środa, 27 grudnia 2017

Zaburzenie przepływu miłości

Albo: konfliktologia

Kompleksy i zaburzenia psychiczne można postrzegać jako przejawy zaburzenia przepływu miłości.

Zraniona miłość dziecka do rodzica
Zraniona miłość do siostry lub brata
Zraniona miłość do przyjaciela
Zraniona miłość do ukochanej osoby
Zraniona miłość do Boga ...

Wszystkie te zranienia projektujemy na siebie i innych, osoby w relacjach, społeczności, narody, byty duchowe.

Nasze zranienia, jak uwięzione duchy przeszłości, zaburzają komunikację, próbują zwracać na siebie uwagę, domagają się wyzwolenia.

Zranienia wchodzą ze sobą w interakcję przejawiającą się jako konflikt. Okazja do uwolnienia duchów, niszcząca, gdy zabraknie świadomości, że uleczenie zranienia wymaga miłości. Zranienia generujące zranienia dają wzmocnienie symptomów aż do momentu, gdy pojawi się źródło miłości, które uleczy zranienia, uwolni duchy przeszłości.

niedziela, 17 grudnia 2017

Lekarstwo w symptomie

A. Mindell "Śpiączka ... "

PRACA Z LUDŹMI W ŚPIĄCZCE

Pracę z ludźmi pogrążonymi w stanie śpiączki można spostrzegać jako pewnego rodzaju formę czystej komunikacji. Polega ona na przebywaniu w bardzo bliskiej relacji, w której terapeuta pomaga klientowi znajdującemu się w tym stanie nauczyć się sposobu, w jaki może on pracować i porozumiewać się z samym sobą. Pomagamy danemu człowiekowi; uczymy go refleksji, medytacji i doceniania wartości doświadczeń, związanych z odmiennymi stanami świadomości, sądząc, że mogą one przynieść nowy punkt widzenia i stać się lekarstwem dla samych siebie.

piątek, 15 grudnia 2017

Stłumić zew ciszy

Świat zabija ciszę aby ukryć się przed wezwaniem z niej płynącym.
Ta narastająca agresja jest przejawem lęku przed tym, co musi zostać w końcu usłyszane.

czwartek, 14 grudnia 2017

Ciało człowieka wiedzy

A. Mindell "Siła ciszy"

W rozszerzonym i wielowymiarowym poglądzie na rzeczywistość wszystko, co dostrzegasz, jest częścią Twego ciała.W tym poglądzie jesteśmy nasionami lub - jeszcze lepiej to ujmując - inklinacjami oraz intencjami, które rozwijają się w opowieści z krainy snów oraz jednostki takie, jak Ty i ja w codziennej rzeczywistości. Zazwyczaj relacje są rozumiane jako pewnego rodzaju przyjaźń w kategoriach UR. Jednak, z punktu widzenia innych wymiarów, nasze związki w UR opierają się na uzgodnieniu, że Ty grasz jedną rolę, a ja drugą, przy jednoczesnej marginalizacji faktu, że w krainie snu dzielimy tę samą historię wraz z wszystkimi jej rolami.

Lama Anagarika Govinda ujął ten pogląd następująco: „Dla człowieka oświeconego... którego świadomość obejmuje cały wszechświat, wszechświat staje się »ciałem«, a fizyczne ciało staje się manifestacją Uniwersalnego Umysłu".

wtorek, 12 grudnia 2017

O agresji i psychopatii

Agresja jest szczególną formą marginalizacji. Występuje zwykle jako reakcja emocjonalna na bodziec. W takiej postaci wydaje się być przejawem aspektu zwierzęcego w człowieku.

Próba kontrolowania i eliminacji agresji wpisuje się w nurt odchodzenia od zwierzęcości, co jest elementem rozwoju cywilizacji.

Negacja zwierzęcości w człowieku prowadzi do pejoratywnego postrzegania emocjonalności i potępiania wszelkich jej przejawów, a od tego już tylko krok do zanegowania kluczowych aspektów człowieczeństwa.

Zamiast eliminować agresję i emocjonalność, winniśmy raczej skupić się na dążeniu do zredukowania przejawów psychopatii, czyli postrzegania istot czujących jako rzeczy. To ta tendencja umożliwia niepochamowane używanie agresjii. Tymczasem rozwój cywilizacji zdaje się bazować na traktowaniu istot jak rzeczy. Takie podejście pozwala rozważać maksymalizację efektywności działalności bez oglądania się na konsekwencje. W kapitaliźmie umożliwiło to zapewnienie komfortowego życia (w porównaniu do warunków naturalnych) prawie wszystkim obywatelom. Wynikający z tego przyrost populacji spowodował, że kontynuacja maksymalizacji prowadzi do załamania środowiska, od którego zależy dalsze istnienie populacji.

W przyrodzie takie zaburzenie rozwiązywane jest dzięki wzrostowi populacji drapieżników oraz zarazom, o które łatwiej wraz ze wzrostem liczebności gatunku.

Możemy zająć się redukcją psychopatii naszej cywilizacji albo czekać na wojny i pandemie.

niedziela, 3 grudnia 2017

Rozum i wiara drogą Miłości

Słowa Buddy przed śmiercią:
„Nie wierzcie w ani jedno moje słowo tylko dlatego, że wypowiedział je Budda. Sprawdzajcie, czy zgadza się z waszym doświadczeniem. Sami bądźcie sobie światłem przewodnim.”
Żywot Buddy

Słowa Jezusa Zmartwychwstałego do Tomasza:
Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Jan 20,29

niedziela, 19 listopada 2017

Czas - świadomość Boga

Czas można rozważać jako przejaw świadomość Boga, który ogląda/doświadcza swoją kreację. Nasze indywidualne świadomości byłyby wtedy kwantami świadomości Boga, za pomocą których realizuje się akt doświadczania stworzonego. Rozumieć to należy poprzez analogię do naszego poznania świata za pomocą wzroku, realizowanego poprzez interakcję kwantów energii, które nazywamy światłem.

sobota, 18 listopada 2017

Nowa jednostka chorobowa

Jeśli nasz świat ma nadal trwać, to pragnienie beztroskiego eksploatowania ludzi czy przyrody musi zostać uznane za przejaw choroby psychicznej i być tak traktowane.

piątek, 17 listopada 2017

Uczeń Twórcy Snów

A. Mindell "O istocie snów"

W zwyczajnych stanach świadomości skupiasz się wyłącznie na tym, co się znajduje na środku sceny i zazwyczaj nie zwracasz uwagi na widownię ani na to, kto steruje oświetleniem. Marginalizowane jest Śnienie, Twórca Snów sam Siebie marginalizuje. Być może właśnie dlatego ludzie zawsze zastanawiali się nad swym pochodzeniem i obawiali się własnego końca zwanego „śmiercią". Strach jest efektem braku znajomości odwiecznej części ciebie, Twórcy Snów. Gdybyśmy poznali źródło życia - Twórcę Snów, być może nasze obawy zmniejszyłyby się. Wszystko staje się łatwiejsze, kiedy nawiązujemy kontakt z Nim i z jego Śnieniem. Wówczas możesz stać się jego uczniem i zauważać, jak Twórca Snów uczy twój codzienny umysł dostrzegania niepojętych wrażeń i sygnałów pochodzących z niewidocznego źródła. Niektórzy nazywają to źródło Naturą, Miłością lub Społecznością. Nie jesteś w stanie zobaczyć żadnej z tych rzeczy, ani udowodnić ich istnienia. Nie możesz ich zmierzyć. A jednak wyczuwasz ich istnienie. I powoli zauważasz, że stajesz się uczniem Twórcy Snów.

niedziela, 5 listopada 2017

Wskazówki nauczyciela

Nigdy, przenigdy nie wierz w zło. Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle żadnej mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.

Zło jest miarą tego, jak daleko zaszedłeś i co masz jeszcze do zrobienia. Nie ma innego uzasadnienia egzystencji zła. Jeśli przeżywasz wiele negatywnego, zastanów się, czego masz się nauczyć.

A jak najlepiej możesz się uczyć? Dostrzegając to, co masz i będąc zadowolonym!

Zobacz światło wokół siebie. Zobacz nieskończoną miłość, którą jesteś otoczony. Dostrzegaj to codziennie coraz bardziej, a każdy dzień objawi ci swój sens i ukaże jakim jest darem.

niedziela, 29 października 2017

Podróż bohatera na skróty

Podróż bohatera określa strukturę mitu. Protagonista, dzięki konfliktowi, antagoniście i pomocnikom, dokonuje przemiany własnej i świata. Jednak dokonanie tego wymaga wiele czasu i wysiłku.

POP, zamiast wspomagać bohatera w podróży, zadaje od razu pytanie, kto mógłby rozwiązać konflikt, pokonać próg. Równocześnie, w ramach pracy z konfliktem w świecie, pomaga przemienić się światu.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Świadomość - światło holograficznej rzeczywistości

Tak jak światło wydobywa z holograficznego zapisu dyfrakcji potencjalne obrazy, tak świadomość wydobywa z rzeczywistości jej potencjał przejawiania się.

Równanie e=mc2 nie zawiera w sobie definicji całego makroświata, ale można z niego, za pomocą światła rozumu, wywieść zależności opisujące jego funkcjonowanie. Można, w pewnym sensie, świat odtworzyć, wyprojektować.

Jaka jest natura zapisu (przepisu?), który świadomość przenikając realizuje rzeczywistość? Jakie są rodzaje świadomości, które ten proces przejawiania urzeczywistniają?

sobota, 19 sierpnia 2017

Zniewolenie krok po kroku

Gdy ktoś przekonuje nas, abyśmy się bali i nienawidzili, w istocie podstępnie pragnie zyskać władzę nad naszymi sercami i wolną wolą.

niedziela, 13 sierpnia 2017

Przepis

Tyle wolności ile odpowiedzialności.

Tyle sprawczości ile miłości.

Po owocach ich poznacie.

O obżarstwie

Obżarstwo jest jednym z grzechów głównych.
Dlaczego? Co takiego złego jest w jedzeniu więcej niż potrzeba do zaspokojenia głodu?

W pierwszej kolejności warto pamiętać o wpływie nadmiernej konsumpcji na inne istoty. Zaspokajanie głodu odbywa się kosztem życia roślin i zwierząt. Obżarstwo oznacza zabijanie bez potrzeby, w imię kaprysu. Co więcej zwykle dotyczy raczej zwierząt niż roślin. Uleganie obżarstwu oznacza zatem wnoszenie do świata niczym nieuzasadnionego cierpienia czujących istot, podczas gdy pielęgnowanie miłości w sercu to zabieganie o ograniczanie cierpienia.

Obok wpływu na świat zewnętrzny obżarstwo przekształca również świat wewnętrzny ulegającej mu osoby. Skłonność do nadmiaru jest oznaką próby ucieczki od czegoś trudnego. Jedzenie pozwala skupić się na przyjemnych odczuciach ciała i zignorować to co nieprzyjemne. Nadmierne stymulowanie ośrodka przyjemności prowadzi do chęci powtarzania doznania, a mechanizm habituacji powoduje konieczność coraz większego aplikowania źródła przyjemnych doznań. Tak powstaje uzależnienie, które odbiera wolną wolę. Choć bardziej właściwe byłoby określenie “stopniowa rezygnacja”.

Obżarstwo ma również skutki czysto biologiczne. Obfitość pożywienia jest w cyklu natury oznaką czasu właściwego dla prokreacji. Obżeranie się uruchamia gotowość do i poszukiwanie ku temu sposobności. W wymiarze bycia w grupie jednostka posiadająca obfitość pożywienia staje się w nieświadomy sposób kandydatem do konkurowania o przywództwo w grupie. W naturze organizmy funkcjonują raczej w stanie niedoboru niż nadmiaru. Stąd w grupach jednostka posiadająca zdolność dostępu do nadmiaru pożywienia była właściwym kandydatem na przywódcę. Dzisiejsze obżarstwo staje się okazją do uruchamiania mechanizmu dążenia do dominowania w grupie w sposób całkowicie oderwany od realiów społecznych. Oczywiście nie można zapomnieć, że długofalowo obżarstwo oznacza przeciążenie funkcji organizmu i doprowadza najpierw do zaburzeń funkcjonowania, a następnie do trwałych zmian chorobowych.

sobota, 12 sierpnia 2017

Miłość jako zasada główna

P: Czym się kierować, jeśli podważa się zasady narzucane przez społeczeństwo?
O: Kieruj się miłością.

P: Ale przecież w imię miłości dokonuje się nawet wielu odrażających czynów. Inkwizytorzy palili ludzi na stosach w imię miłości do ich dusz. Czy wystarczy kierować się miłością?
O: Kieruj się miłością do całego człowieka, a nie jedynie do jego części.

P: Jak mam kochać całego człowieka, skoro jego “części”, zachowania, napawają smutkiem, a niekiedy nawet bywają  odrażające?
O: Podlegamy silnej pokusie by czuć coś w reakcji na sytuację. Zawsze odczuwaj miłość, na niej się skupiaj i z niej wyprowadzaj reakcję na daną sytuację.

P: Czy jest możliwe, aby cały czas odczuwać miłość?
O: Czy człowiek, który się potknie, nie próbuje się podnieść i dalej zmierzać do celu?

P: Czy w imię miłości do grupy ludzi nie należy potępić zagrażającej jej jednostki?
O: Tak jak kończynę zaatakowaną gangreną należy odciąć w imię miłości do całego człowieka, tak w imię miłości do społeczności jednostkę należy czasem oddzielić od grupy. Nie zmienia to jednak niczego w zasadzie miłości do człowieka.

Sensem istnienia w świecie jest wzrastanie do miłości i z tego powodu miłość winna być zasadą nadrzędną. W żaden sposób nie oznacza to zgody ani zachęty do pobłażliwości, naiwności czy beztroski.

P: Czy w imię miłości do człowieka nie powinno się w pierwszej kolejności kochać samego siebie?
O: Nawet przykazanie miłości o tym właśnie wspomina :) Jednak zawsze ten, kto jest dalej w drodze wzrastania do miłości, ponosi większą odpowiedzialność za kierowanie się miłością. Dbać o samego siebie warto w pierwszej kolejności ze względu na podtrzymywanie w sobie sił do kochania innych.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Czemu kolejne inkarnacje?

Powiedz mi, a zapomnę.
Pokaż mi, a zapamiętam.
Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.

Konfucjusz

Co dalej z protestami?

Albo: Jak stracić znajomych

Feudalizm przegrał z republikami ponieważ był mniej wydajny ekonomicznie. Najzwyczajniej promował władzę głupich i leniwych nad sprytnymi i gotowymi na wyrzeczenia. Krótkofalowo dyktatura jest efektywniejsza od demokracji ze względu na możliwość "naginania" standardów dla osiągania celów. Długofalowo jednak jest mniej wydolna od demokracji, ponieważ generuje zjawiska analogiczne do feudalizmu, starając się zablokować “niewłaściwych i obcych” inteligentnych.

Demokracja w obecnej postaci staje się dyktaturą liczniejszych. Oczywiście najbardziej sprytni używają środków masowego przekazu do manipulacji opiniami liczniejszych, ale komunikacja bezpośrednia doby Internetu powoduje, że zamiast manipulacji przez “światłych i szlachetnych”, którzy zdominowali media,  mamy do czynienia z sukcesami demagogów.
Smutnym przykładem tego zjawiska jest los projektu “Rainbow Nation” w RPA, Brexit i zwycięstwo Trumpa.

Ponad ćwierć wieku temu Polska została, pod nadzorem “światłych i szlachetnych”, przekształcona z dyktatury w demokrację. Państwo bez kapitału finansowego i społecznego oraz zaplecza intelektualnego odpowiadającego demokracjom zachodnim musiało przyjąć rolę kolonii - dostawcy taniej siły roboczej i rynku zbytu. Zgodnie z zaleceniami MFW oznaczało to uzależnienie od rynków finansowych poprzez wzrost zadłużenia z 40 do 700 mld USD. Po długim okresie funkcjonowania w tym trybie dokonaliśmy wielkiego skoku cywilizacyjnego oraz doszliśmy do bariery wzrostu wynikającej po prostu z braku możliwości dalszego konkurowania niskimi płacami. Przechodzimy obecnie, katastrofalny długofalowo, proces emigracji zarobkowej, który skutkuje (w końcu) koniecznością wyższych płac dla tych, którzy jeszcze nie wyemigrowali. Po latach braku zainteresowania (zasadności ekonomicznej) biznesu inwestycjami we wzrost wydajności w oparciu o nowoczesne środki produkcji, ich wykorzystanie staje się koniecznością.

Doświadczenia wielu państw stosujących zalecenia MFW pokazały, że bezkrytyczne wprowadzenie zachodnich rozwiązań przez społeczeństwa funkcjonujące w odmiennych realiach, spowodowały problemy tych państw i wątpliwości nawet wśród specjalistów MFW. Równocześnie drogi państw, które przeszły od zacofania do sukcesu (Korea Południowa, Tajwan, Chiny) pokazują “co działa”.

Patrząc z perspektywy globalnej nie ma dziś sensownej alternatywy cywilizacyjnej dla stworzenia EU funkcjonującej jako pojedynczy organizm państwowy i ekonomiczny. Pierwotny pomysł Europy Ojczyzn, który miał osłodzić dominację Niemiec i Francji, nie da się dłużej “obronić” w świecie konfliktu USA/Chiny oraz wielkiej migracji z Afryki. Ojczyzna Europa to jedyny sposób zachowania obecnych przywilejów ekonomicznych państw europejskich, z których raczej nie chcemy zrezygnować.

Polska została zaproszona do tego projektu na jasno zdefiniowanych warunkach, na które nie chcemy, a w każdym razie nie w większości, się dłużej zgadzać. Zamiast korzystać z “okazji do zachowania milczenia”, chcielibyśmy mieć również coś do powiedzenia. Niestety przez 25 lat zabiegania o wpuszczenie na salony Europy nie wykształciliśmy własnego zaplecza myśli politycznej, która wnosiłaby wartość w dyskursie europejskim. Po części jest to efekt programowej marginalizacji środowisk prawicowych przez rządzących, akceptujących przypisaną Polsce rolę.

Wzrost potencjału politycznego Polski, jeśli w ogóle możliwy, musi opierać się na sile ekonomicznej. Lata przekształceń jasno wykazały, że lokalni przedsiębiorcy, po akumulacji majątku, uciekają z nim (niebezpodstawnie) poza polską jurysdykcję prawną i podatkową. Oznacza to, że nie ma alternatywy dla kapitalizmu państwowego. Korporacje obecne w Polsce są “złe” w pierwszej kolejności dlatego, że wyprowadzają majątek do swoich państw pochodzenia i tam tworzą dalszy wzrost kapitału inwestycyjnego, powiększając dysproporcje potencjału ekonomicznego, kosztem wzrostu zadłużenia Polski. Jeśli mamy zakumulować własny kapitał inwestycyjny, a to z nim przychodzi prawo głosu w dyskursie politycznym, musimy dbać o rozwój polskich korporacji. Analizując “co zadziałało” w państwach, które taką akumulację zrealizowały, nie widać alternatywy dla flirtu z dyktaturą. Trzeba dokonać świadomego wyboru, bo zagrożenie jest realne i zamiast drugiej Korei Południowej łatwo możemy uzyskać, jeśli nie Północną, to z pewnością Białoruś.

Wybór, którego dokonujemy, zachodzi pomiędzy przyjęciem roli milczącego zatwierdzania decyzji europejskich, a próbą uzyskania podmiotowości w państwie Europa.

Pierwsza z opcji pozwala zachować prawo do emigracji zarobkowej, już tylko kilkuletnie dodatnie przepływy dotacyjne oraz europejskie standardy prawne. Kosztem jest utrwalona marginalizacja polityczna oraz przyjęcie przez polskich emigrantów roli “czarnego luda” oskarżanego przez społeczeństwa zachodnie o to wszystko, czego nie wolno im wypowiadać ze względu na poprawność polityczną. Długofalowo jest to również opcja utknięcia w pułapce średniego wzrostu i kolapsu systemu emerytalnego.

Druga z opcji - flirt z dyktaturą - oznacza rolę “czarnego luda” demokracji europejskich oraz szereg działań zewnętrznych zmierzających do przywrócenia Polsce przypisanej jej roli. Akumulacja kapitału polskich korporacji państwowych, o ile uda się je obronić przed samobójczymi zapędami nepotyzmu, pozwoliłaby na rozwój wpływu ekonomicznego w pozostałych państwach Europy Wschodniej i tym samym objęcie roli reprezentanta ich interesu ekonomicznego w ramach Unii, a tylko taka pozycja pozwoli uzyskać podmiotowość polityczną w ramach EU. W tym scenariuszu, w przypadku porażki, jest Polexit, los Białorusi, a być może nawet interwencja zewnętrzna.

Przy całej świadomości zagrożeń tylko druga z opcji daje szansę na wyrwanie się z pułapki średniego wzrostu i być może (jeśli Polska okaże się trwale atrakcyjna migracyjnie dla sąsiadów) uniknięcie kolapsu systemu emerytalnego.

piątek, 4 sierpnia 2017

Dwa patriotyzmy

Jan Józef Lipski napisał w roku 81 analizę polskiej ksenofobii - tekst, który może stać się boleśnie aktualny, jeśli obecny pomysł na "umacnianie" władzy będzie dalej twórczo rozwijany.

"Ojczyzna istnieje tylko wtedy, gdy istnieje też obczyzna; nie ma „swoich”, gdy nie ma „obcych”. Od stosunku do „obcych” bardziej niż od stosunku do „swoich” zależy kształt patriotyzmu. Jest w tym zawsze coś paradoksalnego, że miłość do kraju i do własnego narodu określana być może dopiero przez stosunek do innych krajów i innych narodów, lecz jest to paradoks właściwy wszelkiemu myślowemu i uczuciowemu wyodrębnianiu.

...

Sądzę, że szowinizm, megalomania narodowa, ksenofobia, czyli nienawiść do wszystkiego, co obce, egoizm narodowy nie dadzą się pogodzić z chrześcijańskim nakazem miłości bliźniego. W przypadku patriotyzmu natomiast jest to możliwe. Tak jak szczególna miłość w rodzinie nie musi i nie powinna przeszkadzać miłości bliźniego, tak i umiłowanie wspólnoty narodowej winno być podporządkowane tej samej nadrzędnej normie moralnej. Patriotyzm jest z miłości i do miłości ma prowadzić, jakakolwiek inna jego forma jest deformacją etyczną."

Do pobrania ze strony KOR

Głosząc patriotyzm w duch chrześcijaństwa trzeba pamiętać, że postawa chrześcijańska w wersji przepełnionej miłością wymaga nadstawiania drugiego policzka, podporządkowania się przemocy i zwyciężania przykładem praktykowania miłości lub przyjmowania męczeństwa. Jeśli nie ma gotowości na tak radykalne trwanie w miłości, to również i patriotyzm może być co najwyżej bardziej w kierunku miłości niż szowinizmu.
Warto pamiętać, że postawa wywodzona wyłącznie z miłości może być przez przywykłych do egoizmu i siły postrzegana raczej jako słabość i naiwność (jeśli nie głupota).

niedziela, 23 lipca 2017

Wiara i rozum w czasach zamętu

Wielką wartością chrześcijaństwa jest wypracowanie wizji niesprzeczności wiary i rozumu. Droga do Boga wiedzie przez serce i wiarę, ale każdy krok na niej winien być oświetlony światłem rozumu.

Nie da się osiągnąć dobra dzięki przymierzu ze złem. Ostatni krok do Boga trzeba wykonać dzięki sercu, ale porzucenie rozumu przed końcem drogi niechybnie wiedzie na manowce.

Zło od zawsze opisywane jest jako mistrzowsko posługujące się intelektem. To m.in. zimne, rozumowe używanie ludzkich emocji jest w nim odrażające. Konieczność mierzenia się z tak używanym intelektem jest okazją rozwoju w drodze do Boga.

Dzisiejszy spór odbywa się pomiędzy ludźmi wiary i rozumu. Skoro wiara zyskała dominację trzeba przypomnieć opowieści o Twardowskim i Fauście, o nieuchronności upadku tego, kto sięga po metody zła w dobrych intencjach. Pycha i pragnienie zemsty mają moc niszczenia, ale nie da się na nich budować. Wiara, jeśli ma dać dobre owoce, musi oprzeć się pokusie użycia rozumu tak, jak czyni to zło.

Inaczej, choć zmieni się anturaż, ponownie na aktualności zyska “Potęga smaku” Herberta:

(P.S. dziękuję za inspirację Havlem)

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku

w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców barak
nazwany pałacem sprawiedliwości
samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu

Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów

Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku

który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa

wtorek, 18 lipca 2017

Czas przełomu

AI wygrywa z ludźmi w nawet najbardziej złożone gry (wliczając ponadwykładniczo algorytmiczne Go, którego liczba stanów na planszy przewyższa liczbę atomów w znanym wszechświecie). Z tą przewagą jakoś możemy się pogodzić.
Prawdziwie dotkliwa porażka przychodzi na polu sztuki, gdzie utwory generowane maszynowo są przez ludzi uznawane za bardziej ludzkie i inspirujące niż twórczość ludzi.
https://news.artnet.com/art-world/rutgers-artificial-intelligence-art-1019066

środa, 5 lipca 2017

Dochód podstawowy - wyzwanie i szansa

Przed ludźmi Zachodu wielkie wyzwanie - jak żyć w świecie, w którym praca większości jest zbędna i nie może być źródłem tworzenia hierarchii społecznej?
Jak ludzie mają tworzyć poczucie sensu i własnej wartości, aby nie wpadli w spiralę agresji? Jak regulować dostęp do zasobów, które z przyczyn obiektywnych są limitowane, jak chociażby piękne miejsca?
Być może istotne elementy odpowiedzi to marketing wykorzystany do celów społecznych (propaganda?) oraz rzeczywistość wirtualna i gry komputerowe. Warto zapoznać się z doświadczeniami ludów pierwotnych, gdzie w sprzyjających warunkach ilość pracy była minimalna. Z pewnością kluczową rolę odegra jakaś postać dochodu podstawowego, jednak bezpieczeństwo egzystencjalne nie rozwiązuje problemu sensu i hierarchii.

Everything You Ever Wanted to Know About Universal Basic Income

https://futurism.com/everything-you-ever-wanted-to-know-about-universal-basic-income/

— 05.07.2017 17:05 Futurism
Basic Income and the New Universalism

Universal basic income is firstly universal, secondly about income and only thirdly basic. In short, the most radical thing about basic income is that it touches everyone. This marks a significant change in how we view society at large.

Everything You Ever Wanted to Know About Universal Basic Income
Image Source: MiSs LolliPop/ Flickr
The universal basic income has become a subject of increasing fascination across the entire ideological spectrum in recent years. Capable of much more than just a simple “employment fix”, basic income could help to create no less than a shared political vision for a future society.

There are a number of experiments in basic income about to be implemented this year around the world. The experiments offer basic income as a solution to automation, lack of disposable income, benefit traps or a bloated bureaucracy. In other words, the goal is to “fix” various parts of the existing relationships between the state, the individual and capital. Currently, the technology-driven vision for our society can be summarised thus: let robots do the dirty work, let a small group of creative entrepreneurs come up with new solutions to emerging problems and the rest of us can live on a universal basic income and the odd jobs the platforms provide.

