poniedziałek, 24 września 2018

Góra i dolina

Biografia C. Jung

India: that Oriental philosophy had no answer to the problems confronted by the West. The conventional wisdom of the East stated that the world of politics, including world wars, was simply part of the realm of illusion. Jung thought that the eternal standpoint was of value only if it was reconciled with daily life in the here-and-now. He was fond of the parable of the mountain and the valley. One must ascend the mountain to see the whole picture in perspective, but one must also descend into the valley; as he repeatedly stressed, the obliteration of ego by Self was just as dangerous as vice versa. If the problem with the East was the belief that only the mountain existed, the malaise of the West was the conviction that nothing existed but the valley.

niedziela, 16 września 2018

W poszukiwaniu serca

Z recenzji spektaklu:

"Książka opowiada przygody Dorotki, która wraz ze swoim psem Toto w zaskakujących okolicznościach trafiła do zaczarowanej krainy Oz. Podczas poszukiwania powrotu do domu dziewczynce przytrafiają się niesamowite przygody. W podróży towarzyszą jej spotkane po drodze postacie. Okazuje się, że każda z nich ma szczególne cechy charakteru, takie, o których marzy i które ceni najwyżej. Strach na Wróble ma zawsze najlepsze pomysły, Tchórzliwy Lew odważnie stawia czoła problemom, a Blaszany Drwal okazuje empatię wszystkim napotkanym stworzeniom..."

Zgodnie z poleceniem Dobrej Wiedźmy z Południa wydanym Skrzydlatym Małpom, Blaszany Drwal powrócił do krainy Winków i został królem. Serce, podarowane mu przez Oza, sprawowało się całkiem nieźle, lecz Blaszany Drwal wiedział, że brakowało czegoś, co w piosenkach i legendach opisywali jego poddani. 

W końcu udał się do Dobrej Wiedźmy z Południa, by prosić o prawdziwe serce. Używając całego swego kunsztu i mocy Dobra Wiedźma z Południa dokonała niemożliwego - zamieniła szmaciane serce w serce prawdziwe, zdolne do miłości. Blaszany Drwal niezwłocznie wziął się do używania nowego serca i zakochał się jak szalony. Świat wydał mu się miejscem tak pięknym, jak nigdy dotąd, a on sam emanował wprost szczęściem. Szybko jednak odkrył, że zdolność do wielkiej miłości oznacza również zdolność do wielkiego cierpienia. Przerażony tym odkryciem wyrwał serce ze swojej blaszanej piersi - pamiętał przecież, że i bez serca radził sobie całkiem nieźle.

Mijały lata, świat z szarego stawał się z wolna pastelowy. Poddani utyskiwali czasem, że mają blaszanego króla, ale cieszyli się z dostatku i pokoju, jaki między nimi zapanował.

Wraz z jesienią Blaszany Drwal wyruszył na szkolenie z zakresu dobrego prowadzenia królestw. Jak to na szkoleniach bywa, rozmawiali o swoich sukcesach i zmartwieniach. Blaszany Drwal opowiedział o pustce po wyrwanym sercu Dobrej Wiedźmie z Południa, która z oburzeniem stwierdziła:

"Nie po to dawałam ci serce, żebyś je zniszczył, ty zakuty łbie. Masz wobec mnie poważny dług."

Blaszany Drwal, zawstydzony swoim postępkiem, prosił ją o wskazanie sposobu, w jaki mógłby zadośćuczynić za jej poświęcenie, które zaprzepaścił.

Dobra Wiedźma z Południa zażądała:

"Masz stać się żywym człowiekiem i tym razem to twój problem, jak to osiągnąć."

"Nie mam pojęcia jak to zrobić," - odpowiedział Blaszany Drwal - "ale wiem kogo zapytać."

"Zacznij od oglądania wschodów i zachodów Słońca." - podpowiedziała Dobra Wiedźma z Południa - "Jego promienie karmią drobiny serca, które pewnie wciąż tkwią w twojej piersi. Może któraś wykiełkuje, jak nasionko podlane wodą?"

poniedziałek, 10 września 2018

Carl Gustav Jung - Franc McLynn

p. 379-383

...
It was in Taos that Jung had his celebrated meeting with the Pueblo Indian sage Mountain Lake, allegedly introduced to him by one of his American female enthusiasts, Frances Wickes.
...

His nebulous status notwithstanding, Mountain Lake provided Jung with much food for thought and an abundance of quotable (and much-quoted) remarks, which make him sound like a forerunner of the later sage of the South-West, Carlos Castaneda.
...
Mountain Lake told him the whites looked cruel and they were always restlessly seeking something. Their restlessness made the Indians think they were mad.
Jung pressed Mountain Lake to expound on this thesis. The explanation given by Biano/Mirabal made whites sound exactly like people who were possessed by demons.
...
Biano told him that Pueblos and other Indians thought with their hearts, but the white men with their heads, which was further proof that they were mad.
...
Jung found their mixture of sincerity and naïvety deeply touching and declared later that the white man’s feeling of superiority when he listened to the ‘superstitions’ of these ‘benighted savages’ simply masked his unconscious envy and deep-down realization of his own spiritual impoverishment.

sobota, 8 września 2018

Zachód - czemu to już nie działa

Trafna analiza źródła załamania Zachodu.
Blog Psychologia i polityka

Wpis Biedroń jako przedmurze

https://paweldrozdziak.wordpress.com/2018/09/07/pozegnanie-jesieni-cz-4-biedron-jako-przedmurze/

"... zwycięstwo idei plemiennych ma wymiar o wiele szerszy, tak jak nowotwór ma szerszy wymiar, niż problem brzydkiego nosa. Te idee zwyciężają, ponieważ kultura Zachodu rozlicza się z projektem nowoczesności jako takiej. Wystawia jej rachunek i ten rachunek wychodzi słabo. Nowoczesność dawała kilka istotnych obietnic, które pozostały niespełnione i w które nikt już nie wierzy. To nie może nie przynieść nie tylko psychologicznych, ale i politycznych skutków. Jakież to obietnice?

Po pierwsze, techniczny postęp miał nas uszczęśliwić. Obiecywał, że ludzie zasiedlą inne planety, a maszyny uwolnią nas od pracy i nierówności. Wyrazem tych fantazji była fantastyka. W czasach mojego dzieciństwa niepodzielnie królowała jeszcze fantastyka typu Space Opera – rakiety, kosmiczne bazy, komputery i kontakt z Obcymi. 

...

Dziś widać to w całej pełni. Społeczeństwa, które skutecznie wyparły religię są obecnie dosłownie szalone na punkcie diet, używek, szkodliwości okazywania kobietom męskiego zainteresowania, niebezpieczeństw czyhających na dzieci, prawnych uregulowań każdej dziedziny życia w stopniu, który dawniej uznano by bez wahania za obłęd, wreszcie na punkcie wróżek, magicznego psychodoradztwa i całej masy innych wierutnych bzdur, których podważenie naraża dosłownie na karę śmierci. Paradoksalnie okazuje się, że to właśnie te społeczeństwa, które religii całkiem się nie pozbyły, wyglądają na bardziej jakoś racjonalne, bo choć wierzą w jedną rzecz niemożliwą do udowodnienia, to w całej reszcie sfer życia zachowują jednak minimum zdrowego rozsądku. Mało tego – społeczeństwa, które skutecznie pozbyły się jednej religii, przeżywają obecnie najbardziej intensywny najazd religii napływowej i nie chcąc urazić swych napływających gości udają szacunek dla ich wierzeń, na jaki nigdy nie zdobyliby się w odniesieniu do wierzeń własnych rodaków.

...

Najbardziej dobitnym dowodem klęski laickiego i naukowego projektu nie są wróżki z audiotele, zarabiające krocie w rzekomo laickich krajach, a narastająca fala ruchów antynaukowych, antymedycznych i spiskowych. Stało się oczywiste, że ludzki umysł nie potrafi żyć w świecie wyłącznie racjonalnym. Państwo laickie istnieje tylko teoretycznie.

...

Społeczeństwa Zachodu przeczuwając klęskę swej ideologii zwracają się w stronę wzorców archaicznych. Wartości plemiennych, mocnych tożsamości kulturowych i gorączkowo poszukują nowych symboli, wokół których mogłyby osadzić się rodziny zdolne do przetrwania dość długo, by zapewnić potomstwu normalny rozwój. Nie znajdując symboli nowych próbują gorączkowo restaurować stare, nie zważając na to, że w bajkę, w którą się już raz zwątpiło, nie da się uwierzyć powtórnie tak samo dziecięcą wiarą. Im bardziej to przeczuwają, tym bardziej gorączkowo starają się jednak tę wiarę udawać.

..."

Zabrakło mi w tej analizie wymiaru ekonomicznego, gdzie Zachód czerpał profity z eksploatacji całej reszty świata, dając w zamian złudzenie możliwości przejęcia "wspaniałych osiągnięć", których nie da się przejąć, bez posiadania kogoś, do takiej samej eksploatacji.

Ta opowieść była już grana w Cesarstwie Rzymskim, które umarło na śmierć ideologii, próbowało zastąpić ją rozdawnictwem (czyli socjalizmem), co jedynie przyciągało kolejne plemiona barbarzyńskie. Tyle, że nikt nie chciał umierać za ciepłą wodę w kranie, która była dostępna już przed dwoma tysiącleciami.

Odmienność sytuacji polega jednak na tym, że mamy dziś potencjał zniszczenia na skalę globalną. Równocześnie nie widać na horyzoncie nowego mitu, który, jak chrześcijaństwo, mógłby zastąpić to, w co przestaliśmy wierzyć. Ale może po prostu nie weszliśmy jeszcze we właściwą fazę kryzysu.