Jedną z najlepszych metod pomocy samemu sobie jest w takim stanie posiadanie nawyku duchowego - modlitwy, medytacji czy rytuału. Istotne jest, aby było to coś wymagającego świadomego działania, a nie odruchowa błahostka.
Tego typu nawyk tworzy linę ratunkową, która zabezpiecza przed zupełnie niekontrolowanym upadkiem. Dzięki temu, gdy już przeminą reperkusje "upadku", nie zaczynamy z miejsca niższego, niż poprzednio. Równocześnie znajomość drogi, którą raz już udało się przebyć, daje szansę na jej szybkie i bezpieczne przejście.
Co jakiś czas, ale niezbyt często, warto dokonać aktualizacji nawyku. Zamocować linę bezpieczeństwa nieco wyżej. Trzeba tylko szczególnie zadbać o stabilność zmiany, która powinna być drobna, ale odzwierciedlająca kierunek postępu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz