piątek, 15 listopada 2019

Czy warto?

Skopiowane z:

https://www.gosc.pl/doc/5981107.Nobel-dla-Tokarczuk

...

Opowiadania i powieści noblistki to ciekawa, wciągająca proza. Olga Tokarczuk to wielki literacki talent: warsztat, wyobraźnia, inteligencja, celność i świeżość frazy. A jednak jest w tych książkach coś, co każe mi – chrześcijaninowi, księdzu katolickiemu, teologowi – napisać: nie ma zgody. Na co? Na powrót do pogaństwa. Na cofnięcie się do czasów przed-Chrystusowych, na wymazanie 1053 lat ochrzczonego życia mojej ojczyzny. Jej niepodległej – diabłu, okupantom, kłamstwu, grzechowi, niewoli, wszelakiemu złu Polaków i nie-Polaków – wolności w Chrystusie. A twórczość Tokarczuk to w warstwie ideowej apoteoza neopogaństwa – fascynacja mitami, astrologią, ezoteryką, zdolnościami parapsychologicznymi, wizją politeistyczną, przedchrześcijańską właśnie, poddaną rytmom księżyca i krwi, magii, wizją „naturalnie” pogańską. Wracają bogowie. A z nimi ciemność i przerażenie. Oręż w rękach wielu w walce z kościelną wiarą w Chrystusa. Wiem, co piszę: czytam i oglądam, widzę i słyszę, czuję i myślę.

Benedykt XVI przypominał, że narodowy socjalizm był cofnięciem się przed czasy judeochrześcijańskiego „wyalienowania” do „piękna” pogańskiej, germańskiej „dzikości”, kultury „prawdziwej”, nieżydowskiej. I że marksizm był cofnięciem się przed czasy chrześcijańskiego „wyalienowania” do żydowskiej nauki o nadziei (Mesjaszu), ale fałszywie rozumianej, czyli do jej ateistycznej wydmuszki, z której wyjęto Boga, a w Jego miejsce włożono oświeceniowy rozum (bożka nauki) totalnie wyobcowany z wszelkich metafizycznych powiązań. Jan Paweł II czterdzieści lat temu wołał: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. Czy można odepchnąć to wszystko? Czy można powiedzieć »nie«? Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego »wolno«? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i Narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć »nie« temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?”.

W imię czego? W imię oszalałej ekologii (jak w filmie „Pokot” według scenariusza Tokarczuk)? W imię magii, Junga? W imię (post)modernistycznego cofnięcia się przed czasy chrześcijańskiego „wyalienowania”? Patronem mojej ojczyzny jest święty Wojciech, zabity 1020 lat temu podczas ewangelizacji pogan. To jest główny nurt naszych dziejów: chcieć Chrystusa i głosić Go nawet za cenę męczeństwa. Czy można odepchnąć i odrzucić to wszystko? Dlatego mocne „tak” dla świetnej współczesnej literatury i mocne „nie” dla obecnej w niej pochwały pogaństwa. Pamiętając, że świetność może być zwodnicza.

Trzydzieści lat temu, u początków mojego pisania, przeczuwałem, co jest istotą owej transakcji, co przydarzyło się Faustowi i Twardowskiemu, co znaczy ten deal. Fragment z wiersza dedykowanego wtedy samemu sobie: „jeśli piszesz/ nie wyprowadzaj zdań ze swojej ciemności/ demony bywają hojne i za wierną służbę płacą nierzadko fontanną złocistego słowa/ choćby rzędy liter mieniły się od znaczeń i pociągały umysł genialnością uchwycenia istoty rzeczy/ nie wierz, zniszcz i zawróć/ nawet za cenę bełkotu czy skrwawionego milczenia”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz