niedziela, 25 października 2020

Gnostyckie opisanie świata

Za Jerzy Prokopiuk
http://www.tradycjaezoteryczna.ug.edu.pl/node/1033

Mój światopogląd

W wieczności nadbytuje, tzn. bytuje-i-nie bytuje – w swej istocie nie dający się wyobrazić i opisać – Absolut – Nad-Bóstwo – Sigé gnostyków, Jedno Plotyna, Gottheit Mistrza Eckharta, Ungrund Boehmego – apofatyczne „Oko Cyklonu”: Cisza, Milczenie, Spokój.

W bycie swym – na początku i zawsze, w czasie więc i u kresu czasu – jest on, był i będzie jako Bóg: Unio Oppositorum, jednością przeciwieństw, Światłością i Ciemnością w Pleromie – Pełni – czyli jednością Mądrości i Głupoty (Prawdy i Złudzenia), Dobra i Zła, Piękna i Ohydy, ale także Wolności i Konieczności, Miłości i Nienawiści, Kreatywności i Impotencji – jednością i wielością Chaosu i Kosmosu.

Otóż w jakimś „punkcie-momencie” wieczności doszło w Bogu do przełomu: potencja stała się aktem: Wola Boga zrodziła w Jego Sercu Myśl – w tym stwórczo-miłosnym akcie Bóg stworzył Świat Dwójni: aspekt Jasności przeciwstawił się aspektowi Ciemności, Boskość – Diabelskości, Męskość – Żeńskości. Była to zamierzona Katastrofa („rozbicie naczyń” kabały). Był to Upadek (wieczności w czas, niebytu w istnienie, nieskończoności w skończoność) – kreacja nieskończonej liczby kosmosów. Aspekt Męskości stał się „Górą”, aspekt żeńskości – „Dołem” bytu. W tym akcie Kreacji Męskość zaczęła tworzyć w Żeńskości. Żeńskość właśnie – Sofia chrześcijaństwa – stała się brzemienna w miriady Światów (alternatywnych). Sofia – emanacja Boga – to potencjalnie przede wszystkim Sofia Urania, w swym Upadku, czyli aktualizacji zaś, to Sofia Achamoth. (Tak było w antycznym gnostyckim micie „żeńskim” – w jego męskim analogonie był to zbuntowany Troisty Demon: Lucyfer, Aryman i Asur). W pierwszym z tych mitów przyczyną Upadku było bezprawne pragnienie wiedzy (lucyferyzm), w micie drugim – arymaniczna pycha: dwa aspekty rakowatego zjawiska inflacji, zmierzającej do asurycznej nihilizacji.

O ile Bóg jest Bytem jako Ojciec, Życiem jako Syn, Prawdą jako Duch (i Otchłanią-Kreacją jako Matka), o tyle Troisty Demon to – odpowiednio – Nicość, Śmierć i Iluzja.

Rozdarcie Boga było więc już to spontaniczne albo zamierzone, przypadkowe albo konieczne – choć z „wyższego punktu widzenia” nie musiały to być alternatywy. (Efekty tego rozdarcia można także nazwać podziałem na boskie „Tak” i boskie „Nie” – tzn. na ufność Boga do siebie i na zwątpienie o sobie).

Dwójnia sama to Logos-Chrystus i Sofia oraz Logos-Chrystus i Troisty Demon. Tzn. że bezpośrednim Kreatorem Pełni Kosmosów są: i Logos-Chrystus, i Sofia. W obu wypadkach Logos-Chrystus zaakceptował kosmiczny plan Jednego Boga, w którym struktura i dynamika (rozwój) Pełni Kosmosów obejmują szczęście i cierpienie, Sofia czy Lucyfer zaś taki plan odrzuca (powodowani także altruistycznym miłosierdziem, chcą dać światu i ludziom tylko szczęście iluzji, stagnacji – i nicości). Taka jest różnica między miłością ojcowską (tworzenie przez rozwój – szczęście dynamiczne) a miłością matczyną (szczęście przez opiekuńczość). Oto skutek boskiego „Tak” i „Nie”.

Świat stworzony – Pleroma Kosmosów – to zarazem Człowiek jako wzór i cel (Adam Kadmon kabały) – realizujący się w inwolucji i ewolucji Natury i Kultury, das Gewordene i to, co nowe. (Jego celem jest deifikacja – na wyższym poziomie – wygnany z Raju, po Upadku, ma się odrodzić w Nowej Jeruzalem).

Człowiek Potencjalny i Kosmiczny to przede wszystkim Pleroma istot duchowych – całej hierarchii jestestw anielskich od Serafinów po Anioły Opiekuńcze – zarówno w swej chwale, jak i w swym upadku i – u kresu czasu – w swej re-kreacji (zmartwychwstaniu).

Człowiek jako wzór Kosmosu jest przejawem (częścią) Logosu-Chrystusa i Sofii – jest więc jednością w dwójni, jest więc, jak był i będzie, Androgynem. A jako taki twórczo upadł wraz z Kosmosem.

Katastrofa Kreacji Świata pociągnęła Człowieka w Upadek – zarazem jednak uczyniła go Soterem – Zbawcą. („Zbawiany Zbawiciel”). (Dla Absolutu jako Sigé Upadku nigdy nie było lub był i jest tylko „sekundą koszmaru”).

Soter jest Zbawcą i zbawianym w analogii do Sofii Uranii i Sofii Achamoth czy Logosu-Chrystusa i Troistego Demona. Z wyższego punktu widzenia soteria – podobnie jak Kosmos – jest chwilą i procesem – i ma na celu zbawienie Żeńskiego Aspektu Boga. (Zbawia Go Logos-Chrystus i Sofia Urania – można więc mówić o nich jako o Zbawicielu i Zbawicielce: Redemptor Redemptrix). Człowiek zaś jest Instrumentem i Celem soterii. Soteria sama jest zarazem najpoważniejszym z dramatów, ocierającym się często o tragedię – w postaci Piekła (które nie może być wieczne), jak i boską komedią, Divina Commedia – „grą-i-zabawą” rozgrywaną między Bogiem, Troistym Demonem vel Sofią Achamoth a Człowiekiem.

Przedmiotem soterii jest Sofia Achamoth, czyli Troisty Demon, a wraz z nimi i Kosmos, i Człowiek. Oznacza to tożsamość i jednoczesność Kreacji Człowieka i jego Upadku. Ale Człowiek – jako odzwierciedlenie Zbawcy/Zbawicielki jako Zbawiających i zbawianych – to w połowie Syn Boży i w połowie Córka Sofii Achamoth i Troistego Demona: zgodnie ze starotestamentowym mitem – abelita i kainita, „sprawiedliwy” i Syn Zagubiony. Jako instrument soterii jest duchem, który zbawia swe dusze i ciała. Akt i proces zbawienia to akt i proces przemiany Człowieka i Kosmosu. (Prezentację ich znajdujemy w dziełach twórcy antropozofii Rudolfa Steinera i akceptujemy ją jako najgłębszą i najobszerniejszą hipotezę roboczą). Akt ten i proces jest zarazem stwórczym eksperymentem Boga. (Czy może się on nie powieść? Może – bo dla Boga wszystko jest możliwe. Przyjmujemy jednak zapewnienia, które znajdujemy zarówno u Orygenesa, jak w A Course in Miracles i w Walscha Rozmowach z Bogiem, że jest on bezwzględnie zapewniony).

Ostatecznie więc to Bóg – za pośrednictwem Zbawcy/Zbawicielki – zbawia sam siebie, zbawiając Człowieka i Kosmos.

Tak oto Światłość zbawia Ciemność; Sofia Achamoth/Troisty Demon złożyły ofiarę: wzięły na siebie Upadek – by mogło dokonać się ich zbawienie, czyli przemiana. Ale przemiana ta nie oznacza restytucji, czyli powrotu do status quo ante: jak powiedzieliśmy, nie ma powrotu do Raju. U kresu czasu znajduje się Nowa Jeruzalem: następna faza rozwoju Kosmosu i Człowieka. (Czy Syn Boży i Córka Boża otrzymają status Boga Ojca? A nawet – Sigé?).  A rozwój ten jest zapewne nieskończony.

Akt i proces zbawienia jest – podobnie jak był akt i proces Kreacji – wyrazem i przejawem Miłości Bożej. Miłość Boża wszakże – ma, jak powiedzieliśmy, dwie strony: ojcowską i matczyną. Np. w relacji między Chrystusem i Sofią Uranią a Jezusem i Marią Magdaleną (na poziomie ludzkim), czyli Wyższą Jaźnią jako duchem a „ja” człowieka (duszą i ciałem), Miłość Boża ma swą mroczną stronę: nienawiść i cierpienie. (Jakkolwiek z wyższego punktu widzenia można je uznać za złudzenie). Tu bowiem, jak się zdaje, cel uświęca środki. W radykalnym i skrajnym sformułowaniu zatem Wyższe Ja przynosi człowiekowi zbawienie przez miłość, ale żąda odeń znoszenia zła (nie ucieczkę przed nim i walkę z nim, lecz jego przemianę) i poddawania się cierpieniu; z niższego, ludzkiego, punktu widzenia jest to gra sadyzmu i masochizmu. W naszym Kosmosie jest to konieczność, którą pokonać można tylko przyjmując ja „z” wolności: kiedy Jezus przyjmuje wolę Boga Ojca (Chrystusa), kiedy „ja” człowieka podda się Wyższej Jaźni i stanie się własnym „sternikiem” – dyspozytorem swego losu.

Czy jednak – przy założeniu możliwości tragicznego finału procesu soterii – można dopuścić przypuszczenie, że wprawdzie soteria w swej „jasnej” wersji oznacza powrót Człowieka do Boga na nowy sposób, wszakże w swej wersji „ciemnej” – poprzez spadanie/regresję od Lucyfera poprzez Arymana do Asura (od iluzji, poprzez skostnienie do nihilizacji) – może skończyć się klęską? Jeśli jednak przyjmiemy przekonanie o apokatastasis, sądzimy, że jest to niemożliwe: „Miłość Boża jest bowiem silniejsza niż śmierć”.

Czy jednak wszyscy ludzie chcą żyć w takim świecie?

Jerzy Prokopiuk, 6.05.2016

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz