. Widziałem i czułem ich siłę. Widziałem ich korzenie sięgające głęboko w ziemię. Mam na myśli to, że na prawdę widziałem korzenie fizycznie sięgające pod ziemię. Później opowiedziałem przyjaciołom o tej przejażdżce autem. Powiedzieli, że jedynym miejscem, do którego się udałem był fotel do którego mnie zanieśli gdy straciłem przytomność na ganku.
Obudziłem się w tym fotelu trochę później. Gdy się obudziłem, to potrafiłem czuć pracujące organy mojego ciała. Zarówno każdy z osobna jak i wszystkie naraz. Nigdzie nie widziałem moich przyjaciół. Mogłem widzieć jednocześnie wszystkie pokoje w domu. Magnetofon grał album „Absolutely Live” the Doors'ów. Głośność była za duża jak dla mnie. Skoro nie widziałem przyjaciół to sam spróbowałem ściszyć muzykę, ale nie mogłem. Niezależnie od tego co robiłem muzyka wciąż grała. Znałem ten sprzęt. Miałem prawdziwy problem z hałasem. Darło się to na mnie, a ja nie miałem pojęcia dlaczego nie mogę tego ściszyć.
Wołałem moich przyjaciół, ale nikt nie przychodził. Próbowałem wyciągnąć wtyczkę, ale to też nie działało. Za każdym razem jak chciałem dotknąć przewodu to nie mogłem go złapać. To wciąż grało „LA Woman”, a dźwięk wstrząsał mną.
Biegałem po domu wzywając przyjaciół, krzycząc co chwilę, że muzyka jest za głośno. Jednak nikt mnie nie słyszał. Prosiłem, żeby ściszyć muzykę. Próbowałem wyjść na zewnątrz, ale nie byłem w stanie poczuć klamki. Widziałem światło dnia na zewnątrz, ale nie mogłem wyjść. Skończyłem w łazience, próbując uciec przed hałasem. Patrzyłem w lustro, ale nie widziałem siebie. To mnie przeraziło.
Wróciłem do pokoju i i zobaczyłem swoje ciało siedzące w fotelu. Wyglądało jakby spało. Byłem trochę przerażony tym, że widzę swoje ciało od zewnątrz. Inaczej niż do tego przywykłem.
Byłem sam. Byłem zmieszany i bardzo wystraszony. Próbowałem dostać się z powrotem do mojego ciała, ale nie mogłem. Nie mogłem tez dotknąć podłogi. Unosiłem się w powietrzu. Uniosłem się do punktu nad moim ciałem. Nie mogłem się już więcej ruszać. Krzyczałem o pomoc i nikt nie przychodził. Próbowałem wyjść na zewnątrz ale nie mogłem złapać za klamkę. Byłem wystraszony i samotny i nie wiedziałem co robić. Nie rozumiałem co się ze mną dzieje.
Prosiłem boga by mi pomógł. Wierzyłem wtedy w boga, jednak byłem zły na niego z powodu gównianego życia jakiego zaznałem. Sadziłem, że jeśli Bóg jest rzeczywiście wszechmocny i wszechwiedzący, jak mnie uczono, nie pozwoliłby na cały ból jaki doświadczyłem w życiu. Pomyślałem, że jeśli kiedykolwiek potrzebowałem boga, to właśnie teraz. I nie zawiodłem się rezultatem moich próśb o pomoc.
Spojrzałem na zewnątrz przez drzwi i zobaczyłem stojącą tam piękną istotę. Jej stopy nie dotykały ziemi. Po prostu rozpływały się w powietrzu. Miał nieokreśloną płeć i był młody. Nie potrafiłbym określić płci. Miał kręcone włosy i był mojego wzrostu. Miał też poświatę wokół. Poświata była zielona przy nim, nieco dalej przechodziła w niebieski, potem w biały. Powiedział: Jestem tu by ci pomóc. Gdy mówił to jego usta się nie poruszały. Nie słyszałem go swoimi uszami. Czułem to co mówi.
Gdy zobaczyłem tą postać i ona przemówiła do mnie, to już nie czułem się zaniepokojony. Czułem spokój jakiego nigdy wcześniej nie czułem. Czułem spokój jakiego szukałem przez całe życie. To uczucie było mi znajome. Jakbym już je kiedyś czuł, ale nie w tym życiu.
Ta przepiękna istota zawołała mnie po imieniu, którego nie pamiętam. Powiedziałem jej, ze pomyliła osoby, bo to nie jest moje imię. Zaśmiał się i powiedział, że byłem wielkim „mistrzem” oraz, że zapomniałem kim byłem. Nie dowierzałem mu, bo niezbyt wiedziałem co znaczy „mistrz” i gdybym był wielkim mistrzem to nie miałbym tych wszystkich problemów, które miałem. Czułem się złą istotą, bo to mi mówiono przez całe życie. Wielu ludzi tak mówiło.
Powiedział mi swoje imię, ale go nie pamiętam. Powiedział mi że zawsze był ze mną oraz, że wie że miałem ciężkie życie, oraz że jeśli chce to pomoże mi zrozumieć dlaczego tak było. Powiedział ,ze pomógłby mi przypomnieć sobie kim jestem. Powiedział, ze rozumie, że mogę mu nie wierzyć. Zaoferował, że udowodni mi, że wie wszystko o mnie.
Opowiedział mi o rzeczach, które robiłem gdy byłem dzieckiem. Udowodnił mi tym, że był ze mną cały czas. Powiedział mi o rzeczach, o których tylko myślałem. Powiedział mi, ze mogę iść gdziekolwiek chcę, a on mi pokaże jak to zrobić. Powiedział, że jeśli potrzebuję wrócić i zobaczyć moje ciało to też mogę to zrobić. Z moim ciałem będzie wszystko w porządku bo wciąż będę z nim w jakiś sposób połączony.


Gdy rozmawialiśmy to robiliśmy to telepatycznie. Cały czas miał radosny wyraz twarzy.
Powiedziałem, że chciałbym zobaczyć piramidy w Egipcie oraz południowo-zachodnie stany. Powiedział mi ze muszę tylko mu zaufać, pomyśleć gdzie chciałbym się udać i tak się stanie. Pomyślałem o piramidach i momentalnie tam się znaleźliśmy. Nie wiem dlaczego wybrałem piramidy. Po prostu mi się pojawiły w myślach. Gdy byliśmy tam to opowiedział mi kilka rzeczy o piramidach i Egipcie. Nie pamiętam teraz tego. Chciałbym to pamiętać, bo to było bardzo ważne dla przyszłości ludzkości.
Następnie udaliśmy się do południowo-zachodnich stanów. Jednak lecieliśmy tam powoli, tak abym mógł po drodze podziwiać widoki. Chciałem oglądać planetę oczami, które wtedy miałem. Widziałem kraje dalekiego wschodu i Pacyfik. Nad zachodnimi stanami zapadała noc. Widziałem coś, co jak mi wyjaśnił, było energią emanującą z niemal wszystkiego co widziałem, a szczególnie z roślin i zwierząt. Energia była mocniejsza na obszarach rzadziej zamieszkanych przez ludzi.
Najmniejsza energia była w miejscach zabudowanych przez ludzi. W miastach. Energia, którą tam widziałem pochodziła od ludzi żyjących w tych miastach. Wyjaśniono mi, że ludzie są podstawowymi producentami energii w miastach. Z powodu ich relatywnie niskich wibracji poziom energii jest tam niższy. Jednak też widziałem wyższe źródła energii w miastach. Widziałem ludzi mających wyższy poziom energii, a niektórzy z nich nawet mówili do istoty z którą byłem. Widziałem też ciemne dusze. Były to przywiązane do ziemi dusze, które odmówiły pójścia do światła. Polowały one na energie żyjących ludzi i próbowały użyć tych dusz by powstrzymać ewolucję ducha. Powiedziano mi, że jestem chroniony przed tymi ciemnymi duszami tak długo jak decyduję się na skupianie się na miłości we mnie. Ciemne dusze nawet nie próbowały na nas wpływać. Patrzyły na nas nieprzyjemnie i się oddalały. Powiedziano mi, że gdybym je widział to żeby im mówić, żeby szły do światła. Światło jest oknem do miejsca, do którego idą wszystkie dusze jeśli tak wybiorą.
Widziałem tez energię wokół ludzi. Miała ona różne poziomy i kolory. Istota wytłumaczyła mi ich znaczenie. Powiedział mi, że dusze na tej podstawie oceniają duchowy stan poszczególnych ludzi. Powiedział mi ze im jaśniejszy i bardziej lśniący jest kolor to tym bardziej zaawansowana dusza. Powiedział, ze widzenie aury wokół duszy jest użyteczne dla określenia jak wiele musi dana dusza pracować nad swoim rozwojem. Powiedział, że wyższe istoty wiedzą gdzie iść i co robić aby pomóc ziemskim duszom, tak więc mogą one czynić postęp jeśli się na to zdecydują. Powiedział mi, że każda dusza ma tą energię. Dlatego mogłem ja widzieć wokół każdego człowieka, którego zobaczyłem. Powiedział mi, ze mam ten sam typ energii co on, jednak moje wibracje są niższe, gdy jestem w ludzkiej formie. Z czasem jednak moja energia może wzrosnąć podobnie jak jego, jeśli podejmę trud świadomego rozwoju mej duszy.
Powiedział mi, że jest wiele rzeczy na tej planecie, które mogą widzieć dusze, a których nie widzą ludzie swoimi oczami, ponieważ ich wibracje są tak niskie. Pokazał mi życie w drzewach, które mogłem widzieć jako duch, a którego nie mogłem dostrzec w ludzkiej formie.
Wyjaśnił mi, że istoty o wysokich wibracjach żyją na Ziemi, ale nie są ludźmi. Są częścią samej Ziemi. Wyjaśnił mi, ze te istoty są opiekunami fizycznego życia na planecie. Te istoty opiekują się tym co my nazywamy naturą. Są istoty opiekujące się roślinami, minerałami, życiem morskim. Te istoty niższego szczebla pracują razem, by zapewnić ochronę wszystkim aspektom natury, oraz utrzymać je w zdrowiu. Gdy planeta ewoluowała, te wieczne istoty były tymi, które utrzymywały równowagę w naturze.
Wyjaśnił mi, że planeta, którą nazywamy Ziemią, tak na prawdę ma właściwe imię. Powiedział mi, że Ziemia naprawdę nazywa się Gaia. Powiedział mi, że Gaia ma własną energię, i że Gaia jest prawdziwa żyjącą istotą. Zapytałem czy możemy widzieć tą energię. Powiedział, że musimy być daleko od Gai aby ją docenić i zobaczyć. Powiedział, że ludzie są jedynymi zdolnymi by manipulować energią Gai. Robia to poprzez swoje wybory. Powiedział ,że jeśli ludzie decydują się żyć w harmonii z energią Gai to jest to dla niej dobre. Jeśli ludzie nadużywają energii Gai, wtedy ranią ją poprzez zmienianie struktury jej energii. Pokazano mi to na przykładzie jak ludzie pozbawili planetę lasów i zredukowali dostępną energię szybciej niż może być ona uzupełniona. Powiedział, ze Gaia była była bardzo silna, ale została znacznie osłabiona odkąd ludzie zaczęli używać zasobów w sposób niezgodny z kosmicznymi prawami.
Zapytałem go, czy moglibyśmy udać się w kosmos i zobaczyć energię Gai. Odpowiedział, że tak, oraz, że nie ma ograniczeń co do tego gdzie moglibyśmy się udać. Skupiłem myśli i zaufałem. Wtedy przenieśliśmy się w przestrzeń kosmiczną. Z daleka mogłem widzieć całą Gaię. To było takie piękne. Widziałem aurę wokół Gai. Aura mocno podziałała na mnie. Czułem głęboką miłość do tego pięknego miejsca. Słyszałem ruch Gai. Powiedziano mi, że ten dźwięk to energia wpływająca i wypływająca z Gai. Ta istota powiedziała mi, że Gaia jest bardzo unikatową planetą, ponieważ została zaprojektowana dla ludzi, by żyli na niej na zawsze. Została stworzona przez ducha by się bawić, uczyć i wzrastać. Powiedział, ze równowaga natury na Gai pozwala duchowi być w ludzkiej formie, gdy duch żyje w harmonii z naturą.
Natura istnieje by kompensować obniżone wibracje. Została stworzona dla dusz aby mogły się zaadaptować, dostroić do fizycznego ludzkiego ciała i jednocześnie mieć dostęp do energii, która pomoże im się rozwijać. Wyjaśnił, że ludzie zostali zaprojektowani przez Boga by żyć wiecznie na Ziemi i nie powinni „umrzeć”. Powiedział, że „umieranie” ziemskim ludzkim pojęciem i niewiele znaczy w świecie ducha. Powodem dla którego ludzie przypuszczalnie umrą jest to, że odeszli oni od równowagi z naturą i pozwolili by wpływało na nich to co stworzyli i co gwałci prawa kosmosu. Powiedział, że ludzie odeszli od życia w równowadze z naturą. Powiedział, że muszą ponownie poznać harmonijną równowagę, jeśli chcą przetrwać jako rasa i żyć na Ziemi na zawsze. Powiedział, że jest wciąż możliwe by ludzie nauczyli się tej harmonii, i że jest to kolejny wspólny cel dla ludzi żyjących na Gai. Powiedziano mi, że ludzie mogą ostatecznie uświadomić sobie, że muszą odbudować harmonię, jednak zostaną poczynione wielkie szkody zanim ludzie w pełni uświadomią sobie co czynili Gai i zaczną pracować nad odwróceniem szkód.
 
PODRÓŻ PRZEZ ŚWIAT DUCHOWY
Podróżowaliśmy mijając planety w naszym systemie słonecznym. W pobliżu każdej z planet słyszałem energię tak jak przy Gai. Widziałem też aurę wokół każdej z nich. Widziałem też duchy na każdej z nich. Mój przyjaciel powiedział mi, że wszystkie planety są miejscami do życia, nauki i ewolucji dla dusz. Widziałem wielkie miasta na każdej z tych planet. Wyjaśniono mi, ze inne życie w kosmosie nie jest łatwo zobaczyć bo te wszystkie istoty posiadały wyższe wibracje i większość dusz w ludzkiej formie nie osiągnęła jeszcze na tyle wysokich wibracji by je ujrzeć.
Istota powiedziała mi, że każda z planet ma temat do nauki, i ze każda nich może być wybrana przez dusze gdy jest ona pomiędzy fizycznymi wcieleniami. Powiedział, ze praktykujemy na innych planetach by przygotować się do życia na Ziemi. Powiedział, że Gaia jest najlepszym doświadczeniem dla duszy. Jest to najlepsze ponieważ nasza dusza tutaj ewoluuje szybciej niż gdziekolwiek indziej. Powiedziano mi, ze lekcje, których musimy się nauczyć, są trudne do nauczenia się bez posiadania fizycznej formy.
Wyjaśnił mi jak wybieramy fizyczne życie na Gai. Wyjaśnił mi, ze wybrałem rodziców, tak abym mógł się nauczyć tego czego potrzebuję się nauczyć by wzrosnąć. Wzrosnąć po to by wrócić i wykonywać prace duchową na Gai po tym jak osiągnę pewien stopień rozwoju. Powiedział, że powiedziano mi te wszystkie rzeczy abym mógł pomóc duszom się zjednoczyć i przywrócić Gai harmonię.
Wyjaśnił mi kilka rzeczy na temat Boga, których nie pamiętam. Dotyczyły kosmosu, jego rozmiaru i struktury. Powiedział mi, ze bóg nie jest widzialny ponieważ jest on wszędzie. Powiedział mi, że Bóg bardzo kocha Gaię, tak jak mężczyzna kocha swoją żonę.
Mówił tez o Jezusie. Powiedział mi, że Jezus był mistrzem, którego Bóg wysłał na Ziemię, by nauczał ludzi jak mają się zachowywać wobec siebie i znaleźć swoją ścieżkę prowadzącą z powrotem do wzajemnej harmonii oraz do harmonii z Gaią.
Powiedziano mi, że Jezus jest istotą, której Bóg powierzył zapewnienie duszom rozwoju. Powiedział, że Jezus ma wyższe wibracje niż jakakolwiek dusza. Powiedział, że Bóg darzy Jezusa najwyższą sympatią, bo był on najlepszym przykładem tego co ludzie muszą robić. Potem zobaczyłem Jezusa. Zobaczyłem światło. Światło Jezusa było najczystszym jakie kiedykolwiek widziałem. Nie trzeba było słów. Było tylko odczucie miłości, którego nawet nie próbuje opisać.
Powiedziano mi ze kochanie siebie nawzajem jest tym co dusze muszą robić by pokój i harmonia stały się standardem na Gai.
Powiedziano mi, ze w kosmosie istnieje hierarchia, której celem jest zachowanie harmonii we wszechświecie. Powiedziano mi, ze ludzie są integralną częścią tej harmonii, oraz że wolna wola, którą mamy, jest tą częścią dusz, która pozwala ludziom służyć kosmosowi.
Po tych wyjaśnieniach zobaczyłem cały nasz system słoneczny w pełnym kolorze. Wszystkie planety były w jednej linii i mogłem je wszystkie widzieć. Od Plutona po słońce. Czułem się pobłogosławiony i bardzo ważny. Dano mi ten dar i nie rozumiałem dlaczego. Oto unoszę się tutaj. Ja , istota, która zeszła ze swojej ścieżki by zadawać ból innym duszom. I nawet nikt mnie nie zapytał o to co robiłem. Zaszczycono mnie odpowiedzią na pytania, które ludzie zadają sobie przez całe życie.
Podziękowałem tej kochającej istocie za to co mi pokazała i wyjaśniła. Odpowiedział, że ma mi jeszcze więcej do pokazania, jeśli jestem gotów by tego doświadczyć. Odpowiedziałem, że jestem gotów. Nie wiedziałem dlaczego byłem wybrany, ale nie pytałem o to. Nie było to dla mnie ważne wtedy.
Zaczęliśmy wracać w kierunku Gai. Przybyliśmy do miejsca w cieniu Gai. To było miasto w chmurach. Miasto miało piękne białe budynki. Widziałem dusze tam żyjące. Wszystkie one miały wibracje, ale nie miały fizycznego ciała. Ci mieszkańcy wchodzili i wychodzili z budynków. Szli pracować, ale też się bawić. Widziałem miejsce, do którego dusze chodziły po coś co myślałem, że jest wodą. Nie było tam pojazdów. Dusze wydawały się poruszać tak jak ja i mój towarzysz – latając.
Miasto nie miało granic, które mógłbym zobaczyć. To było miejsce pełne wszelkiego rodzaju życia. Była tam natura. Wiele czystych roślin, drze i woda jak na Gai, lecz bardziej czysta. Natura była tam całkowicie idealna. Nieskażona ludzka manipulacją. To miejsce było jak Gaia, tylko że bez problemów i negatywności. Czułem, ze to jest to co w ziemskim języku określa się niebiosami.
Widziałem dusze przemieszczające się pomiędzy Gaią i miastem. Potrafiłem określić poziom rozwoju tych dusz na podstawie energii jaka emanowały. Widziałem, że zwierzęta tak samo jak ludzie udają się na Ziemie i z niej wracają. Widziałem ,że wiele dusz opuszcza Ziemię w towarzystwie przewodników, zaś dusze wracające na Gaię nie miały ich przy sobie. Istota powiedziała mi, że niektóre z tych podróżujących dusz, są tymi które pracują z ludźmi na Ziemi. Rozróżniałem dusze, które pracują z ludźmi, a tymi które przybyły tu jako uzupełnienia. Dusze, które wrócą na Gaię by doświadczać i się rozwijać (inkarnować przyp. tłum). Czułem emocje tych wracających jako uzupełnienia. Niektóre z nich były smutne, skołatane i wystraszone, tak jak ja przed spotkaniem tej istoty.
Istota zabrała mnie do jednego z większych budynków. Wewnątrz zobaczyłem wiele pracujących dusz. Robiły one rzeczy podobne do prac na Ziemi. Gdy przechodziliśmy obok nich to patrzyły na mnie. Myślę, ze to z powodu istoty jaka mi towarzyszyła.
Poszliśmy do góry i zobaczyłem dusze, które mnie znały. Witały się ze mną i pytały jak się mam. Dawały mi rady, których nie zapamiętałem. Myślałem ze otrzymam tu jakąś pracę do wykonania. Istota znała moje myśli i powiedziała, że najpierw muszę coś zrobić.
Byłem w ekstazie. Byłem w niebie pomimo tego wszystkiego co zrobiłem w trakcie mego życia na Gai. Doświadczałem tego o czym większość ludzi tylko śni. Miłość, którą tam czułem była ta samą, którą czułem gdy widziałem Jezusa. Szukałem na Gai tego czym było to miejsce. Szukałem tego co właśnie czułem w tym momencie. Znalazłem to czego szukałem przez całe życie. Byłem naprawdę szczęśliwy. Byłem w domu i wiedziałem o tym. Byłem gotów zostać i wykonywać każdą pracę jaka będzie mi dana.
Istota zabrała mnie do innego budynku, który był szczególny. Był większy i pokryty bardziej zieloną roślinnością rosnącą na nim i dekorującą go jak świątynię. Weszliśmy do środka przez dwuskrzydłowe drzwi lśniące życiem. Wnętrze było dekorowane panelami, które jak mi powiedziano były żyjącym drewnem z drzew rosnących w tym cudownym miejscu. Zaprowadził mnie do kolejnych drzwi i powiedział mi żebym zaczekał na ławce, podczas gdy on wszedł do środka.
Chwilę później wyszedł stamtąd. Powiedział mi żebym wszedł do pokoju i że poczeka na mnie na zewnątrz. Powiedział też bym się nie martwił. Pouczył mnie bym był szczery z istotami w tym pokoju. Powiedział mi, ze nie są one sędziami. Raczej są tymi, które oszacowują rozwój duszy na podstawie historii tejże duszy. Powiedział mi bym pamiętał kim jestem i bym powstrzymał się od lęku. Wiedziałem, ze prędzej czy później będę musiał rozstać się z tą istotą, ale byłem zadowolony, ze będzie ona na mnie czekać. Trochę się bałem rozstawać z nią, ale czułem, że jestem chroniony.

PRZEGLĄD ŻYCIA I LEKCJE
 Wszedłem i zobaczyłem grupę kilku siedzących za stołem. Stół był wykonany z lśniącego drewna i był idealny pod każdym względem. Dusze za tym stołem miały najwyższe wibracje jakie do tej pory widziałem, z wyjątkiem Jezusa.
Patrzyłem na te istoty i je rozpoznawałem. Nie wiem skąd je znałem, ale wydawały mi się znajome. Patrzyli na mnie.
Nagle zobaczyłem moich ziemskich rodziców zanim jeszcze się urodziłem. Zobaczyłem jak się ze sobą zeszli. Jak urodziło się moje starsze rodzeństwo. Zobaczyłem ich pozytywne i negatywne strony. Oceniałem ich pod kątem tego co wiedziałem i co chciałem osiągnąć na Gai. Istoty zapytałem mnie dlaczego wybrałem akurat tych rodziców. Powiedzieli, ze wiem jak i dlaczego ich wybrałem i poprosili mnie bym im to powiedział. Nie wiem skąd wiedziałem, ale powiedziałem im jak i dlaczego, a oni zgodzili się ze mną. Wybrałem ich by pomóc im na ich drodze oraz by osiągnąć moje cele.
Widziałem jak moja dusza idzie do matki i wchodzi w nią. Widziałem jak się rodzę jednocześnie z punktu widzenia obserwatora i dziecka. Kontynuowałem oglądanie swojego życia z punktu widzenia obserwatora oraz z punktu widzenia tych, na których wpłynąłem swymi czynami. Czułem ich uczucia będące skutkiem tego co im robiłem. Widziałem zarówno pozytywne jak i negatywne rzeczy. Widziałem je tak jak na prawdę się wydarzyły. Nic nie zostało pominięte ani niedokładnie pokazane.
Doświadczyłem surowości ponownych narodzin. Doświadczyłem opuszczania Nieba i przejścia na Ziemię. Widziałem siebie jako bezbronne dziecko, które potrzebuje matki do wszystkiego. Doświadczyłem miłości ojca a także jego złości. Doświadczyłem miłości mojej matki ale również jej lęku i złości. Widziałem wszystko co było dobre i złe w moim dzieciństwie. Doświadczyłem ponownie tego co wtedy robiłem. Czułem wszystkie moje emocje oraz emocje dusz które zraniłem oraz tych które kochałem. Z tego wszystkiego nauczyłem się, że bardzo się liczy to jakiego wyboru dokonam na Gai.
Nauczyłem się jak my ludzie jesteśmy potężni i jak możemy wpływać na siebie, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. To było zdumiewające widzieć jak moje niewinne akcje miały miały tak wielki wpływ na dusze, o których nie miałem pojęcia że na nie wpływam. To było niezapomniane doświadczenie. Doświadczyłem całego spektrum uczuć z mojego życia w relatywnie krótkim czasie. Tam gdzie byłem czas tak naprawdę nie istnieje.
Widziałem jak się stałem tym kim byłem na Gai i dlaczego taki się stałem. Wszystko co robiłem w życiu wpływało na ewolucję dusz dookoła mnie. Widziałem przyczynę wszystkich moich czynów i zrozumiałem dlaczego robiłem to co robiłem. Było tam miejsce na wszystkie moje pozytywne i negatywne czyny. Nie było czynów, które były koniecznie złe, ale były czyny których dokonałem, a które nie przyczyniły się do pozytywnego wzrostu. Byłem zarówno ofiara jak i beneficjentem moich czynów. Doświadczenie tego nie było zbyt zabawne. Zobaczyłem jak pięknie by było gdyby zazwyczaj się wybierało działanie wpływające pozytywnie na inne dusze.
Następnie istoty w pokoju zapytały mnie o to co widziałem i co czuje w związku z dotychczasowym życiem. Wiedziałem, ze muszę dokonać szczerej oceny. Nie mogłem kłamać. Zawahałem się gdy zapytali mnie, czy wpływałem na ludzi bardziej pozytywnie czy negatywnie. Pomyślałem o skłamaniu.
Te istoty wiedziały co myślę. Musiałem im powiedzieć co czuję, że mogłem lepiej wykonywać swoja pracę na Gai. Wiedziałem co miałem do zrobienia na Gai. Wiedziałem też, że jestem na dobrej drodze by to zrobić, ale jeszcze nie skończyłem tego. Zgodzili się i powiedzieli, ze mam wciąż wiele rzeczy do zrobienia oraz że mogę chcieć wrócić i zrobić je. Powiedziano mi, ze to zrozumiałe jakie trudne to będzie dla mnie, ale jest to potrzebne kosmosowi bym to dokończył.
Powiedzieli, ze to byłoby mądre wrócić i dokończyć to co zaplanowałem.
Powiedzieli, ze postawiłem sobie wzniosłe cele na to życie na Gai a wydarzenia w życiu były osiąganiem tych celów, które założyłem sobie.
Powiedzieli, że początkowo przybyłem na Gaię by się uczyć i dzielić z innymi wykorzystując dary które zebrałem przez wiele wcieleń.
Powiedzieli, że jestem potrzebny na Gai by pomóc duszom i planecie przywrócić harmonię.
Powiedzieli, ze mam wielki potencjał by wpływać na inne dusze aby pomóc im wzrastać, oraz że Gaia jest najlepszym miejscem by to robić. Powiedziano mi, że wydarzenia których doświadczyłem do tej pory przygotowywały mnie do do dokonania dużego wkładu dla kosmosu oraz że moje doświadczenia nie powinny być odbierane jako osobisty atak. Nie chciałem się na to zgodzić, chciałem zostać. Powiedziałem im to.
Powiedziałem im, że jestem zmęczony, oraz że życie na Gai jest ciężkie i bezwzględne. Czułem, ze mój powrót byłby niebezpieczny dla kosmosu bo nie byłem wystarczająco zaawansowany na drodze mojej duchowej ewolucji. Powiedzieli, że jest to dokładnie dlaczego powrót na Gaię byłby w moim najlepszym interesie.
Powiedzieli, że jestem bardziej zaawansowany niż mi się to wydaje.
