wtorek, 29 grudnia 2020

Zanik i narodziny wolnej woli

Za Harariego "Homo Deus"

" Załóżmy, że budujemy robota, którego procesor jest podłączony do grudki promieniotwórczego izotopu uranu. Będzie on wybierał jedną z dwóch opcji – powiedzmy, naciśnięcie prawego albo lewego guzika – licząc, ile atomów uranu rozpada się co minutę. Jeśli ta liczba będzie parzysta – naciśnie prawy guzik. Jeśli będzie nieparzysta – lewy. Nigdy nie możemy być pewni, jak postąpi robot. Ale nikt nie nazwałby go „wolnym”, nie przyszłoby nam też do głowy, by pozwolić mu głosować w demokratycznych wyborach ani pociągać go do odpowiedzialności prawnej za jego działania.
 Wedle naszej najlepszej wiedzy naukowej determinizm i przypadkowość nie zostawiły „wolności” ani okruszka. Święte słowo „wolność” okazuje się, dokładnie tak samo jak „dusza”, pustym określeniem, pozbawionym jakiegokolwiek dającego się wyodrębnić znaczenia. Wolna wola istnieje tylko w wyimaginowanych opowieściach, jakie wymyśliliśmy my, ludzie."

Co czytając można podsumować parafrazując prawo Clarke'a:
Każda odpowiednio zaawansowana mieszanka reguł (np. kultury) filtrujących determinizm (np. instynktu) i losowość (np. reakcje biochemiczne) będzie nie do odróżnienia od wolnej woli.

Nowa religia, stary człowiek

Religie zebrały wiedzę o człowieku w świętych księgach. Czas destylował to co trwałe i uniwersalne, fanatyzm konserwował tradycje, tworzył ograniczającą skorupę.

Humanizm, religia czasu nauki, wziął co ponadczasowe z posągu religii i rozkwitał nowymi ideami uzasadniającymi czynienie sobie świata poddanym.

Liberalizm, jedyny humanizm, który akceptuje zastaną naturę człowieka, wytworzył opowieści, które obiecywały raj na ziemi dla ludzi takich, jakimi są. Liberalizm dotarł do swojego kresu, ponieważ raj nie jest miejscem dla agresywnych zdobywców.

Nowa opowieść unifikująca może czerpać z dorobku humanizmu, psychologii głębi, nauk przyrodniczych i całego dorobku ludzkości. Jej sukces zależeć będzie od wskazania ideałów zgodnych z naturą człowieka, który istnieje dziś oraz ideałów wartych realizacji w przyszłości. Ideały przyszłości mogą wymagać przemiany natury człowieka, ale muszą wyraźnie wyrastać z tego, co jest w nas dziś.

Nowe religie

Inspiracja - Harari "Homo Deus"

Po tysiącleciach opowieści unifikujących, które miały pomagać w podboju świata, doszliśmy do jego krańca. Wyglądamy poza kopułę nieba i nie widzimy Boga.

Świat Homo Sapiens okazał się być skończony. Zdobywca nie ma już nieznanych lądów. Kosmos jest dla człowieka, w jego obecnej postaci, tak wrogi, że nie ma mowy o jego podboju w wymiarze masowym.

Ziemia nie zniesie więcej Zdobywców, ale bez trudu pomieści Ogrodników.

Podbój przyniósł bezpieczeństwo materialne za cenę niepokoju ducha.
Pora przywrócić ład zniszczony w walce.

Przemiana jakościowa Zdobywców w Ogrodników wymaga nowej opowieści unifikującej. Przekonanie do pielęgnacji, w miejsce podboju, nie zdarzy się bez porywającej idei.

Nowa religia, tak jak monoteizmy i różne postaci humanizmu, musi definiować centralną jakość stanowiącą punkt odniesienia dla wartościowania etycznego.

Ogród jest wyrazem Miłości Ogrodnika.

Zdobywcy w ogrodników

Harari "Homo Deus"

" Marks i jego zwolennicy rozumieli nowe realia techniczne i nowe ludzkie doświadczenia, dlatego znali właściwe odpowiedzi na nowe problemy społeczeństwa przemysłowego, a także mieli oryginalne pomysły, jak wykorzystywać niespotykane możliwości. Socjaliści tworzyli nową wspaniałą religię dla nowego wspaniałego świata. Obiecywali zbawienie dzięki technice i ekonomii, ustanawiając tym samym pierwszą technoreligię w dziejach i zmieniając podstawy dyskursu ideologicznego. Przed Marksem o samookreśleniu człowieka i podziałach między ludźmi decydowały ich poglądy na temat Boga, a nie na temat metod produkcji. Od czasu Marksa zagadnienia dotyczące techniki i struktury ekonomicznej stały się znacznie ważniejsze i zaczęły decydować o głębszych podziałach niż spory o duszę i życie pozagrobowe.W drugiej połowie XX stulecia niewiele brakowało, a ludzkość wymazałaby się sama z powierzchni ziemi z powodu sporu o metody produkcji. Nawet najsurowsi krytycy Marksa i Lenina przyjmowali ich fundamentalną postawę wobec historii i społeczeństwa i zaczynali myśleć o technice oraz produkcji dużo uważniej niż o Bogu i niebie. 
...
 Na początku XXI wieku lokomotywa postępu ponownie daje sygnał odjazdu – i będzie to prawdopodobnie ostatni pociąg, jaki opuści stację zwaną homo sapiens. Ci, którzy się na niego spóźnią, nigdy już nie dostaną drugiej szansy. Aby zapewnić sobie miejscówkę, trzeba rozumieć technologie XXI wieku, a w szczególności moc tkwiącą w biotechnologii i algorytmach komputerowych. Ich siła jest znacznie potężniejsza niż siła pary i telegrafu, nie będą też wykorzystywane wyłącznie do wytwarzania żywności, tkanin, pojazdów i broni. Głównymi produktami XXI wieku będą ciała, mózgi i umysły, a przepaść między tymi, którzy będą umieli konstruować ciała i mózgi, a tymi, którzy tego umieli nie będą, okaże się znacznie większa niż otchłań dzieląca Wielką Brytanię Dickensa od Sudanu Mahdiego. Mało tego: będzie większa niż przepaść między homo sapiens a neandertalczykami. W XXI wieku ci, którzy pojadą pociągiem postępu, posiądą boską zdolność tworzenia i niszczenia, a ci, którzy zostaną, będą skazani na wymarcie. "

piątek, 4 grudnia 2020

Dualizm w fizyce

Fizyka podsumowała obserwacje (pomiary) dwoma teoriami - względności i kwantową. Jedna opisuje rzeczywistość w kategoriach obserwacji makroskalowych, druga wyjaśnia mikroskalę za pomocą funkcji falowych. Nie daje się połączyć tych opisów. Bohr skonstatował, że świat kwantowy nie istnieje, należy go traktować jako opis symboliczny.

Podstawową funkcją fizyki jest tworzenie teorii pozwalającej przewidywać zachowanie rzeczywistości (wyniki pomiarów). Eksperymenty pokazują, że wprowadzenie obserwacji (pomiaru) wpływa na kwantowy opis rzeczywistości (kolaps funkcji falowych elektronów do postaci cząsteczkowej).

Ten dualizm jest łatwy do zrozumienia dla informatyka. Świat gry komputerowej jest doświadczany za pośrednictwem pikseli. Jeśli piksele uznamy za rzeczywiste (to co postrzegamy doświadczając gry) to działanie gry realizuje się za pocą obliczeń na obiektach (struktury przetwarzane przez procesory). Gracz nie ma dostępu do świata obiektów i z jego perspektywy są one nierealne (symboliczne). Obiekty opisują świat gry, wszystkie jego składowe i interakcje, jednak wynikiem obliczeń jest reprezentacja za pomocą pikseli.

W informatyce oczywiste jest to, co zakazane do wypowiadania na głos w fizyce. Gra istnieje że względu na gracza. Obliczenia na obiektach prowadzone są dla obserwatora, który postrzega piksele.


BTW: Oczywiście istnieją również obiekty, które nie posiadają reprezentacji na ekranie. O ich istnieniu możemy wnioskować jedynie na podstawie interakcji z obiektami, które taką reprezentację posiadają.

poniedziałek, 30 listopada 2020

Co robić?


Kieruj się Miłością
Gdy zbłądzisz, wyciągaj naukę
Czyń Miłość
Gdy upadasz, powstawaj
Dawaj to, 
co może obrodzić Miłością

wtorek, 17 listopada 2020

Kawa jako otępiacz

Kawa wzmacnia moc ego do racjonalnego podążania ciągami przyczyna-skutek. Ta zaleta realizowana jest kosztem postrzegania intuicyjnego. Kawa czyni otępiałym na podszepty intuicji.

czwartek, 5 listopada 2020

Przyczynowość i synchroniczność

Świat działa w oparciu o siły, które oddziaływają na podobne odpychając (np. pola elektryczne i magnetyczne) lub przyciągając (np. oddziaływania słabe, grawitacja).

Efekt przyciągania przejawia się na poziomie psychicznym w synchroniczności. Odpychanie tworzy przyczynowość.

niedziela, 1 listopada 2020

Wolność, równość, braterstwo

Pierwszy z nich sygnalizowany jest przez hasło, będące również podstawowym hasłem masonerii, “Wolność, Równość,
Braterstwo”. “To nie przypadek czytamy w “Wychowaniu do wolności”, że od czasów Rewolucji Francuskiej słowa wolność, równość, braterstwo wciąż napełniają ludzi entuzjazmem. (...) Rudolf Steiner dążył do osiągnięcia jasności pojęciowej jako pierwszy konsekwentnie podporządkowując te trzy ideały określonym funkcjom życia społecznego. Cele, jakie przyświecały jego pracom na rzecz trójczłonowości społecznej, można wyrazić w trzech krótkich sformułowaniach: wolność duchowa w życiu kulturalnym, demokratyczna
równość w życiu prawnym, braterstwo społeczne w życiu gospodarczym”
(s. 11)

niedziela, 25 października 2020

Gnostyckie opisanie świata

Za Jerzy Prokopiuk
http://www.tradycjaezoteryczna.ug.edu.pl/node/1033

Mój światopogląd

W wieczności nadbytuje, tzn. bytuje-i-nie bytuje – w swej istocie nie dający się wyobrazić i opisać – Absolut – Nad-Bóstwo – Sigé gnostyków, Jedno Plotyna, Gottheit Mistrza Eckharta, Ungrund Boehmego – apofatyczne „Oko Cyklonu”: Cisza, Milczenie, Spokój.

W bycie swym – na początku i zawsze, w czasie więc i u kresu czasu – jest on, był i będzie jako Bóg: Unio Oppositorum, jednością przeciwieństw, Światłością i Ciemnością w Pleromie – Pełni – czyli jednością Mądrości i Głupoty (Prawdy i Złudzenia), Dobra i Zła, Piękna i Ohydy, ale także Wolności i Konieczności, Miłości i Nienawiści, Kreatywności i Impotencji – jednością i wielością Chaosu i Kosmosu.

Otóż w jakimś „punkcie-momencie” wieczności doszło w Bogu do przełomu: potencja stała się aktem: Wola Boga zrodziła w Jego Sercu Myśl – w tym stwórczo-miłosnym akcie Bóg stworzył Świat Dwójni: aspekt Jasności przeciwstawił się aspektowi Ciemności, Boskość – Diabelskości, Męskość – Żeńskości. Była to zamierzona Katastrofa („rozbicie naczyń” kabały). Był to Upadek (wieczności w czas, niebytu w istnienie, nieskończoności w skończoność) – kreacja nieskończonej liczby kosmosów. Aspekt Męskości stał się „Górą”, aspekt żeńskości – „Dołem” bytu. W tym akcie Kreacji Męskość zaczęła tworzyć w Żeńskości. Żeńskość właśnie – Sofia chrześcijaństwa – stała się brzemienna w miriady Światów (alternatywnych). Sofia – emanacja Boga – to potencjalnie przede wszystkim Sofia Urania, w swym Upadku, czyli aktualizacji zaś, to Sofia Achamoth. (Tak było w antycznym gnostyckim micie „żeńskim” – w jego męskim analogonie był to zbuntowany Troisty Demon: Lucyfer, Aryman i Asur). W pierwszym z tych mitów przyczyną Upadku było bezprawne pragnienie wiedzy (lucyferyzm), w micie drugim – arymaniczna pycha: dwa aspekty rakowatego zjawiska inflacji, zmierzającej do asurycznej nihilizacji.

O ile Bóg jest Bytem jako Ojciec, Życiem jako Syn, Prawdą jako Duch (i Otchłanią-Kreacją jako Matka), o tyle Troisty Demon to – odpowiednio – Nicość, Śmierć i Iluzja.

Rozdarcie Boga było więc już to spontaniczne albo zamierzone, przypadkowe albo konieczne – choć z „wyższego punktu widzenia” nie musiały to być alternatywy. (Efekty tego rozdarcia można także nazwać podziałem na boskie „Tak” i boskie „Nie” – tzn. na ufność Boga do siebie i na zwątpienie o sobie).

Dwójnia sama to Logos-Chrystus i Sofia oraz Logos-Chrystus i Troisty Demon. Tzn. że bezpośrednim Kreatorem Pełni Kosmosów są: i Logos-Chrystus, i Sofia. W obu wypadkach Logos-Chrystus zaakceptował kosmiczny plan Jednego Boga, w którym struktura i dynamika (rozwój) Pełni Kosmosów obejmują szczęście i cierpienie, Sofia czy Lucyfer zaś taki plan odrzuca (powodowani także altruistycznym miłosierdziem, chcą dać światu i ludziom tylko szczęście iluzji, stagnacji – i nicości). Taka jest różnica między miłością ojcowską (tworzenie przez rozwój – szczęście dynamiczne) a miłością matczyną (szczęście przez opiekuńczość). Oto skutek boskiego „Tak” i „Nie”.

Świat stworzony – Pleroma Kosmosów – to zarazem Człowiek jako wzór i cel (Adam Kadmon kabały) – realizujący się w inwolucji i ewolucji Natury i Kultury, das Gewordene i to, co nowe. (Jego celem jest deifikacja – na wyższym poziomie – wygnany z Raju, po Upadku, ma się odrodzić w Nowej Jeruzalem).

Człowiek Potencjalny i Kosmiczny to przede wszystkim Pleroma istot duchowych – całej hierarchii jestestw anielskich od Serafinów po Anioły Opiekuńcze – zarówno w swej chwale, jak i w swym upadku i – u kresu czasu – w swej re-kreacji (zmartwychwstaniu).

Człowiek jako wzór Kosmosu jest przejawem (częścią) Logosu-Chrystusa i Sofii – jest więc jednością w dwójni, jest więc, jak był i będzie, Androgynem. A jako taki twórczo upadł wraz z Kosmosem.

Katastrofa Kreacji Świata pociągnęła Człowieka w Upadek – zarazem jednak uczyniła go Soterem – Zbawcą. („Zbawiany Zbawiciel”). (Dla Absolutu jako Sigé Upadku nigdy nie było lub był i jest tylko „sekundą koszmaru”).

Soter jest Zbawcą i zbawianym w analogii do Sofii Uranii i Sofii Achamoth czy Logosu-Chrystusa i Troistego Demona. Z wyższego punktu widzenia soteria – podobnie jak Kosmos – jest chwilą i procesem – i ma na celu zbawienie Żeńskiego Aspektu Boga. (Zbawia Go Logos-Chrystus i Sofia Urania – można więc mówić o nich jako o Zbawicielu i Zbawicielce: Redemptor Redemptrix). Człowiek zaś jest Instrumentem i Celem soterii. Soteria sama jest zarazem najpoważniejszym z dramatów, ocierającym się często o tragedię – w postaci Piekła (które nie może być wieczne), jak i boską komedią, Divina Commedia – „grą-i-zabawą” rozgrywaną między Bogiem, Troistym Demonem vel Sofią Achamoth a Człowiekiem.

Przedmiotem soterii jest Sofia Achamoth, czyli Troisty Demon, a wraz z nimi i Kosmos, i Człowiek. Oznacza to tożsamość i jednoczesność Kreacji Człowieka i jego Upadku. Ale Człowiek – jako odzwierciedlenie Zbawcy/Zbawicielki jako Zbawiających i zbawianych – to w połowie Syn Boży i w połowie Córka Sofii Achamoth i Troistego Demona: zgodnie ze starotestamentowym mitem – abelita i kainita, „sprawiedliwy” i Syn Zagubiony. Jako instrument soterii jest duchem, który zbawia swe dusze i ciała. Akt i proces zbawienia to akt i proces przemiany Człowieka i Kosmosu. (Prezentację ich znajdujemy w dziełach twórcy antropozofii Rudolfa Steinera i akceptujemy ją jako najgłębszą i najobszerniejszą hipotezę roboczą). Akt ten i proces jest zarazem stwórczym eksperymentem Boga. (Czy może się on nie powieść? Może – bo dla Boga wszystko jest możliwe. Przyjmujemy jednak zapewnienia, które znajdujemy zarówno u Orygenesa, jak w A Course in Miracles i w Walscha Rozmowach z Bogiem, że jest on bezwzględnie zapewniony).

Ostatecznie więc to Bóg – za pośrednictwem Zbawcy/Zbawicielki – zbawia sam siebie, zbawiając Człowieka i Kosmos.

Tak oto Światłość zbawia Ciemność; Sofia Achamoth/Troisty Demon złożyły ofiarę: wzięły na siebie Upadek – by mogło dokonać się ich zbawienie, czyli przemiana. Ale przemiana ta nie oznacza restytucji, czyli powrotu do status quo ante: jak powiedzieliśmy, nie ma powrotu do Raju. U kresu czasu znajduje się Nowa Jeruzalem: następna faza rozwoju Kosmosu i Człowieka. (Czy Syn Boży i Córka Boża otrzymają status Boga Ojca? A nawet – Sigé?).  A rozwój ten jest zapewne nieskończony.

Akt i proces zbawienia jest – podobnie jak był akt i proces Kreacji – wyrazem i przejawem Miłości Bożej. Miłość Boża wszakże – ma, jak powiedzieliśmy, dwie strony: ojcowską i matczyną. Np. w relacji między Chrystusem i Sofią Uranią a Jezusem i Marią Magdaleną (na poziomie ludzkim), czyli Wyższą Jaźnią jako duchem a „ja” człowieka (duszą i ciałem), Miłość Boża ma swą mroczną stronę: nienawiść i cierpienie. (Jakkolwiek z wyższego punktu widzenia można je uznać za złudzenie). Tu bowiem, jak się zdaje, cel uświęca środki. W radykalnym i skrajnym sformułowaniu zatem Wyższe Ja przynosi człowiekowi zbawienie przez miłość, ale żąda odeń znoszenia zła (nie ucieczkę przed nim i walkę z nim, lecz jego przemianę) i poddawania się cierpieniu; z niższego, ludzkiego, punktu widzenia jest to gra sadyzmu i masochizmu. W naszym Kosmosie jest to konieczność, którą pokonać można tylko przyjmując ja „z” wolności: kiedy Jezus przyjmuje wolę Boga Ojca (Chrystusa), kiedy „ja” człowieka podda się Wyższej Jaźni i stanie się własnym „sternikiem” – dyspozytorem swego losu.

Czy jednak – przy założeniu możliwości tragicznego finału procesu soterii – można dopuścić przypuszczenie, że wprawdzie soteria w swej „jasnej” wersji oznacza powrót Człowieka do Boga na nowy sposób, wszakże w swej wersji „ciemnej” – poprzez spadanie/regresję od Lucyfera poprzez Arymana do Asura (od iluzji, poprzez skostnienie do nihilizacji) – może skończyć się klęską? Jeśli jednak przyjmiemy przekonanie o apokatastasis, sądzimy, że jest to niemożliwe: „Miłość Boża jest bowiem silniejsza niż śmierć”.

Czy jednak wszyscy ludzie chcą żyć w takim świecie?

Jerzy Prokopiuk, 6.05.2016

 

Gnoza, mistyka, magia

Za Jerzy Prokopiuk
https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/aurea_catena_gnosis/prokopiuk_gnoza_i_ja.htm

Tak pojęta ezoteryka ma trzy filary: gnozę, mistykę i ma­gię. Gnoza, wyrastająca z ludzkiej potrzeby zaspokojenia cie­kawości, dąży do poznania świata duchowego (Bóstwa, sfery sacrum czy numinosum), mistyka z kolei pragnie — poprzez miłość — do­prowadzić człowieka do unii względnie tożsamości z Bogiem, wreszcie magia, kierująca się pragnieniem posiadania władzy, chce po­zwolić człowiekowi zapanować nad wszelkimi istotami. W tym sen­sie gnoza to droga metamorfozy myślenia, mistyka — metamorfozy uczuć, magia zaś — metamorfozy woli.

niedziela, 11 października 2020

Moc opowieści

Homo sapiens wyodrębnił się poza przyrodę dzięki zdolności do przekazywania opowieści. Po pewnym czasie wynaleziono opowieści tak porywające, że pozwoliły podtrzymać współpracę ludzi ponad związkami pokrewieństwa. Problem zaczyna się, gdy zapominamy, że opowieść, to coś co sami stworzyliśmy i zaczynamy ją uważać za istotniejszą od rzeczywistości. Tak było z religiami, pieniędzmi, nacjonalizmami ...
Aby odczarować opowieść, wystarczy spytać, czy jej centralny obiekt może cierpieć.
Za "Homo Deus" Harariego

wtorek, 6 października 2020

Cierpienie jako informacja

Wiedza niechciana

Słowo "cierpienie" określa szereg odmiennych doświadczeń życiowych.

1. Złoto sprawdza się w ogniu
Cierpienie świętych jest okazją wykazania ludziom, że mają w sobie zdolność przekroczenia własnej natury (przebóstwienie) - Jezus, ...

2. Karma wraca
Cierpienie, szczególnie to nieodwracalne i "niezawinione" to lekcja, w której mamy szansę doświadczyć, poznać i zrozumieć naturę tego, co w innych wcieleniach czyniliśmy innym. Takie doświadczenie pozwala na unikanie zadawania cierpienia w kolejnych inkarnacjach.

3. Szkoła miłości
Cierpienie przyjmowane przez dusze, które podejmują się pomóc innym nauczyć się kochać. Takie cierpienie bywa przyjmowane z miłości do tych, którzy sami mają do miłości wzrastać. Widzimy to w rodzinach dzieci upośledzonych czy obłożnie chorych.

4. Przyczyna i skutek
Cierpienie, które swoje źródło ma w wyborach cierpiącego. Szybka lekcja, odbywająca się w ramach inkarnacji. Zwykle zrozumienie lekcji, zmiana nastawienia i postępowania przynosi złagodzenie cierpienia, nierzadko poprzez śmierć.

A co z cierpieniem wywołanym przez siły zewnętrzne, wojny, katastrofy naturalne? To odpowiednik catharsis z doświadczenia indywidualnego. Czas intensywnego przerabiania lekcji cierpienia, których ludzie nie przyjmowali w codzienności. Nieprzypadkowo wojny przynoszą wielkie zmiany społeczne ... 

sobota, 3 października 2020

Prośba dziecka - Janusz Korzczak

1) Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony.
2) Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję - poczucia bezpieczeństwa.
3) Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.
4) Nie rób ze mnie większego dziecka, niż jestem. To sprawia, że przyjmuje postawę głupio dorosłą.
5) Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.
6) Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
7) Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.
8) Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. To nie ty jesteś moim wrogiem, lecz twoja miażdżąca przewaga !
9) Nie zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwości. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć twoją uwagę.
10) Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed tobą bronić i robię się głuchy.
11) Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
12) Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.
13) Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
14) Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w ciebie.
15) Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.
16) Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
17) Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej nawet ci się nie śniło.
18) Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.
19) Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie, ale zrób, co możesz, żeby nam się to udało.
20) Nie bój się miłości. Nigdy.

sobota, 26 września 2020

Jak upada populizm

Populiści prędzej niż później przegrywają wszystko. Obiecują wiele, zadłużają państwo, okłamują ludzi, a na końcu uciekają w popłochu. Największym zagrożeniem jest dziś populizm prawicowy, wystarczy spojrzeć, co się dzieje obecnie w Brazylii. Rządy Bolsonaro to całkowita porażka, co doskonale obnażyła pandemia koronawirusa. Liczba chorych i zmarłych rośnie, ludzie są sfrustrowani, prezydent szaleje, obraża nawet współpracowników. Katastrofa. Nie zdziwię się, gdy za kilka miesięcy zorientujemy się, że koronawirus pokonał brazylijską wersję populizmu.

Z wywiadu z Mario Vargas Ilosa
https://wyborcza.pl/7,75517,26339605,mario-vargas-llosa-obiecuja-wiele.html#S.kultura-K.P-B.1-L.4.gruby

niedziela, 20 września 2020

Najpopularniejsze święto ruchome

Koniec Świata

Czy jest w tym Miłość?

Cokolwiek zapragniemy myśleć, mówić lub czynić, warto zawsze zadać sobie pytanie:
"Czy jest w tym Miłość?"
Z każdym razem, gdy przychodzi nam zareagować na świat zewnętrzny, warto zadać pytanie:
"Czy jest w tym Miłość?"

Kieruj się Miłością

piątek, 4 września 2020

czwartek, 13 sierpnia 2020

Błędy na drodze mistycznej

Za Thomas Merton "Mistyka chrześcijańska"

Przestrogi Taulera przed błędami na drodze mistycznej

W przestrodze wydrukowanej jako wstęp do swoich kazań Tauler wskazuje na cztery błędy, których należy unikać, podążając drogą mistycznej pustki i wolności. Ogólnie rzecz biorąc, życie mistyczne rzeczywiście wydaje się być i jest niebezpieczne dla wszystkich, którzy nie wyrzekli się siebie, nie odrzucili od siebie wszystkiego, ku czemu skłania się ciało, i nie wyzbyli się własnych myśli i rozumu, zdając się na kierownictwo Ducha Świętego i Przyjaciół Bożych. Te cztery błędy są następujące:
1. Życie zewnętrzne w oparciu o przyrodzoną mądrość zmysłów. W przeciwieństwie do niego trzeba kultywować życie wewnętrzne, co dla Taulera oznacza życie w teraźniejszości z czystym pragnieniem, by sprawić przyjemność jedynie Bogu, i poddanie się w każdej chwili Jego woli, zarówno w czasie niedostatku, jak i wtedy, gdy obdarza nas obfitością dóbr materialnych i duchowych.
2. Wizje i objawienia – nie należy się do nich przywiązywać, aczkolwiek czasami mogą pochodzić od Boga; ci, którzy ich pragną i znajdują w nich upodobanie, ponoszą wielką szkodę.
3. Poleganie na rozumie, przesadny wysiłek intelektualny podejmowany pod wpływem bodźców światła przyrodzonego i czerpanie zbyt wielkiej przyjemności z tego rodzaju działań. Tauler podkreśla niebezpieczeństwo bezużytecznych spekulacji. 
4. Czysta pasywność, zwyczajny brak działania, senne zaabsorbowanie samym sobą, całkowita i pusta głupota – osoby niedoświadczone przywiązują się uparcie do tego rodzaju fałszywej pustki, wyobrażając sobie, że to prawdziwa pustka kontemplacji.

Środki zaradcze na powyższe problemy to autentyczne i żarliwe pragnienie dobra bez przywiązania do jakichś konkretnych praktyk wraz z czujnym a zarazem spokojnym zwracaniem uwagi na tchnienia łaski, właściwe korzystanie z medytacji, tak długo, jak to konieczne, unikanie fałszywej bierności, zwłaszcza w młodości, akceptacja cierpienia i niedostatku, czynna miłość bliźniego, modlitwa, cierpliwość i długie doświadczenie. Na tym wszystkim możemy oprzeć całą strukturę kontemplacyjnej niewiedzy.

niedziela, 2 sierpnia 2020

Bez iluzji

Olga Tokarczuk, Bieguni

sobota, 11 lipca 2020

Wiedza

Za Thomas Merton "Mistyka chrześcijańska

Św. Bernard, kazanie 8

Oznacza to, że poznaniu Boga przez miłość, wiedzy o Bogu, zawsze towarzyszą głębokie uwielbienie i wdzięczność. Wiedza, która „wbija w pychę” (1 Kor 8,1) – przeciwnie – jest zawsze zimna i dumna, zrodzona z ciekawości i uporu i chce jedynie przeniknąć tajemnice Boga, by zadowolić umysł.

Zjednoczenie

Gdy mistycy piszą o doświadczeniu mistycznym, jest to zupełnie nieczytelne dla niemistyków. Opisy kolejnych etapów spotkania i zjednoczenia, pozostawiają czytelnika, który sam ich nie doświadcza, bez szans na rezonans.

Za Thomas Merton "Mistyka chrześcijańska"

Św. Teresa w Zamku wewnętrznym: „Za pierwszym razem, gdy Bóg czyni ten dar, Jego Majestat chce ukazać duszy poprzez widzenie wyobrażeniowe Jego Najświętszego Człowieczeństwa, ażeby ona wyraźnie zrozumiała i nie pozostawała w niewiedzy co do tego, że otrzymuje dar tak bardzo przewyższający wszystkie inne”.

Św. Bernard:
"[W zjednoczeniu duszy z Bogiem] Słowo nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, lecz przenika. Nie jest elokwentne, lecz jest skuteczne. Nie rozbrzmiewa w uszach, lecz pieści serce. Jego postać nie ma określonego kształtu, lecz sama kształt nadaje; nie dotyka oczu ciała, lecz rozradowuje serce; przyciąga darem miłości, a nie powierzchownością."

W cyklu kazań o "Pieśni nad pieśniami"

"W Kazaniu 3 Bernard, wychodząc z założenia, iż całe doświadczenie Boga w Chrystusie jest „pocałunkiem”, dowodzi, że istnieją różne stopnie zażyłości z Bogiem, gdy idzie o to doświadczenie. Trojakie wstępowanie ku doskonałemu zjednoczeniu symbolizowane jest za pomocą pocałunku stóp, rąk i ust. Zwróćmy uwagę, że każdy z tych pocałunków jest uważany w pewnym sensie za jednoczący. Trzeba jednak pamiętać, by wspinając się po kolejnych stopniach, zachować prawdziwą pokorę i wewnętrzną czystość serca; w innym wypadku nie osiągniemy jedności z Bogiem.Kazanie 4 jest bardziej techniczne i trudne do pojęcia dla współczesnego czytelnika. Bernard, aby wyjaśnić swoje poprzednie twierdzenie, iż całujemy „ręce i stopy”168 Boga, pokazuje, że w Bogu nie ma nic z ciała i mówi o różnych rodzajach istot duchowych – aniołach, ludziach, a nawet niższych od człowieka stworzeniach – będących dla niego „duchami”: „jest oczywiste, że wszelki duch stworzony (…) potrzebuje cielesnej pociechy”169.Kazanie 5 pokazuje, że Bóg jest Jednym Duchem nieskończenie przewyższającym wszystko, co cielesne. Według Bernarda anioły potrzebują jakiegoś rodzaju „ciała”170 (duchowego), aby mogły być obecne pośród innych bytów stworzonych. Jeśli chodzi o ducha zwierzęcego, zależy on w swoim istnieniu całkowicie od ciała. Pomiędzy aniołem a zwierzęciem znajduje się człowiek, który jest z natury równocześnie duchowy i cielesny – z powodu grzechu pierworodnego upadł niżej od zwierząt; dzięki łasce może zostać wyniesiony do zjednoczenia z Bogiem.Kazanie 6 uczy, że tym zjednoczeniem człowieka i Boga jest właśnie wcielenie Słowa Bożego. Poznaliśmy i znamy Boga w Chrystusie. Odkąd jednak Jezus wstąpił do nieba, wciąż działa niewidzialnie i „przechodzi i teraz, dobrze czyniąc”171 między ludźmi, a Jego dwie nogi to sprawiedliwość i miłosierdzie. Takim samym znakiem Jego obecności w duszy jest lęk (przed sądem) i nadzieja (miłosierdzia). Zwróćmy uwagę, że trzy wspomniane tu kazania (4, 5 i 6) to próba rozwiązania trudności polegającej na tym, że Bóg nie ma „stóp”, które możemy całować (a to pierwszy stopień wstępowania do zjednoczenia z Nim, o czym mowa w kazaniu 3). Czytając św. Bernarda, często tracimy z oczu jego cel i gubimy się w dygresjach, jeśli jednak będziemy trzymać się tego, co chce nam powiedzieć, wszystko stanie się jaśniejsze i bardziej zrozumiałe.W Kazaniu 7 Bernard wraca do tematu zjednoczenia. Poświęca zaledwie chwilę uwagi „pocałunkowi rąk”172 i przechodzi do mistycznego zjednoczenia, czyli pocałunku ust. W tym bardzo ważnym kazaniu definiuje zjednoczenie mistyczne jako zjednoczenie woli i duchów, w którym dusza jest doskonale zjednoczona z Bogiem, do tego stopnia, że jest z Nim tożsama duchowo (nie ontologicznie!) dzięki czystej miłości. Kim jest „oblubienica”? „Duszą spragnioną Boga”173, kimś innym niż „niewolnik (…) najemnik (…) syn”174. Bóg jest zasadą miłości, a miłość powraca w pełni do swojej zasady jedynie wówczas, gdy kocha dla samego kochania. Gdy dusza jest „oblubienicą”, która nie szuka żadnej innej nagrody prócz miłości – ani wolności, ani dziedzictwa, ani wiedzy – wówczas jest we wszystkim podobna do Ukochanego. Czysta miłość odznacza się trzema cechami: jest czysta, ponieważ nie szuka niczego innego poza Ukochanym; jest święta, ponieważ nie jest cielesna, lecz duchowa; jest żarliwa, ponieważ jest pijana miłością, która zapomina o majestacie Boga i dąży do zjednoczenia z Nim, kierując się świętą śmiałością. Taka dusza bez wątpienia wyszła już z „piwnicy na wino”
..."

wtorek, 23 czerwca 2020

Akwinita

Za "Siedmiopiętrowa góra" Mertona

Zaczynamy od życia aktywnego – od ćwiczenia się w cnocie, umartwień, uczynków miłosierdzia, które przygotowują nas do kontemplacji. Sama kontemplacja to spoczynek, zawieszenie działania, wycofanie się w tajemniczą samotność wewnętrzną, w której dusza zostaje wchłonięta w niezmierzone i płodne milczenie Boga i poznaje coś z tajemnic Jego doskonałości, nie tyle drogą widzenia, ile przez owocną miłość. 
A jednak zatrzymanie się na tym szczeblu byłoby niedostatkiem doskonałości. Według św. Bernarda z Clairvaux dusza dochodząca do kontemplacji a nie przelewająca się od nadmiaru miłości, którą musi dzielić się z innymi ludźmi swoją wiedzą o Bogu jest duszą stosunkowo słabą. (…) Biorąc to pod uwagę, św. Tomasz nie mógł nie stawiać najwyżej powołania, przeznaczonego jego zdaniem do prowadzenia ludzi na takie szczyty kontemplacji, na których dusza musi przelewać się od miłości i dzielić swoje tajemnice ze światem366.

Jak bogowie

Wielkie Eksploratorium cieszy się sławą po krańce świata. Jego absolwenci jawią się znajomym niczym bogowie.

Dziwy eksploratorium przyciągają tłumy gapiów i śmiałków. Co rusz ktoś udaje się na jego doświadczenie. Przeżycia są tak silne, że ilekroć nadarza się okazja powrotu, śmiałek postanawia jeszcze pozostać, doświadczyć czegoś, o czym się dowiedział, a nie miał okazji spróbować, wyrównać rachunki, pomóc komuś. Dopiero zebrawszy bagaż doświadczeń niczym transatlantyk, nadchodzi moment pożegnania. Wyzwalanie się z uzależnienia od doświadczania jest ostatnią z lekcji. Jej przejście dokonuje ostatecznej przemiany.

niedziela, 21 czerwca 2020

poniedziałek, 8 czerwca 2020

Technologia

Z wywiadu
https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,80530,25993245,natalia-hatalska-konsekwencja-pandemii-bedzie-kryzys.html

Nie ma wątpliwości, że technologia poprawia standard naszego życia. Żyjemy w naprawdę fantastycznych czasach. Pytanie natomiast, czy poprawia jakość życia. Tutaj odpowiedź nie jest już tak jednoznaczna.

środa, 3 czerwca 2020

Myślenie

Za Nautilus

https://nautilus.org.pl/szalupa,245,kilka-slow-o-mysleniu.html

Myślenie jest środkiem pomocniczym, a nie Bogiem.
Jeśli okiełznanie myślenia przychodzi ci z trudem, powtarzaj imię Boga. Jest to najlepsza metoda, by sprowadzić myślenie do tej roli, jaka jest dla niego przewidziana: myślenie jest mianowicie idealnym środkiem do urzeczywistnienia Boga.
To jest jego cel, o którym wielu - wskutek nadmiernego myślenia - zapomina.

Myśli to też są czyny! I mają siłę sprawczą. I można myślami wyrządzić wiele złego w Twoim życiu i innych ludzi wokół Ciebie.

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Ucieleśnianie

Jaźń, podlegającą ucieleśnieniu, zamienia światło Boga w konstelację "barw" tworzących przepis na przejście od omnipotencji do konkretu. Światło, po przejściu przez każdy z pryzmatów rzeczywistości, powraca jako unikalna konstelacja doświadczania. Ucieleśnienie nie musi nieść żadnego innego sensu, wystarczy samo istnienie, niosące nieskończoną różnorodność doświadczeń.

niedziela, 24 maja 2020

Zbawienie gnostyczne

Za Jerzy Prokopiuk
https://www.gnosis.art.pl/prokopiuk_gnoza_i_gnostycyzm01.htm

"Czym jest zbawienie dla gnostyka? W aspekcie psychologiczno-pneumatologicznym: przemianą empiryczno-racjonalnego ego w transcendentną jaźń, czyli osiągnięcie „nadświadomości” jaźni; w aspekcie „antropologicznym: przemianą z „psychika” (człowieka-duszy) w „pneumatyka” (człowieka-ducha), tj. przemianą z „człowieka upadłego” w „człowieka zbawionego”; w aspekcie kosmologicznym: wyzwoleniem ze świata ciał i duszy, czyli powrotem do „prawdziwej ojczyzny” ludzi — do nadkosmicznego świata ducha; wreszcie w aspekcie religijnym i ontologicznym: odkryciem swej substancjalnej tożsamości z Bóstwem, a zatem zmianą ontycznego statusu człowieka — jego deifikacją."

środa, 13 maja 2020

12 cytatów Dalajlamy

Za Nautilus

Dzień 240: 12 cudownych cytatów Dalajlamy

1. "Jeśli myślisz, że jesteś za mały, aby uczynić różnicę, spróbuj spać w obecności komara."

    2. “Moja religia jest prosta. Nie wymaga kamiennych świątyń, nie wymaga filozoficznych dociekań. Świątynią jest nasz umysł i nasze serce; filozofią – dobroć.”

    3. “Miłość i współczucie to rzeczy niezbędne, nie luksusowe. Bez nich ludzkość nie przetrwa.”

    4. „Podążaj za trzema rzeczami: szacunkiem dla innych ludzi, szacunkiem dla siebie oraz odpowiedzialnością za wszystkie swoje czyny”.

    5. „Pamiętaj, że najlepszym związkiem pomiędzy ludźmi jest taki, w którym miłość dla siebie nawzajem przewyższa waszą potrzebę drugiej osoby."

    6. „Jeśli problem jest do rozwiązania i możesz coś zrobić, nie ma potrzeby by się martwić. Jeśli nie jest możliwy do rozwiązania, martwienie się nie pomoże.”

    7. “Pamiętaj, że nie otrzymać tego, czego się chce, to czasem wspaniały łut szczęścia.”

    8. “Oceniaj swój sukces na podstawie tego, z czego musiałaś zrezygnować, by go osiągnąć.”

    9. “Chcesz, by inni byli szczęśliwi? Praktykuj współczucie. Chcesz sam być szczęśliwy? Praktykuj współczucie.”

    10. „W niezgodzie z ukochanymi osobami, zajmuj się tylko obecną sytuacją. Nie przywołuj przeszłości”.

    11. "Podaruj tym, których kochasz skrzydła, by mogli latać, korzenie, aby wracali i powody, aby zostali."

    12. „Kiedy przegrywasz, nie przegrywaj lekcji”.

środa, 6 maja 2020

Czas jako tunel

Wcielenie do świata czasu to wejście do rury, w której płynie woda. To właśnie ciśnienie przepływu daje efekt upływu czasu, pomimo, że czas nie różni się technicznie od wymiarów przestrzennych.

Co jest wodą?

środa, 29 kwietnia 2020

Grzech pierworodny - jak to jest zrobione

Adam, przed jabłkiem, nie posiadał świadomości dobrego i złego, w taki sam sposób, w jaki nie posiada takiej świadomości wilk zabijający sarnę.

Wraz z zakosztowaniem z drzewa, umieścił swoją świadomość moralną w sferze między dobrem a złem, którą nazywamy wolnością wyboru.
Taka wolność oznacza również wejście w wymiar sprawiedliwości Boga, przyczyny i skutku, nazywanej również karmanem.

O ile przed jabłkiem Adam nie miał świadomości moralnej, to po zyskał wolność wyborów moralnych, oraz jako konsekwencję, gromadzenie skutków tych wyborów, czyli karmy.

Karma przenosi się częściowo pomiędzy wcieleniami duszy. W świecie chrześcijańskim nazywamy to grzechem pierworodnym.

sobota, 25 kwietnia 2020

Siedmiopiętrowa góra - Thomas Merton


"Bóg dawał mi zakosztować tego poczucia posiadania wszystkich rzeczy, do
którego łaska daje niejako prawo w sercach Jego dzieci. Wszystko
należy do nich, a oni do Chrystusa, a Chrystus do Boga. Posiadają
świat, bo wyrzekli się prawa własności do czegokolwiek na tym
śmiecie i do własnego ciała i przestali dawać posłuch niesłusznym
żądaniom swoich namiętności."

"Udręki samopoznania nie można uniknąć i na tej
ziemi, dopóki pozostaje w nas jeszcze coś z miłości własnej: bo
tym, co odczuwa ten palący wstyd, jest pycha. Dopiero kiedy w
duszach naszych cała pycha i cała miłość własna zostały strawione
przez miłość Boga, zostajemy uwolnieni od tego, co jest przedmiotem
tej udręki. Dopiero kie- 354
dy zatraciliśmy całą samolubną miłość dlą siebie
samych, nasze przeszłe grzechy przestają być dla nas przyczyną
cierpień albo udręki wstydu."

"Jakże wspaniała jest ekonomia Ducha Świętego! Gdy Duch Boży
znajdzie duszę poddającą się Jego działaniu, używa tej duszy do
mnóstwa celów, otwiera przed jej oczami setki nowych kierunków,
pomnażając jej prace i jej sposobności do apostolstwa prawie ponad
wszelką możliwość, a z pewnością ponad zwykłe ludzkie siły."

"Kto wie, ile dusz zależy od Twojego wytrwania w
tym klasztorze? Może Bóg zrządził, że w świecie istnieje wielu
ludzi, którzy mogą zostać zbawieni tylko przez twoją wierność temu
powołaniu. Musisz pamiętać o nich, kiedy przyjdzie na ciebie pokusa
opuszczenia zakonu. A prawdopodobnie przyjdzie taka pokusa
odejścia. Wspomnij na wszystkie te dusze przebywające w świecie.
Niektóre z nich znasz. Innych może nigdy nie poznasz, dopóki nie
zobaczysz ich w niebie, ale w każdym razie nie przyszedłeś tutaj
sam..."

"Powiedziałem więc
tylko, że Bóg Ojciec jest Ojcem, a Bóg- -Syn, jest Jego myślą o
sobie samym, a Bóg Duch Święty jest miłością Ojca do Syna i że Ci
trzej są jedną Naturą, 477
​a mimo to stanowią trzy odrębne Osoby — i
zamieszkują w nas przez wiarę."

”Zaczynamy od życia aktywnego — od ćwiczenia się
w cnocie, umartwień, uczynków miłosierdzia, które przygotowują nas
do kontemplacji. Sama kontemplacja to spoczynek, zawieszenie
działania, wycofanie się w tajemniczą samotność wewnętrzną, w
której dusza zostaje wchłonięta w niezmierzone i płodne milczenie
Boga i poznaje coś z tajemnic Jego doskonałości, nie tyle drogą
widzenia, ile przez owocną miłość."

"Zdaniem wszystkich wielkich
mistyków chrześcijańskich bez wyjątku: św. Bernarda, św. Grzegorza,
św. Teresy, św. Jana od Krzyża, błogosławionego Jana Ruysbroecka
czy św. Bonawentury, szczytem mistycznego życia są zaślubiny duszy
z Bogiem, które nadają świętym cudowną moc, łagodną ale nieznużoną
energię do pracowania dla Boga i innych dusz, przynoszą obfity plon
w świętości tysięcy i zmieniają bieg religijnej, a czasem i
świeckiej historii ludzkości."

"W praktyce znaczy to, że jest tylko jedno
powołanie. Czy nauczasz, czy żyjesz w klasztorze, czy pielęgnujesz
505
​chorych, czy jesteś zakonnikiem, czy nie,' czy
żyjesz samotny, czy w małżeństwie — bez względu na to, kim jesteś i
czym jesteś, zawsze jesteś powołany do szczytów doskonałości.
Jesteś powołany do głębokiego życia wewnętrznego, może nawet do
modlitwy mistycznej i do przekazywania innym owoców swej
kontemplacji. A jeśli nie możesz przekazywać ich słowem, czyń to
przykładem."

"Teraz, o mój Boże, mogę już mówić tylko do
Ciebie, bo nikt inny mnie nie zrozumie. Nie zdołam wprowadzić
żadnego innego człowieka z tej ziemi w obłok, gdzie przebywam w
Twoim świetle, to znaczy w Twojej ciemności, w której błądzę
zagubiony. Nie potrafię wytłumaczyć żadnemu innemu człowiekowi tej
udręki, która jest Twoją radością ani tej utraty, która jest
posiadaniem Ciebie, ani oddalenia od wszystkiego, które jest
dojściem do Ciebie, ani tej śmierci, która jest narodzinami w
Tobie, ponieważ sam o tym nic nie wiem. Wiem jedynie, że pragnę, by
to był już koniec i pragnę, aby to był początek..."

"Bo powołałeś mnie tutaj nie po to, abym nosił
pewną etykietę, według której mógłbym się rozpoznać i zaliczyć do
jakiejś kategorii. Nie chcesz, abym rozważał kim jestem, ale
jedynie — kim Ty jesteś. Albo raczej nie chcesz, abym w ogóle wiele
rozmyślał, bo pragniesz mnie podnieść ponad poziom myślenia. A jak
może dopełnić się we mnie to dzieło, jeżeli będę się ciągle
zastanawiał nad tym, czym jestem i gdzie jestem i dlaczego
jestem?"

środa, 15 kwietnia 2020

Różne śmierci

Z komentarza pod artykułem o Covid
Dane za Worldometers

@mini1406397414194konto

tylko w ciągu minionej doby:

zmarło ogółem na Swiecie 150.000 osób
(od początku roku ponad 16 milionów osob zmarło)
a dalej takie ciekawe dane:

24.280 - Osoby zmarłe z głodu na świecie dzisiaj

3.725.188 Zgonów z powodu chorób zakaźnych w tym roku 
2.181.172 Zgonów dzieci poniżej 5 roku 
88.695 Zgony matek w czasie porodu w tym roku
482.392 Zgony spowodowane przez HIV / AIDS w tym roku 
2.356.751 Zgonów spowodowanych rakiem w tym roku
281.471 Zgonów spowodowanych malarią i w tym roku
1.434.505 Zgonów spowodowanych paleniem papierosów w tym roku 
717.705 Zgonów spowodowanych alkoholem w tym roku 
307.717 Samobójstw w tym roku 
387.362 Śmiertelnych ofiar wypadków drogowych wypadków drogowych w tym roku

niedziela, 5 kwietnia 2020

sobota, 4 kwietnia 2020

Siedmiopiętrowa góra

Droga przez Czyściec

Góra, spojrzenie pierwsze - dżungla, walka o przetrwanie

Wzniesienie drugie - oko za oko, silniejszy wygrywa

Pagórek trzeci - plemiona, walka o pozycję w hierarchii, władza

Wzgórze czwarte - altruizm, miłość ważniejsza niż walka, wspólnota

Piąta góra - wiedza, rozum w miejsce emocji, złudzenie kontroli, poszukiwanie uznania

Szósty szczyt - wgląd i mądrość, moc, zgubione serce

Siódme piętro - intuicja i zjednoczenie, porzucenie Ja, pożegnania i wyruszanie w dalszą drogę

sobota, 28 marca 2020

Kryzys jako szansa

Kryzys wynikający z pandemii stwarza dla świata unikalną szansę zmiany paradygmatu.

Kapitalizm finansowy jest nierugowalny ze świata dokładnie z tego samego powodu, dla którego długofalowo żaden przedsiębiorca nie może się zachowywać bardziej odpowiedzialnie społecznie od innego. Przyzwoitość w biznesie musi być wymuszana przez presję społeczną, w szczególności przez regulacje prawne. W każdym innym przypadku presja konkurencyjna wymusza równanie do najbardziej bezwzględnych i agresywnych.

Wielkie zatrzymanie działalności gospodarczej przynosi zwolnienia, zatory płatnicze, bankructwa, załamanie rynków kapitałowych i szereg innych katastrofalnych konsekwencji. Koniec pandemii nie przywróci magicznie ekonomii do stanu sprzed kryzysu.

Obecne pomysły rządzących sprowadzają się do jeszcze większego rozdawnictwa opieranego na kreowaniu pieniądza z długu, jednak jest oczywiste, że suma światowego długu jest, nawet czysto teoretycznie, niespłacalna.

W kryzysie na skalę światową pojawia się szansa na zmianę paradygmatu na skalę światową. Coś, czego nie może zrobić żadne państwo w pojedynkę, a jest możliwe przy jednoczesnym działaniu wszystkich. Nowa umowa rządów mogłaby przynieść odejście od ekonomii długu i pieniądza fiducjarnego. Nowe Bretton Woods na miarę świata, w którym 5% zatrudnionych może zaspokoić potrzeby (nie pragnienia) całej populacji świata.

Oczywiście pojawia się pytanie, co ma być nośnikiem wartości, skoro nie złoto, ani depozyt cząstkowy pod kredyt? Rozsądną alternatywą wydaje się być powierzchnia ziemi. Zasób jednoznacznie zdefiniowany, z utrwaloną tradycją wyceny i obrotu. Jednostka wartości może wprost wynikać z obszaru państwa, jaki przypada na obywatela. Warto również zadbać o wprowadzenie górnego limitu posiadania, wyrażonego w krotności wartości powierzchni przypadającej na osobę oraz dochód podstawowy wynikający z udostępniania innym lub państwu własnej jednostki udziału w powierzchni państwa. Oznacza to w praktyce wprowadzenie podatku od powierzchni, którego wartość wynika z wartości jednostki powierzchni kraju przypadającej na osobę.

P.S. Nie. Kryzys po chińsku nie składa się z ideogramów zagrożenie i szansa.

środa, 25 marca 2020

Śmiertelna panika

Przerażający wirus zaatakował świat. 
Tak śmiertelny, że coroczne statystyki śmiertelności nie wzrosły. Wirus, który przenosi zgony z wielu oddziałów szpitalnych na jeden - zakaźny, co skutkuje niedoborami stanowisk wspomagania oddychania.

Cały świat postanowił zamrzeć z przerażenia i popełnić samobójstwo gospodarcze. Co nam to przyniesie?

https://youtu.be/jOB_I1HDMyQ

sobota, 21 marca 2020

Wywiad z lekarzem

To tylko koronawirus. Lekarz: "Przyjmuję pacjentów i nie przestanę. Ze strachu przed wirusem też można umrzeć"

https://wyborcza.pl/7,75398,25808466,to-tylko-koronawirus-lekarz-o-tym-dlaczego-nie-zamyka-gabinetu.html

Judyta Watoła

21 marca 2020 | 05:55

1 ZDJĘCIE

Koronawirus. Przychodnie lekarskie w Rzeszowie ograniczają przyjęcia pacjentów (Częstochowa, przychodnia NFZ, zdjęcie ilustracyjne) (Fot. Grzegorz Skowronek / AG)

Gdyby to była dżuma albo ospa prawdziwa, to wszystko byłoby uzasadnione. Ale to tylko koronawirus. Przyjmuję normalnie. Nie zamykam gabinetu. Więcej ludzi zabije panika niż ten wirus

Poza Małopolską większość lekarzy rodzinnych pozamykała swoje poradnie na klucz. Drzwi otwiera się tylko pacjentom umówionym wcześniej po telefonicznej konsultacji, kiedy lekarz uzna, że nie wystarczy porada przez komórkę i musi osobiście ich zbadać. Pacjenci z kaszlem i gorączką są od razu odsyłani do oddziałów zakaźnych. „Pracujemy według wytycznych Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego i NFZ. (…) Chodzi przede wszystkim o zmniejszenie transmisji wirusa i ograniczenie osobistych wizyt pacjentów do minimum” – napisała „Wyborczej” dr hab. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej.

W większości gabinety zamknęli także specjaliści. W przychodniach specjalistycznych przy szpitalach odwołano wszystkie planowe wizyty. Te gabinety, które pozostają otwarte, przeżywają oblężenie. Niektórzy lekarze przyjmują do północy.

Z lekarzem, który nadal prowadzi praktykę, rozmawia Judyta Watoła

Dlaczego nie zamknął pan gabinetu?

Lekarz (prosi o anonimowość, boi się hejtu): - Pacjenci mnie potrzebują, tym bardziej że inni się pozamykali. A koronawirusa się nie boję. Jak można się bać wirusa, który u większości ludzi wywołuje zwykłe przeziębienie? Miałbym z powodu przeziębienia zamykać gabinet!

Wielu starszych ludzi jednak zabija, może zabraknąć respiratorów.

- Trudno dziś mówić, jaka jest śmiertelność, skoro nie wiemy dokładnie, ilu jest zakażonych. Na pewno więcej, niż mówią statystyki, bo nigdzie nie przebadano całej populacji, a wiadomo, że u niektórych zakażonych on nie daje żadnych objawów. Ale nawet jak przyjmiemy pesymistycznie, że śmiertelność wynosi do 5 proc., to przecież jest to wynik porównywalny ze śmiertelnością wśród pacjentów poddawanych koronarografii, czyli rutynowemu badaniu kardiologicznemu.

Koronarografię przechodzą dziesiątki tysięcy chorych, a koronawirus zagraża milionom.

- Wirus grypy też zagraża milionom. W tym sezonie zachorowało ponad dwa miliony Polaków, w innych latach było to kilka razy więcej.


Owszem, są ludzie słabi, schorowani, których trzeba chronić, ale dla większości ten wirus będzie niegroźny. Ludzie dają się zastraszyć. A jak obywatel jest wystraszony, to posłuszny. Niczego się nie domaga, jest szczęśliwy, że w ogóle żyje. Gratka dla polityków. Będą wmawiać, że wszystko złe to nie oni, tylko koronawirus.
Zresztą nie pierwszy raz próbuje się nas straszyć. Była już ptasia grypa, świńska grypa. Każda z nich miała masowo zabijać.

Nie rozprzestrzeniały się tak szybko.

- Ale u większości zakażonych wywoływały znacznie poważniejsze objawy niż obecny koronawirus. Dajemy się zastraszyć, tymczasem to, co nas zabija, to właśnie strach. To tak, jakbym się bał, że panuje grypa i z tego powodu zamykał gabinet. Owszem, grypa też zabija. Ale równie dobrze może nam spaść cegła na głowę. Codziennie gdzieś zdarzają się takie wypadki. Czy z tego powodu mamy przestać wychodzić z domu?

Nie z powodu spadających cegieł, ale koronawirusa.

- Leczę poważnie chorych ludzi. Dzwonią w strachu i dopytują, czy ich przyjmę, bo inni lekarze, u których mieli termin, pozamykali gabinety. Kiedy słyszą, że ja dalej przyjmuję, to przychodzą jeszcze z kimś z rodziny, czasem to nawet trzy osoby zamiast jednej, bo już nie ma kto leczyć alergii, chorób płuc. W poniedziałek była dziewczyna w czwartym miesiącu ciąży. Mówię jej, że dalej z lekami to poprowadzi ją już ginekolog, a ona na to, że chyba nie, bo odwołał wizyty do końca kwietnia. Ręce opadają. 

Pana koledzy nie uważają, że ten wirus jest stosunkowo niegroźny.

- Też ulegają psychozie. U mnie w szpitalu tego nie widzę, wszyscy zachowujemy dystans do tej sytuacji, ale kiedy słyszę, że inni zamykają masowo gabinety... To tak, jakby żołnierz uciekał z frontu, bo tam strzelają.

Zwykły człowiek włączy telewizor i pomyśli: „Jezu, dżuma!”. Ale przecież lekarze mają wiedzę. Dlaczego niektórzy tak się boją?

- Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć. Może robią to z ostrożności? A może z wygody? Na co dzień zapieprzają tak, że ledwie żyją, to teraz sobie odpoczną. Korzystają z okazji.

A lekarze, którzy nie mogą kupić do gabinetów maseczek, środków dezynfekcyjnych. Tych pan nie usprawiedliwi?

- To jest drugorzędna sprawa, bo przychodzą do mnie ludzie z poważnymi chorobami, dużo groźniejszymi niż COVID-19.

 Niech pan sobie wyobrazi pediatrę, który przyjmuje normalnie. Wcześniej czy później pojawi się u niego ktoś z koronawirusem i padnie publiczne oskarżenie, że był nieodpowiedzialny. Będzie hejt w internecie.

- Zbiorowa psychoza. Trzeba przestać nakręcać ten strach.

 A jak się okaże, że to u pana był pacjent z wirusem, który zaraził innych?

- Nawet gdyby, to co? Innymi chorobami też się można zarazić w poczekalni u lekarza. Nie możemy przestać leczyć poważne choroby dlatego, że panuje epidemia przeziębienia. Dostałem taki mem: lekarz mówi do pacjenta, żeby się nie martwił, bo to, na co choruje, to nie koronawirus, tylko rak. Dochodzimy do absurdu.


 Zgodził się pan na rozmowę pod warunkiem, że się pan nie przedstawi. Boi się pan kolegów?

- Kolegów nie, są racjonalni. Boję się korporacji. Jeszcze izba lekarska zacznie mnie za to ścigać. Albo za narażanie pacjentów, bo nie dezynfekuję w czasach zarazy gabinetu.

 A pana pacjenci nie mają obaw?

- Nie, martwi ich bardziej ich zasadnicza choroba. Wczoraj miałem jednak taki przypadek: pacjentka, starsza osoba, która przyszła z córką. Obydwie strasznie opakowane, w maskach, rękawiczkach. Pytam, czy kaszlą i kichają. One, że nie. Więc pytam, po co te maski, przecież w tym się namnażają grzyby, bakterie. I panie wdychają ten aerozol, ostrzegłem. Nie dowierzały. Kiedy potem wchodziły do gabinetu, myślałem, że pęknę ze śmiechu. Ściągnęły maski, ale nałożyły chustki. Przewiązały sobie twarz jak Zorro.

No ale to był wyjątek. Nikt inny nie przyszedł dotąd w maseczce i rękawiczkach.

 Bo nie można ich kupić.

- Świeże powietrze jest zdrowsze niż to z bakteriami wdychane przez maskę. Spacer jest zdrowszy niż kiszenie się w domu. Ten wirus stał się już wirusem globalnym. Większość z nas się z nim zetknie i to przechoruje.

 Niektórzy umrą.

Od innych chorób też się umiera. Można też umrzeć na serce ze strachu przed wirusem. Miałem takiego pacjenta. „Panie doktorze, uspokoił mnie pan” – dziękował. Od paru dni oglądał telewizję i bolało go w piersi. W końcu wyłączył i mu przeszło. Ludzie umierają ze stresu.

Gdyby to była dżuma albo ospa prawdziwa, to wszystko byłoby uzasadnione. Ale to tylko koronawirus. Przyjmuję normalnie i nie przestanę. Kiedy pacjenci wysyłają SMS, czy przyjmuję, odpisuję: „Termin aktualny. Zapraszam na wizytę. Nie ulegam koronagłupocie”. Słownik w komórce już się tego słowa nauczył.

sobota, 7 marca 2020

Poza iluzję 2

Iluzja tworzona jest przez opowieści.
Opowieści tworzymy, aby móc jakoś funkcjonować, czyli realizować zamierzony, mniej lub bardziej świadomie, cel, w świecie, którego złożoność wykracza poza naszą zdolność obserwacji i pojmowania. 

Wyjście poza iluzję wymaga zwiększenia zdolności pojmowania (często opisywane doświadczenie graniczne, które nie przenosi się na zdolność realizacji zamierzonych celów), albo odnalezienia ukrytej prawdy, która pokazuje, że świat działa według zasad ogarnialnych ludzkim umysłem (tu opisy to kolejne opowieści, które wymagają rezygnacji z własnych celów na rzecz celu wskazanego w opowieści) lub poddanie się doświadczaniu świata bez jakiejkolwiek świadomej agendy (bycie w teraz, rezygnacja z własnej woli), co tworzy zyzyko popadnięcia w zależność od agend nieuświadomionuch (instynkty, kompleksy).

Podsumowując nie da się wyjść poza iluzję i zachować zdolność realizacji własnych celów. 
Posiadanie celu generuje opowieści, które wytwarzają iluzję.

To po prostu inne wypowiedzenie buddyjskiej nauki o dukkha.

poniedziałek, 2 marca 2020

Ciało jako świątynia

Słuchanie głosu Boga poprzez ciało, gdzie skóra to mury świątyni, emocje to jej wnętrze, a serce to tabernakulum, z duszą człowieka, czyli iskrą bożą, w jego środku.

sobota, 29 lutego 2020

Sens, a nie szczęście

TED Emily Esfahani Smith

Według prawie wszystkich wskaźników ludzie żyją dziś najlepiej w całej historii ludzkości. Pomimo to jednak szerzy się poczucie niespełnienia, depresji, niezadowolenia z życia oraz samotności. Psychologowie wskazują, że źródłem tego paradoksu jest brak poczucia sensu życia.
Według Selingmana źródłem poczucia sensu jest przynależność, służenie wyższemu celowi oraz wydobywanie z siebie tego co najlepsze.
Nasza kultura wydaje się mieć obsesję na punkcie bycia szczęśliwym, ale to poczucie sensu daje ludziom siłę aby nadawać swojemu życiu wartość, szczególnie w sytuacji, w której nie czują się szczęśliwi.
Istnieją cztery podstawowe aspekty poczucia sensu:
1. Przynależność (bycie akceptowanym i akceptowanie)
2. Posiadanie celu (dawanie siebie)
3. Transcendencja
4. Opowieść, jaką opowiadamy sobie o sobie


3. 

poniedziałek, 24 lutego 2020

Spoiwo


Święty Bonawentura w 13 wieku, w swoim pytaniu o to, czy dusza po grzechu może być jeszcze cenna dla Boga, doszedł do wniosku, że może się tak stać, gdy to co duszę naprawia będzie cenniejsze od tego co dusza niosła w sobie wcześniej

W 16 wieku w Japonii rozwinęła się sztuka naprawy naczyń porcelanowych za pomocą złota. W efekcie naprawione naczynia często stawały się o wiele cenniejsze niż naczynia przed potłuczeniem.

Kiedy doznajemy życiowych trudów jesteśmy jakby potłuczeni. Ponowne uczynienie zdrowej jednostki realizuje się za pomocą miłości.
Droga człowieka do Boga polega na ciągłym tłuczeniu i naprawianiu pęknięć miłością tak długo, aż pozostaje już tylko miłość.

Cytując:
"Tak mnie skrusz, 
Tak mnie złam,
Tak mnie wypal Panie
byś został tylko Ty."

niedziela, 23 lutego 2020

Tolerancja, a miłość

Zanussi, "Uczyń ze swojego życia arcydzieło"

Cytat z pamięci:
Mam labradory. Labradory to psy łowne, szczególnie lubią łowić ptaki. Mieszkam w okolicy, gdzie jest dużo ptaków, a sąsiedzi trzymają kury. Labradory przynosiły te kury podduszone, żeby ofiarować mi. Za pomocą kija udało mi się oduczyć je zabijania kur. Labradory tolerują kury. Następnym krokiem byłaby miłość. Tolerancja to dość niski etap na drodze do rozwoju ku miłości.

poniedziałek, 17 lutego 2020

C G Jung

„Moje życie jest historią samourzeczywistnienia się nieświadomości”

„Jedynie przez doświadczenie rzeczywistości symbolicznej człowiek może odnaleźć drogę powrotną do świata, w którym nie będzie dłużej już kimś obcym”

czwartek, 13 lutego 2020

Podróż bohatera - perspektywa funkcyjna

Założenia:
1. Mit życiowy definiuje transformacje jakości osoby, które mają zajść w czasie życia osoby
2. Transformacja jakości określa zmianę, która w UR oznacza przemianę charakteru i duchowości osoby
3. Definicja transformacji nie narzuca formy zdarzeń życia, które stają się okazją dla dokonania danej transformacji
4. Ciąg konkretnych zdarzeń tworzy historię osobistą, której struktura przyjmuje postać znaną jako podróż bohatera
5. wynik transformacji, czyli docelowa funkcja falowa osoby, zależy od jej reakcji na jednostkowe transformacje składowe (zdarzenia historii osobistej)

Perspektywa funkcyjna:
1. Osoba definiowana jest przez funkcję falową (pole prawdopodobieństwa jakości) podlegającą rzutowaniu do UR
2. Mit życiowy zadany jest w postaci funkcji falowej, która nie podlega rzutowaniu (urojona)
3. Przekształcenie funkcji falowej osoby względem mitu życiowego odbywa się za pomocą operatora czasu, gdzie operator wymaga parametru funkcji rzutowanej do UR oraz funkcji nie podlegającej rzutowaniu
4. Operator czasu jest operatorem globalnym przekształcenia przestrzeni funkcji falowych i dokonuje przekształceń cząstkowych wszystkich funkcji "jednocześnie", wprowadzając interferencje, czyli zaburzenia przekształcenia
5. Efekt interferencji zależy od stanu reprezentacji funkcji falowej w UR
6. Operator czasu dla dwóch funkcji rzutowanych dokonuje przekształceń na poziomie UR

Ontologie objaśnione

http://www.taraka.pl/descola


Podobne wewnętrzne strony
Niepodobne fizyczności
AnimizmTotemizmPodobne wewnętrzne strony
Podobne fizyczności
Niepodobne wewnętrzne strony
Podobne fizyczności
NaturalizmAnalogizmNiepodobne wewnętrzne strony
Niepodobne fizyczności

wtorek, 11 lutego 2020

Wszechmoc

„Wstawaki [#427] Wszechmoc” w YouTube
https://youtu.be/cSLQ92NhQKk

Z algebry wiadomo, że jest nieskończenie wiele różnych jakościowo i ilościowo nieskończoności. Nawet najmniejsza z nich jest jednak liczniejsza od liczby atomów w znanym wszechświecie.

Gdy słyszymy "Bóg kocha Cię najbardziej na świecie" to jest to stwierdzenie na temat nieskończonej natury Boga, w które ludziom, istotom zanurzonym w skończonym, trudno uwierzyć. Chodzi jednak o algebraiczną oczywistość. Miłość Boga, jako jakość z przestrzeni "bytów" nieskończonych, przewyższa wszystko, co występuje w świecie rzeczywistym. Równocześnie każda istota, doświadczająca Miłości Boga, ma do czynienia z taką samą nieskończonością.

czwartek, 30 stycznia 2020

Powrót poza intelekt

W światku New Age popularne jest pragnienie powrotu do bliskiej relacji z Naturą. Pomysły jak to zrobić są mocno ekskluzywne, ale "pomoc" może przyjść z nieoczekiwanej strony. Po prostu nasz intelekt przestanie być istotnym aspektem człowieczeństwa.

Skopiowane z
https://next.gazeta.pl/next/7,151243,25637063,sztuczna-inteligencja-prof-kosinski-algorytm-na-podstawie.html

Sztuczna inteligencja. Prof. Kosiński: Algorytm na podstawie jednego zdjęcia wie, czy ktoś jest gejem - Technologie na Next Gazeta - Sztuczna inteligencja będzie mieć do nas stosunek doskonale obojętny. Rozwiąże nam problem raka, poprawi gospodarkę, rozrywkę, jakość i długość życia, wytrenuje na tak, że bez niej nie będziemy potrafili żyć. I ta sztuczna inteligencja któregoś dnia - bez nienawiści - nas usunie. Bez żadnych negatywnych do nas uczuć - z prof. Michałem Kosińskim z Uniwersytetu Stanforda rozmawia Grzegorz Sroczyński. Grzegorz Sroczyński: Czy to prawda, że wystarczy 70-100 lajków na Facebooku i algorytm zna mnie lepiej niż rodzina? Prof. Michał Kosiński: Tak. I wiadomo to z bardzo wielu badań. Nie tylko moich. Zna pański profil psychologiczny, poglądy polityczne, preferencje seksualne. Po analizie 250 lajków zna pana nawet lepiej niż partnerka. REKLAMA Ale jak to właściwie działa? Wczoraj na przykład zalajkowałem na FB taki oto wpis dziennikarza Michała Danielewskiego: "Mam wątpliwości, czy kompulsywne przypominanie przez partię Razem, że zylion lat temu Balcerowicz coś tam coś tam hańba olaboga, jest najlepszym pomysłem na narrację polityczną". Co algorytm może z tego lajka wywnioskować? Musiałby sprawdzić, kto to jest Balcerowicz, poznać cały kontekst polskich dyskusji o latach 90., potem jakoś się domyślić, że Danielewski w tym wpisie nie broni wcale Balcerowicza, tylko ironizuje na temat lewicy, którą jednak popiera, i na koniec jakoś to odnieść do moich poglądów wyrażonych lajkiem. To wszystko są jakieś totalnie wysublimowane niuanse niedostępne dla myślenia maszynowego. Nieprawda, że niedostępne. Algorytm może te niuanse poznać - przecież kontekstu takich dyskusji łatwo nauczy się z książek, artykułów prasowych, z Wikipedii. Tyle że on wcale nie musi tego robić, nie musi wiedzieć, o co chodzi w dyskusjach wokół Balcerowicza czy polskiej transformacji. Wystarczy, że wie, kto jeszcze polubił ten sam post. Okazuje się - i to też są lata badań - że jeżeli pan i ja zalajkowaliśmy na FB to samo, to znaczy, że pewnie mamy ze sobą coś wspólnego, a im więcej mamy wspólnych polubień, tym bardziej jesteśmy podobni. Ta zasada jest podstawą działania algorytmów. >>>Zobacz też wideo: Szukasz alternatywy dla Messengera? Oto cztery komunikatory, które zapewnią ci większą prywatność Czyli algorytm widząc mojego lajka zakłada, że mam jakąś cechę wspólną z Danielewskim? Nie z Danielewskim. Z osobami, które też polubiły jego wpis. Jeżeli pośród tych osób przeważają poglądy lewicowe, to algorytm założy, że pan też ma takie poglądy. Oczywiście, przewidywanie oparte na pojedynczym lajku nie będzie zbyt dokładne. Ale mając dostęp do kolejnych lajków i śladów cyfrowych zostawionych przez pana w internecie, algorytm będzie mógł określić pańskie poglądy polityczne - lub inne cechy - z nadludzką dokładnością. Jest pan podobny do chmary innych osób, a algorytm ma do dyspozycji informację o trzech miliardach ludzi. Nadal nie do końca rozumiem, jak to działa. Powiedzmy, że algorytm nic nie wie o pana upodobaniach seksualnych, ale świetnie zna upodobania Iksińskiego. Jeżeli pana wzorce zachowań na FB są podobne do zachowań Iksińskiego, to pewnie także w sferze seksu jesteście podobni. Sto pańskich lajków po prostu tworzy fragment wzoru, który algorytm może sobie uzupełnić na podstawie tego, co wie o innych osobach. Czyli jeśli jedna z osób, z którymi coś zalajkowałem, nieostrożnie traktuje swoje dane, gra w rozmaite psychozabawy i ujawnia w sieci osobiste informacje, to pośrednio mnie też demaskuje? Tak jest. Przeciętny człowiek zostawia w sieci kilka gigabajtów cyfrowych śladów każdego dnia - selfików, nagrań wideo, operacji na karcie kredytowej, historii lokalizacji GPS, listy stron odwiedzonych w internecie, historię wyszukiwania i tak dalej. Te dane są analizowane przez firmy i rządy na całym świecie. Niektórzy ludzie zostawiają więcej śladów, inni mniej. Dzięki prawidłowościom w naszych zachowaniach, algorytm może dowiedzieć się o nas więcej, niż to, co bezpośrednio widoczne w naszych lajkach czy historii zakupów. Może wyciągnąć wnioski o poglądach politycznych, upodobaniach seksualnych, osobowości, inteligencji, czy nawet wykryć symptomy schorzeń na wiele lat przed tym, kiedy są one widoczne dla lekarza. Algorytmy wiedzą o nas więcej, niż my sami wiemy o sobie, i dużo więcej, niż wiedzą o nas nasi najbliżsi. Nawet jeśli jestem ostrożny w necie? Ale co znaczy ostrożny? To dzisiaj niemożliwe. Bardzo trudno funkcjonować bez karty kredytowej czy uniknąć wszechobecnych kamer monitoringu. Zasłania pan twarz, chodząc po ulicy? Nie. Ale przecież nie ma jednego "lewiatana", algorytmu, który to zbiera do kupy i na przykład łączy zakupy z karty kredytowej z lajkami na FB i obrazem z kamer. Oczywiście, że jest: w Chinach, w Ameryce, również polski rząd, jak się uprze, to poskłada te ślady. Facebook czy Google mają jeszcze więcej naszych danych niż rządy, a nie sprawujemy nad nimi prawie żadnej kontroli. Setki tysiące małych firm zasypują pański komputer i telefon aplikacjami, kawałkami kodu, które śledzą, co pan robi w życiu i w internecie. Kto w zasadzie wie, co wpisuję w wyszukiwarce Google i które strony odwiedzam? Google, pana operator telefonu, operator internetu, rząd USA oraz kilka lub kilkadziesiąt firm, którym dał pan dostęp do swojej wyszukiwarki. Te dane są sprzedawane i wymieniane na rynkach danych. Że o 10:29 wczoraj wpisałem "Michał Kosiński", bo się przygotowywałem do wywiadu? Oczywiście. Ale nie w tym rzecz. Problem polega na tym, że nawet mała porcja informacji jest zupełnie wystarczająca, żeby dość dokładnie pana sprofilować. Nie musi pan wcale wchodzić na stronę danego polityka, żeby algorytm ustalił, że jest pan jego zwolennikiem albo że byłby pan jego zwolennikiem, gdyby się pan o nim dowiedział. Z pańskich badań wynika, że najlepszymi wskaźnikami introwertyzmu były polubienia stron takich jak "Gry wideo" oraz "Voltaire". "Gry wideo" to jeszcze rozumiem, ale czy pan jest w stanie mi wyjaśnić tego Voltaire’a? W jaki sposób zainteresowanie oświeceniowym pisarzem łączy się z introwertyzmem? Na pewno osoby introwertyczne spędzają więcej czasu, czytając książki, a ekstrawertyczne zadając się z innymi ludźmi. Oczywiście nie jest tak, że ekstrawertyk nigdy nie czyta książek i nie gra na komputerze, ale dla algorytmu wystarczające są małe różnice. Fakt, że pan coś zalajkuje razem z Iksińskim, tylko o ułamek procenta zwiększa możliwość, że jest pan na przykład liberałem albo introwertykiem, ale każdy kolejny klik uprawdopodabnia jakieś założenie, które ma algorytm na pański temat. Wśród najlepszych wskaźników wysokiego IQ były polubienia na Facebooku strony "Burze z piorunami". To też dziwne. Dla pana i dla mnie, a dla algorytmu - nie. Nie zawsze rozumiemy, jak algorytm podejmuje swoje decyzje. Właściwie przeważnie tego nie wiemy. A jakby zapytać algorytm, dlaczego taką dziwaczną zależność znalazł? Można pytać, tylko trudno zrozumieć odpowiedź. Algorytm jest w stanie pewne cele osiągnąć - np. coś przewidzieć albo wygrać z nami w szachy - a kompletnie nie wiemy, jak on to robi. A jeśli go zapytamy, to odpowie, że istnieje milion powodów. Ludzki mózg nie jest w stanie tych milionów powodów zanalizować. Czyli te powiązania, które widzą algorytmy, mogą być z naszego punktu widzenia absurdalne? I bardzo często są. Człowiek ma skłonność do znajdowania prostych powiązań, a świat jest skomplikowany. Być może ludzki mózg nigdy nie będzie w stanie w pełni objąć zjawisk, które dla sztucznej inteligencji są całkowicie jasne. Mózgi zwierząt też nie są w stanie pojąć takich rzeczy jak samochód czy samolot. Nie są w stanie zrozumieć, skąd się bierze deszcz. Z punktu widzenia gołębia do końca istnienia tego gatunku będą to sprawy niewyjaśnione. Tak samo jest z nami i z komputerami. To, co dla sztucznej inteligencji jest błahostką, dla naszego mózgu będzie nie do objęcia. Już dzisiaj tak jest, a dystans się tylko zwiększa. Czy będziemy mieli kontrolę nad tym czymś, co za chwilę powstanie? Nad sztuczną inteligencją? Nie. Bo trudno kontrolować coś, co jest od nas dużo potężniejsze. Komputery są sprawniejsze od ludzi w coraz większej liczbie zadań. 20 lat temu nikt by nie uwierzył, że komputer będzie w stanie wyczytać emocje z głosu i twarzy człowieka dużo dokładniej, niż potrafi to zrobić człowiek. Obecnie trenowane algorytmy - po mimice, barwie głosu, sposobie, w jaki pan mówi - lepiej rozumieją emocje niż pańscy rozmówcy. Komputer wygrał ostatnio konkurs poezji w Japonii. Wygrywa z człowiekiem w szachy i to sam, bez pomocy, czyli bez tłumaczenia mu zasad gry. Czy ten przełom w dziedzinie sztucznej inteligencji jest blisko? To już się dzieje. Co więcej, postęp przyspiesza wykładniczo. Gatunek szympansa zmienił się bardzo mało, od kiedy my się z nim rozdzieliliśmy na drzewie ewolucji, a gatunek ludzki od tego czasu zmienił się radykalnie. Kultura, nauka i cywilizacja pierwszego tysiąclecia naszej ery zmieniły się troszeczkę, natomiast w ciągu ostatnich kilkudziesięciu latach - radykalnie. Tempo technologicznych i kulturowych zmian ostatniej dekady byłoby wprost niewyobrażalne dla ludzi żyjących 1000 lat temu. Tempo zmian w tym roku byłoby niewyobrażalne dla ludzi żyjących 50 lat temu. Postęp sztucznej inteligencji podlega tym samym prawom. To, co osiągnęła - z naszą pomocą - w ciągu ostatnich dekad, podwoi w ciągu następnych kilku miesięcy, a potem znowu w kilka tygodni lub kilka dni. Nadejdzie moment, gdy niewyobrażalne dla nas zmiany w potencjale SI odmierzać trzeba będzie w minutach lub ułamkach sekund. Czy to prawda, że prowadził pan badania nad rozpoznawaniem przez algorytm orientacji seksualnej na podstawie zdjęcia? Tak. Okazuje się, że algorytmy powszechnie używane w smartfonach czy na lotniskach do analizy zdjęć z kamer są w stanie nie tylko rozpoznać kogoś na różnych ujęciach, lecz także ustalić intymne cechy psychologiczne. Po co to sprawdzaliście? Bo to ogromne zagrożenie dla prywatności. Rządy i inne organizacje od wielu lat kupują takie technologie, nie dzieląc się jednak informacjami na temat ich działania. Zauważyliśmy, że pojawiły się zgłoszenia patentów na używanie takich algorytmów do odkrywania intymnych cech. Postanowiliśmy zbadać, jak wielkim są zagrożeniem. Okazuje się, że powszechnie dostępne algorytmy mogą być wykorzystane do odkrycia orientacji seksualnej na podstawie pojedynczego zdjęcia twarzy. Ale jak to możliwe?! Nie do końca wiadomo, jak algorytm się uczy takie rzeczy rozpoznawać. Pokazuje mu się setki lub tysiące zdjęć osób homoseksualnych i hetero, informując, kto jest kto. Po pewnym czasie algorytm dostrzega prawidłowości i zaczyna poprawnie zgadywać. Z czasem robi się coraz lepszy. Podobnie uczymy dzisiaj algorytmy grać w szachy lub prowadzić samochód. W przypadku szachów przynajmniej wiadomo, jak to działa: komputer potrafi sobie policzyć milion ruchów do przodu. To już nieaktualne. Pierwsza generacja programów szachowych rzeczywiście tak działała. Dzisiejsze algorytmy nie skupiają się na przywidywaniu milionów ruchów do przodu, tylko wyrabiają sobie intuicje. Algorytm zaczyna mieć cechy - takie jak intuicja - które dotąd uznawaliśmy za typowo ludzkie. A bierze się to stąd, że on z innymi algorytmami rozegrał miliardy partyjek szachowych i uczył się intuicyjnie wyczuwać, jakie ruchy są najlepsze. To tak samo jak człowiek szachista? Oczywiście. Właśnie tak działa ludzki mózg. Dzieci widzą dwa futrzaki i rodzic mówi, że jeden to pies, a drugi kot. Na początku dziecko robi błędy, ale po jakimś czasie sieci neuronowe w mózgu uczą się, jaka to różnica. Co ciekawe, podczas gdy żaden człowiek nie ma problemu z odróżnieniem psa od kota, bardzo trudno zdefiniować katalog różnic pomiędzy tymi zwierzętami. Gdyby ktoś chciał stworzyć listę zasad, na podstawie której dziecko lub komputer, miałby odróżniać te zwierzaki, czeka go pewna klęska. Od kilku lat nasze komputery są na tyle szybkie, a algorytmy na tyle sprawne, że można je uczyć tak samo jak dzieci. Pokazać tysiące psów, kotów, prosząc o ich odróżnienie, i korygując, gdy popełniają błędy. Po kilkuset próbach lub kilku tysiącach prób, algorytm uczy się, jak je od siebie odróżnić, chociaż - tak jak i człowiek - nie będzie umiał dokładnie wytłumaczyć, jak to robi. Fakt, że algorytm potrafi odgadnąć orientację seksualną na podstawie zdjęcia ludzkiej twarzy, jest tak naprawdę ciekawostką. Bo totalitarne rządy mogą odkryć tę i inne intymne cechy, używając jeszcze łatwiej dostępnych danych, takich jak historia operacji na karcie, z lajków na FB albo z maili. Więc rząd jeśli chce, to wie. Niekoniecznie. W Czeczenii czy Arabii Saudyjskiej geje mogą być w sieci ostrożni, nie wyznawać sobie miłości w mailach, nie klikać treści "gejowskich" na FB. Natomiast na rządowy algorytm analizujący fotografie już nic nie poradzą. Ostrożność w sieci? Już mówiłem, że dziś to w zasadzie niemożliwe. Wcale nie trzeba wypisywać maili miłosnych do kolegi albo kartą debetową zapłacić za coś, co jest otwarcie "gejowskie". Algorytm może ustalić orientację seksualną na podstawie śladów, które pozornie nie mają z tym nic wspólnego - na przykład na podstawie muzyki, której ktoś słucha. Nasze zachowania nie są przypadkowe. Badania nad śladami cyfrowymi pokazują, że poglądy polityczne, orientacja seksualna, osobowość i inne intymne cechy ujawniają się w bardzo szerokiej gamie naszych zachowań. Takie różnice są niedostrzegalne dla człowieka, a jednak łatwo zauważalne dla algorytmów mogących analizować zachowania miliardów ludzi, ustalać podobieństwa, powtarzalne wzory. Co z tym robić? Nie da się z tym nic zrobić. Straciliśmy prywatność i nie cieszę się z tego. Kiedy zająłem się studiowaniem zagrożeń prywatności, liczyłem na to, że może uda nam się erozje prywatności zatrzymać. Im więcej o tym wiem, tym bardziej jestem przekonany, że nie ma od tego odwrotu. Trzeba się przygotować do życia w świecie, w którym każdy, kto ma smartfon, i kto zapyta algorytm na przykład, "Jakie upodobania seksualne ma Michał Kosiński? Czy ma dobrą relację z matką? Czy jest introwertykiem, czy ekstrawertykiem?", to się tego dowie. Trzeba tak zorganizować społeczeństwo, żebyśmy w erze postprywatności mogli w miarę normalnie funkcjonować. Ale co by to znaczyło? Weźmy brak prywatności orientacji seksualnej. On nie jest problemem samym w sobie, problemem jest to, że wciąż żyjemy w świecie, gdzie bycie lesbijką czy gejem może sprawiać masę kłopotów, a w niektórych krajach powodować zagrożenie życia. I remedium na to nie jest przywrócenie gejom prywatności - szczególnie że nie da się już tego zrobić. Remedium jest walka z nietolerancja, prześladowaniem i przemocą. Mało to realne. Nie mamy wyboru. Ludzie nie oddadzą smartfonów, nie wyłączą Google Maps, banki nie wycofają kart kredytowych, rządy i firmy nie przestaną inwestować w sztuczną inteligencję. Mleko się rozlało, nie będzie już powrotu do prywatności. Dam inny przykład: na całym świecie występuje problem z seksizmem, a w wielu krajach bycie kobietą wiąże się z rozlicznymi ograniczeniami. Ale nikt nie proponuje, żeby problem seksizmu rozwiązać, dając kobietom prywatność płci. Dla każdego jest oczywiste, że to niemożliwe, płeć jest zbyt trudna do ukrycia. Co więcej, byłoby to rozwiązanie obraźliwe i szkodliwe dla kobiet. Rozwiązaniem więc nie jest ukrycie płci, ale więcej tolerancji i równości. I tak samo jest z innymi naszymi cechami, które za chwilę będą widoczne jak na dłoni. Czy media społecznościowe odpowiadają za polaryzację społeczeństw? Nie. To bajki wypisywane przez część publicystów. Na każdą zradykalizowaną przez media społecznościowe osobę przypada tysiąc osób, które stały się mniej zradykalizowane. I na to jest masa dowodów, niestety zupełnie ignorowana. Jakich? Na przykład coroczne badanie opinii publicznej w Polsce, Europie, Stanach i na całym świecie, które pokazuje nieprzerwany marsz opinii społecznej w kierunku większej liberalizacji, większej progresywności, praw kobiet, praw mniejszości, większej tolerancji, większej akceptacji dla praw człowieka. Oczywiście, w danym roku czy dwóch latach może się zdarzyć krok wstecz w jakiejś sprawie, ale jeśli spojrzeć na ogólny trend, to on jest jasny. To dlaczego w kółko czytam komentarze - również pana kolegów, psychologów - że media społecznościowe powodują polaryzację społeczeństw, rozrost teorii spiskowych, rozplenienie się antyszczepionkowców itd. Mówimy o fake newsach i teoriach spiskowych? Przecież one były i będą. Kiedyś niosły się z ust do ust albo powielały się poprzez prasę, dzisiaj przenoszą się do internetu. Ale gdybyśmy policzyli, ile teorii spiskowych wyznaje dzisiaj przeciętna osoba, to jest to znacznie mniej, niż 100, 10 lub pięć lat temu. Na każdą osobę, która uwierzyła w jakąś bzdurę, przypadają setki osób, które dzięki tym samym mediom społecznościowym są dziś lepiej poinformowane niż kiedykolwiek w historii. A podział społeczeństw na dwa radykalne obozy? To się przecież dzieje w wielu miejscach. Nie dzieje się. Występuje natomiast inne zjawisko: internet i media społecznościowe otworzyły nas na siebie, ludzie żyjący w małych miejscowościach, którzy wcześniej byli odcięci od telewizyjnych występów, oraz elity mieszkające w wielkich miastach, które w tej telewizji i radiu występowały, nagle mogą się dzięki mediom społecznościowym bardzo dobrze widzieć. I to, co widzą, często niektórych przeraża. Te wszystkie radykalne poglądy, seksistowskie, rasistowskie, występowały wcześniej, tylko pan ich nie słyszał w przestrzeni publicznej, siedząc sobie w redakcji w Warszawie. Przypomnę: reprezentatywne badania pokazują nieprzerwany marsz opinii społecznej w kierunku większej liberalizacji, większej akceptacji dla praw człowieka. Internet jest znakomitym narzędziem diagnostycznym, żeby wiedzieć, o czym ludzie rozmawiają. Tradycyjne media i telewizja przekazywały nam to, o czym myślą i rozmawiają elity, które tam występowały. Na Twitterze każdy może się wypowiedzieć. I jeżeli słyszymy tam radykalne stwierdzenia, to nie znaczy, że tego jest obecnie więcej. Okazuje się, że po prostu słyszy pan o tym więcej. Dam taki przykład: gdyby udało nam się wymyślić i wdrożyć nowe znacznie lepsze narzędzie do wykrywania raka, to nagle pojawiłoby się dużo więcej przypadków tej choroby. Ale czy to znaczy, że to nowe narzędzie wywołuje raka? Tak samo jest z mediami społecznościowymi: zwiększają one widoczność radykalnych opinii. One nas nie dzielą, a jedynie uwidaczniają te podziały. Internet nas wszystkich zdemokratyzował, dał dostęp do kanałów wymiany informacji i opinii nie tylko elitom, lecz także osobom, które tradycyjnie były z dialogu społecznego wykluczone, na przykład ludziom z małych miast, którzy nie mieli pod domem kiosku z dziesięcioma tytułami gazet. Większość tych ludzi jest konserwatystami, prawicowcami, tradycjonalistami, bo na całym świecie prowincja raczej jest konserwatywna. Tak więc powstaje złudzenie, że nam się przesuwa wahadło na prawo. Nie ma pan wrażenia, że na przykład Twitter jednak ludzi radykalizuje? Znam kilku dziennikarzy, na co dzień ludzi spokojnych i kulturalnych, którzy na Twitterze zmieniają się w krwiożercze potwory, glanują, rozdają razy, wygłaszają szybkie sądy. Ale oni tacy zawsze byli, tylko pan tego nie słyszał! Ci sami dziennikarze wygłaszali tak samo głupie i pospieszne sądy, tyle że w rozmowach przy rodzinie czy bliskich znajomych. A dzisiaj mają nowe medium, coś między rozmową prywatną w domu a napisaniem artykułu. W dodatku natychmiast spotykają się z równie agresywną reakcją z drugiej strony, wcześniej gadali sobie wśród swoich, wszyscy kiwali głowami, a teraz nagle ktoś inny odpowiada, często również mocno. Brytyjska firma Cambridge Analytica reklamowała się hasłem "zarządzamy wyborami na całym świecie". Jej prezes występował na rozmaitych konferencjach i ogłaszał, że najlepszym dowodem na skuteczność algorytmów jest doprowadzenie do brexitu i do zwycięstwa Trumpa. Co pan o tym sądzi? To humbug. Cambridge Analytica przesadzała, bo zależało im na reklamie: oto myśmy stworzyli Trumpa, jak chcesz być skutecznym w polityce, to zapłać nam sto milionów dolców. Trumpa nie stworzyły algorytmy, tylko amerykańskie problemy: warunki społeczne, poczucie niepewności, wzrost nierówności, erozja stabilnych miejsc pracy, brak poczucia bezpieczeństwa wśród klasy średniej. To dlaczego w zachodnich mediach mainstreamowych w kółko czytam, że fake newsy, trolle Putina i algorytmy stworzone przez takie firmy jak Cambridge Analytica mają dziś decydujący wpływ na wydarzenia polityczne? Cóż. Pewnie mainstream nie musi się dzięki temu zastanawiać nad własnym wkładem w tę sytuację i nad własnymi błędami. Trump nie wygrał dzięki trollom Putina, co nie znaczy, że Putin nie próbuje zalewać Zachodu dezinformacją i propagandą. Trump nie wygrał też dzięki algorytmom i psychologicznemu targetowaniu swojego przekazu. Hillary Clinton na usługi takich samych firm jak Cambridge Analytica wydała trzy razy więcej! Ludzie pracujący w Cambridge Analytica zdobywali szlify osiem lat wcześniej podczas kampanii Baracka Obamy, który jako pierwszy wykorzystał algorytmy. Więc nie jest tak, że tylko Trump chwytał się takich metod, wszyscy to robili. Algorytmy nie są winne! Winni są politycy, którzy nie potrafią ludziom wytłumaczyć, dlaczego na nich warto głosować. Nawet najlepszy algorytm, który pozwala zrozumieć sny, marzenia, obawy konkretnych wyborców i dotrzeć do nich z politycznym przekazem, jest zupełnie bezużyteczny, jeżeli autor nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Trump wykorzystał po stronie republikańskiej te metody, które wcześniej stosowali demokraci. Gdy Obama to pierwszy zrobił, w mediach czytałem liczne pochwały politycznego targetowania przekazów: wreszcie polityk może dotrzeć do konkretnych ludzi, spersonalizować wiadomość, ach, jakie to wspaniałe, zwiększa zaangażowanie ludzi w politykę, uaktywnia wyborców. To pisały liberalne media! I zresztą zgadzam się z tym, algorytmy w służbie polityki to jest rzecz wspaniała. Bo? Jeśli polityk dzięki algorytmowi może na przykład wiedzieć, który wyborca to introwertyk, a który ekstrawertyk, może spersonalizować swoje komunikaty wyborcze tak, że stają się one bardziej angażujące, to rzeczywiście na końcu tego procesu wzrasta partycypacja wyborcza. Przecież bardziej zaangażowani wyborcy to rzecz najważniejsza dla demokracji. Co będzie ze światem? Problem, o którym powinniśmy więcej mówić, to sztuczna inteligencja. Jest ona dla nas zbawieniem i rozwiąże wiele naszych trosk. A potem może być naszym końcem. Dlaczego? SI będzie nas chciała zniszczyć? Celowo? Absolutnie nie. To jest nasza narcystyczna antropocentryczna wizja, że SI będzie się nami jakoś interesowała. Ona będzie nas miała - to niezbyt celna metafora, ale innej nie mam - w nosie. Sztuczna inteligencja rozwiąże problem raka, poprawi nam gospodarkę, rozrywkę, jakość i długość życia, wytrenuje nas tak, że bez niej nie będziemy potrafili żyć. I ta sztuczna inteligencja któregoś dnia - bez nienawiści - nas usunie. Bez żadnych negatywnych do nas uczuć. Po prostu jako gatunek staniemy kiedyś między SI a energią, albo jakimś innym zasobem, który będzie jej potrzebny. Zawsze można wyciągnąć wtyczkę z gniazdka. I wtedy komputer z tą całą swoją sztuczną inteligencją staje się martwy. Nie będzie można wtyczki wyciągnąć, bo nasze istnienie już teraz opiera się na komputerach, a to uzależnienie będzie tylko rosnąć. SI będzie tak dla nas przydatna, tak dużo rzeczy w świecie może nam ułatwić, że nawet jeśli wszyscy myśliciele świata uradzą na jakimś Wielkim Kongresie, że ona nas w końcu zabije i trzeba ją wyłączyć, to i tak w nią będziemy inwestowali coraz więcej. Ludzie chcą mieć dobre życie. Algorytm rozwiąże nam problem globalnego ocieplenia, raka, małżeństw nieudanych, a potem przypadkiem nas kiedyś wykończy. Coraz częściej tworzymy systemy decyzyjne oparte na SI i dajemy im prawo do latania samolotem, ustalania stóp procentowych, zarządzania elektrowniami, bo wiemy, że SI zrobi to dużo lepiej, niż my, ale - i to jest groźne - nie rozumiemy, jak te decyzje są podejmowane. W związku z tym pojawia się ryzyko, że ktoś - rząd, armia albo prezesi Facebooka czy Google'a - dadzą SI zadanie, które pozornie będzie zupełnie nieszkodliwe. A doprowadzi do katastrofy. Czytaj też: Sztucznej inteligencji ufamy bardziej niż szefom. Pracownicy: Roboty radzą sobie lepiej z częścią zadań Na przykład?  "Zmniejsz nam korki na ulicach". A SI dojdzie do wniosku, że jedyny skuteczny sposób to miliard ludzi mniej. Cała idea SI polega na tym, że my jej nie tłumaczymy, jaka jest różnica między psem i kotem, nie mówimy, jak ma osiągnąć jakiś cel, tylko dajemy tej sztucznej inteligencji zadania. A jak to zrobić, to sama sobie wymyśl. Jej pomysły z puntu widzenia człowieka mogą nie mieć żadnego sensu. Ale czy żaba rozumie, że powstaje autostrada, więc wysuszają bagno i niszczą jej dotychczasowe życie? Raz pan mówi, że SI to fantastyczna zmiana. A za chwilę - że będzie naszym końcem. Może będzie. Ale zanim tak się stanie, znacznie poprawi nam życie. Cały ten proces oddawania SI sterów świata jest trudny do zatrzymania, bo to wszystko jest zbyt wygodne, żeby człowiek się zatrzymał. Konie wyewoluowały kiedyś z małego gatunku w jeden z najbardziej powszechnych gatunków na ziemi, osiągnęły to poprzez symbiozę z człowiekiem. Aż któregoś dnia konie nam przestały być potrzebne do transportu i pracy na roli, i to był koniec ekspansji tego gatunku, jest koni teraz tysiące razy mniej niż sto lat temu. W naszej symbiozie ze sztuczną inteligencją to my możemy się okazać takim koniem, bo ona za chwilę będzie sama sobie umiała zrobić prąd, sama się naprawi i skopiuje. Może się okazać, że nie jesteśmy już do niczego potrzebni. *** Michał Kosiński (1982) jest psychologiem społecznym i profesorem na Uniwersytecie Stanforda, jest też członkiem Consilium Civitas. Koordynował projekt myPersonality, który obejmował globalną współpracę ponad 200 naukowców analizujących szczegółowe profile psychologiczne ponad ośmiu milionów użytkowników Facebooka. Był także zastępcą dyrektora Centrum Psychometrycznego Uniwersytetu w Cambridge. 

niedziela, 26 stycznia 2020

Neokatechumenat - próba przywrócenia rytuałów przejścia w kulturze Zachodu

Neokatechumenat pojawił się jako owoc soboru watykańskiego drugiego. Jest on próbą przywrócenia zasad katechumenatu znanego z pierwotnych wspólnot chrześcijańskich. Kierowany jest zarówno do osób ochrzczonych w kościele katolickim jak i dorosłych nieochrzczonych.
droga neokatechumenalna przewiduje szereg stopni wtajemniczenia zgodnie ze statutem przyjętym przez Kościół Katolicki.

Skrutacja jako metoda amplifikacji

Skrutacja (łac. scrutare - grzebanie, poszukiwanie czegoś w ...) - metoda czytania Biblii, gdzie czyta się fragment Pisma oraz fragmenty wskazane w przypisach.

Metoda
Zwróć się w modlitwie do Boga (Jezusa, Ducha Świętego, ...) z prośbą o jasność umysłu, natchnienie, otwórz się na spotkanie
Przeczytaj fragment Pisma i zapisz w jaki sposób do Ciebie przemawia, jaką reakcję wywołuje
Przeczytaj fragmenty wskazane w przypisach i analogicznie zanotuj co w Tobie wzbudzają
Pomyśl w jaki sposób te treści odnoszą się do Twojego życia, co Bóg do Ciebie mówi

czwartek, 23 stycznia 2020

Słuchanie głosu Boga (procesowość w katolicyźmie)

Katolicyzm przewiduje trzy drogi trzy sposoby słuchania głosu Boga.

Po pierwsze jest to odwołanie do Pisma Świętego i odnoszenie tego pisma do własnego życia. Jest to odpowiednik znanego z psychologii zorientowanej na proces podejścia, w którym dowolna treść może być początkiem pracy ponieważ fakt, że coś przyciąga naszą uwagę wywołuje reakcję, oznacza, że jest to jakoś istotne w naszym procesie.

Po drugie jest to traktowanie ciała jako świątyni Boga i obserwacja tego ciała ponieważ za jego pośrednictwem, w szczególności poprzez emocje i serce, możemy usłyszeć głos Boga. W POP jest to po prostu obserwacja odczuć z ciała, reakcji z ciała, które są wczesną informacją o odniesieniu do procesu.

Po trzecie wreszcie, głos Boga przychodzi do nas poprzez świat, gdzie jeśli zadamy sobie pytanie to w ciągu dnia możemy zwrócić uwagę w jaki sposób przychodzą do nas różne treści, w jaki sposób przyciągają naszą uwagę, podczas gdy inne zupełnie ignorujemy. To co przyciąga nasza uwagę uznawane jest właśnie za przygotowywane nam przez Boga jako odpowiedź. Jest to dokładnie odpowiednik pracy z kanałem świata w psychologii zorientowanej na proces.