czwartek, 25 marca 2021

Czego potrzebują ludzie, aby wieść dobre życie

Tytuł jest cytatem z wywiadu z Naomi Klain w Gazecie Wyborczej
https://wyborcza.pl/7,75399,26896783,naomi-klein-roosevelci-pilnie-poszukiwani-el-pais.html

I jeszcze:
"Tymczasem, jeśli na poważnie chcemy znacząco zmniejszyć emisje, jeśli pragniemy normalnej przyszłości dla naszych dzieci i wnuków, nie możemy już traktować wzrostu jako lejtmotywu gospodarki. Trzeba to jasno powiedzieć. Ponieważ można mieć Zielony Nowy Ład i tworzyć mnóstwo miejsc pracy, paneli słonecznych, energii wiatrowej – ale i tak nie zdołać zmniejszyć emisji, gdyż nie chciało się zmierzyć z problemem nadmiernej konsumpcji."

Wykorzystanie marketingu do promowania nowych, lepszych dla środowiska sposobów dobrego życia, może pozwolić na zatrzymanie katastrofy wywołanej nieustannym wzrostem konsumpcji.

sobota, 13 marca 2021

Pieśń na wyjście

C G d a
R: C G a

Jestem Boże otwartym sercem
Ty o Panie czytasz we mnie
Jestem ledwie pustą kartą
Na której Ty pisz wiersze

Jak słowa Twe czytać dziś
Jak z Tobą przez życie iść

Przepasz mnie Panie
I pobłogosław
Straże w podróży rozstaw
Wypraw mnie w drogę
Gdzie sam sie lękam
Przed Tobą dzisiaj klękam

Jak słowa Twe czytać dziś
Jak z Tobą przez życie iść

Mistycyzm, gnoza i magia

Mistycy, niezależnie od uwarunkowań kulturowych, poszukują bezpośreniego doświadczenia kontaktu ze Źródłem. Ma to pozwolić na wyzwolenie z ucisku rzeczywistości przez oddanie się/zjednoczenie ze Źródłem. 
Gnostocy starają się poznać przejawy działania Źródła w rzeczywistości. Ma to prowadzić do "zbawienia przez wiedzę", zrozumienia natury zniewolenia we wrogim świecie, dzięki poznaniu natury Źródła i drogi do wyzwolenia. Zwykle jednak służy gromadzeniu wiedzy, którą można wykorzystywać do panowania nad rzeczywistością.
Magowie używają wiedzy gnostyków do wpływania na rzeczywistość. Tu nie ma mowy o wyzwoleniu czy zjednoczeniu. Celem jest stawanie się bogiem, nieograniczona wolność wynikająca z możliwości realizacji własnej woli.

Mistycy są niczym rośliny. Czerpią siły życiowe wprost ze Źródła. Przynoszą owoce, które stają się dostępne dla tych, którzy nie potrafią czerpać ze Źródła.
Gnostycy, jak rolnicy, poznają zasady uprawy, zbiorów i przetwórstwa.
Magowie, jak drapieżniki, żyją z tych, którzy czerpią siły z owoców mistycyzmu.

sobota, 6 marca 2021

Dualizm w myśli greckiej

Za Zen i sztuka obsługi motocykla
Książka autorstwa: Robert Pirsig

Wczesna filozofia grecka stanowiła pierwszą
świadomą próbę określenia tego, co w ludzkim losie nieprzemijające.
Przedtem to, co nieprzemijające, było atrybutem boskości i mitów.
Teraz jednak, dzięki wzrastającej bezstronności Greków w stosunku
do otaczającego świata, zwiększyła się równocześnie ich zdolność
abstrakcji, co pozwoliło im dopatrywać się w mitach greckich tworów
sztuki powołanych do życia mocą wyobraźni, zamiast traktować je
nadal jako prawdy objawione. Nigdy przedtem ludzie nie zdobyli się
na taki zwrot świadomości i dlatego oznaczał on dla cywilizacji
greckiej wejście na całkiem nowy poziom transcendencji.
Ale mythos żyje dalej, a to, co niszczy stary
mythos, staje się nowym, zaś nowy mythos ulega przekształceniu w
filozofię przez pierwszych jońskich filozofów, którzy nadali
nieprzemijalności nowe znaczenie. Nieprzemijalność przestała być
już wyłączną domeną nieśmiertelnych bogów. Można było ją teraz
odnaleźć także w nieśmiertelnych zasadach bytu, jedną z których
stało się współczesne nam prawo grawitacji.
Nieśmiertelna zasada bytu nazwana została najpierw
przez Talesa wodą. Dla Anaksymenesa była powietrzem. Dla
​pitagorejczyków była liczbą, oni jako pierwsi
zatem zaczęli rozumieć niematerialność zasady bytu. Heraklit nadał
zasadzie miano ognia i wprowadził zmianę jako jej element.
Twierdził, iż świat opiera się na konflikcie i napięciach pomiędzy
przeciwieństwami. Mówił o jednym i wielu, przy czym jedno było
uniwersalnym, przyrodzonym każdej rzeczy prawem. Anaksagoras był
pierwszym, który określił jedno jako nous, co oznaczało umysł.
Parmenides ukazał jasno po raz pierwszy, że zasada
bytu, jedno, prawda, Bóg jest niezależna od pozorów i opinii i
trudno przecenić wpływ tego wyróżnienia na dalszy bieg historii. To
tutaj po raz pierwszy klasyczny umysł wziął rozbrat ze swoim
romantycznym pochodzeniem i orzekł dobro i prawdziwość
niekoniecznie muszą być tożsame i poszedł swoją własną drogą.
Anaksagoras i Parmenides mieli wdzięcznego słuchacza imieniem
Sokrates, który rozwinął ich idee do pełnej dojrzałości.
W tym miejscu trzeba koniecznie zrozumieć, że do
tego czasu nie istniał jeszcze podział na ducha i materię, podmiot
i przedmiot, formę i treść. Podziały te są wynalazkami dialektyki i
narodziły się dopiero później. Współczesny umysł obrusza się
niekiedy na myśl, że dychotomie owe są wynalazkami i powiada:
„Zgoda, ale te podziały były rzeczywistością, która czekała na
odkrycie przez Greków”. A wtedy trzeba zapytać: „Gdzie zatem były?
Wskażcie to miejsce!” Współczesny umysł przyjmuje takie wyzwanie z
pewnym zakłopotaniem, zastanawia się, o co w gruncie rzeczy chodzi
i nadal wierzy, że podziały istniały już przedtem.

Dobro vs Prawda

Za Zen i sztuka obsługi motocykla
Książka autorstwa: Robert Pirsig

Fedrus wczytuje się
coraz głębiej w grecką myśl przedsokratyczną i dochodzi do wniosku,
że niechęć Platona do retoryków brała swój początek ze znacznie
większego konfliktu, w którym rzeczywistość Dobra - reprezentowana
przez sofistów i rzeczywistość Prawdziwości - reprezentowana przez
dialektyków toczyły bezwzględną walkę o przyszłość ludzkiego
umysłu. Prawdziwe zwyciężyło, dobro przegrało i dlatego, kiedy z
taką łatwością przychodzi nam dzisiaj przyjąć rzeczywistość prawdy,
akceptacja rzeczywistości Jakości napotyka poważne bariery, pomimo
że na żadnym z tych dwóch obszarów nie panuje większa zgodność
poglądów niż na drugim.

...

W odbitym świetle konfliktu pomiędzy sofistami i
kosmologistami Dialogi Platona nabrały dla Fedrusa całkiem nowego
wymiaru. Sokrates nie obwieszczał szlachetnych idei w próżni.
Znajduje się w samym środku zgiełku bitwy między wyznawcami
poglądu, że prawda jest absolutna i tymi, którzy wierzą w to, że
jest względna. Rzucając na jej szalę wszystko, co posiada, bierze
udział w tej walce przeciw swoim wrogom, przeciw sofistom.
Można teraz zrozumieć nienawiść Platona do sofistów. Wraz z Sokratesem broni nieśmiertelnej zasady bytu
przeciw temu, co uważa za dekadencję sofistów. Prawdzie. Wiedzy. A
więc to, co jest niezależne od tego, co ludzie o nich myślą. Ideał,
za który Sokrates oddał życie. Ideał, który Grecja posiadła po raz
pierwszy w dziejach świata. Ta jeszcze bardzo wątła roślina może
całkiem uschnąć. Platon brzydzi się sofistami i wyklina ich bez
opamiętania nie za pospolitość czy niemoralność jest oczywiście w
Grecji bardzo wielu ludzi bardziej pospolitych i niemoralnych,
których ignoruje całkowicie. Rzuca na nich przekleństwa, gdyż
stanowią groźbę dla rodzącego się człowieczego pojmowania idei
prawdy. Wokół tego wszystko się kręci.

Media - źródło samotności

Za Zen i sztuka obsługi motocykla
Książka autorstwa: Robert Pirsig

Widzimy teraz coraz więcej tej samotności i paradoksalnie, jest ona największa w wielkich zatłoczonychmetropoliach Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża. Wydawałoby się, że bardziej samotni powinni być ludzie rozproszeni na wielkich
połaciach zachodniego Oregonu, Idaho, Montany i Dakoty, ale tam
wcale tego nie zauważyliśmy.
Okazuje się, tak przypuszczam, że fizyczny dystans
pomiędzy ludźmi nie ma nic wspólnego z samotnością. Chodzi o
dystans psychiczny, a w Montanie i Idaho odległości geograficzne
pomiędzy ich mieszkańcami są duże, ale psychiczny dystans
niewielki. Tutaj jest odwrotnie.
Jesteśmy w Ameryce pierwszej klasy. Jej forpoczty
napotkaliśmy onegdajszej nocy w Prineville Junction i od tej pory
towarzyszy nam stale. Pierwszorzędna Ameryka autostrad i
supersamolotów, telewizji i spektakli filmowych. Ludzie, których
trzyma w swoich objęciach, zdają się spędzać większą część swojego
życia bez bliższego kontaktu z tym, co ich otacza.
​Środki masowego przekazu przekonały ich, że to,
co jest najbliżej nich, nie ma znaczenia. Dlatego mają samotność
wypisaną na twarzach. Najpierw nikły przebłysk zaciekawionego
rozpoznania, ale kiedy już ich wzrok spocznie na tobie, stajesz się
tylko jednym z przedmiotów. Nie liczysz się. To nie ciebie
wyglądają. Nie jesteś z telewizji.
Ale w drugorzędnej Ameryce, w tej, którą
przejechaliśmy, w Ameryce lokalnych dróg, Chińskich Rowów, koni
Appaloosa, horyzontów wyznaczanych górskimi łańcuchami, zadumy
myślowej, dzieci z szyszkami sosnowymi, trzmieli i otwartego nieba
nad nami, rozpostartego na setki kilometrów w tej Ameryce
dominowała rzeczywistość wokół nas, ona była dla nas ważna.