Powiedzieli, że jest możliwość bym został, jednak będę musiał prędzej czy później dokończyć swoją prace na Gai. Rodzaj pracy do jakiej jestem przeznaczony jest możliwy tylko na Gai. Mógłbym zostać jeśli zechcę, jednak to tylko przedłuży skompletowanie tego co mam wykonać dla tego wszechświata.
Wyjaśnili, ze najszybszym sposobem ukończenia mojej pracy byłby jak najszybszy powrót na Gaię.
Zszokowało mnie to. Próbowałem bezskutecznie negocjować. Wciąż nie lubiłem życia na Gai i tak na prawdę nie chciałem wracać. Te istoty rozumiały mnie ale były stanowcze. Musiałem podjąć decyzję i to była najcięższa decyzja jaka kiedykolwiek podejmowałem.
Wróciłem na Gaię i kontynuując moje życie. Uwierzcie lub nie ale odrzuciłem to doświadczenie klasyfikując je jako bardzo żywy „odlot”. Tak było do czasu, aż rozwinąłem się na tyle by uświadomić sobie jaki dar otrzymałem.
Dzielę się teraz tym doświadczeniem, ponieważ czuję, ze może pobudzić ona myśli i wspomóc wybory wpływające pozytywnie na planetę.
To czego się nauczyłem z tego doświadczenia to to, że każdy wybór jakiego dokonuję jest zapisywany i wróci później gdy stąd odejdę.
Moim celem jest zaoszczędzenie ludziom bólu, którego ja doświadczyłem podczas przeglądu życia oraz przyśpieszenie ewolucji ludzi na Gai. Także pomoc Gai i kosmosowi.
Życzę wam całej miłości jaką czuję w sercu i wysyłam ja wam.
 

KOMENTARZ DAVIDA
 Jestem jednym z tych, którzy mieli doświadczenie z pogranicza śmierci i otrzymali możliwość wyboru co do powrotu na tą planetę. Wróciłem tutaj z miłości dla tej planety. Miłości tak wielkiej, że porzuciłbym myśl o tym, że muszę wracać do domu. Zrobiłem to również by pomóc uzdrowić to miejsce poprzez dzielenie się tym czego doświadczyłem po tamtej stronie.
Bez dobrowolnej chęci powrotu nie byłoby mnie tutaj. Fizyczny ból, wojna, bieda, zaraza, gwałty, morderstwa itp. itd. na tej planecie są efektem tego, ze ludzie tu przychodzą i podejmują decyzje, wybory w celu nauki i rozwoju. Niestety uczenie się powoduje bałagan i ból jest częścią tego bałaganu. Ma tez dla mnie sens to, ze ta sama wolna wola jest użyteczna w sprzątaniu tego bałaganu.
Porównuję to do bycia na kampingu i podjęcia wyboru czy sprząta się bałagan czy nie. Jeśli decydujesz się sprzątać swój bałagan to to pomaga planecie pozostać taką jaką jest. Jeśli ktoś nie sprząta to przyczynia się do bałaganu. Jeśli ktoś sprząta swój bałagan i coś jeszcze, to to przyczynia się do uzdrawiania planety.
W moim doświadczeniu z pogranicza śmierci pokazano mi także, że w „niebiosach” jest wiele dusz, które bardzo chcą przyjść tutaj niezależnie od stanu w jakim jest planeta. Pokazano mi, że gdybym nie wybrał powrotu to byłbym w szkołach, które istnieją w niebie. Pracowałbym nad rozwojem, który muszę osiągnąć niezależnie od tego w jakiej formie będę istniał. Była to kusząca opcja z wyjątkiem tego ile czasu zajmie mi rozwój do tego poziomu by moja dusza mogła robić to co by chciała.
Rozumiem, ze dusze może wybrać pozostanie w niebie i działanie w nieskończoność na takim poziomie na jakim jest. Ale ja szukam czegoś więcej bo wiem ze co coś więcej istnieje
Pozostaje mi idea , że aby to miejsce wyglądało jak niebo, to trzeba tu stworzyć taką miłość jaka jest tam. Chciałbym to zobaczyć tu na tej planecie. Jeśli będzie trzeba to będę tu wciąż wracał by tak się stało.  
Tłumaczenie: Piotr Krzywdziński