In the present political climate, however, such visions could amount to suicide for any policy or movement. What people want are jobs for everyone, not basic income. In many countries, such as the UK and US, the public that cast its vote in recent elections expects this to happen though a return to a resurgent manufacturing industry: a modern-day version of the great industrial society of the past and a result of the fact that, for decades, politics has been about special groups and policies directed not at society as a whole but at those parts of it considered in need of fixing.

Amid all the talk about the new age of work and increasing automation, we have perhaps not seen the obvious. It is not just work that is changing, but entire societies. Somehow, we need to be able to convene both the automation of demeaning tasks (demand full automation[1]) and take into consideration the desire to work that right now energises politics like no other idea. In order to bridge this gap, we need to look at the big picture. We need to understand what work means to people and what its precise role is in society.

Basic income has been compared to “the moonshot” (by us and others), where the process is much more important than the immediate goal. The process of basic income is in opening a new chapter in the discussion of automation and work. These work and automation phenomena do not occur in isolation from the rest of society. The current technological progress is once again evoking the question related to universals: what are the new infrastructures, new rights and new responsibilities that can weather the change?

In what follows, we suggest viewing basic income not as income, but as the capacity to produce and thus to participate actively in society. This perspective shifts our attention from automation and the increasingly rapid disappearance of (white-collar) jobs to the wider implications of what work has meant to us as a society. Viewed this way, the basic income combats the universally shared experience of the “spectre of uselessness” that haunts all parts of society, independent of social status or background. In doing this, it pushes us towards the “politics of what is shared”: the very process of getting basic income implemented is able to galvanise politics on a new level.

Framed in the right way, basic income can become much more than a quick fix for automation, or the societal flavour of the month of techno-fantasists. It can ignite a new social movement and help to create a unifying vision for a post-industrial society.
Framed in the right way, basic income can become much more than a quick fix for automation, or the societal flavour of the month of techno-fantasists. As a universal policy, it can ignite a new social movement and help to create a unifying vision for a post-industrial society.

Basic Income and Four Reasons to Fear the Future

Recent popular discourse on the subject of basic income has coalesced around four lines of argument. First, a wave of statesmen and business leaders from President Obamato billionaire business magnate Elon Musk have voiced their concerns over a future society where robots have replaced over half the workforce. As automation eliminates low-end jobs, an increasing number of people will be unable to make ends meet with earnings from low-paid, episodic or zero-contract-style employment.

That said, a couple of decades from now, advances in artificial intelligence, for example, might lead to us creating more wealth than we could ever have imagined before. This wealth would accumulate in the hands of the entrepreneurs and investors, however, and as incomes drop the economy as a whole collapses. There would be nobody able to buy the products and services that are automatically produced. These fears have contributed to the technologists’ enthusiasm for basic income. As such, it comes as no surprise that Y Combinator, the world’s leading start-up accelerator, is running its own basic income pilot with one hundred families in Oakland, California.

A third concern, a fixation on employment and incentives, currently dominates the thinking of the Finnish basic income experiment.[2] There, the central argument is that basic income will break with the incentive structure of the current social benefits system: a system, it is argued, that discourages people from working. In Finland – as in many modern welfare societies – an individual has to navigate a web of income-tested “basic” benefits that are paid on top of one another. The joint effect of the layered benefits is that if a person who is receiving these benefits finds a job, work does not necessarily pay. Moreover, becoming an entrepreneur (or even “working” actively in the voluntary sector) can lead to losing one’s benefits entirely.

A fourth concern relates to the reduction of bureaucracy and administration. The transaction costs of means-testing the receivers of benefits are significant. The idea of an unconditional payment can therefore be seen as one way of providing a more efficient welfare system. This is the reason why basic income is of interest to the “liberal” end of the political spectrum, where streamlining the state is a major concern. The state can be reduced to these kind of “algorithms” that are simple and transparent.

Outdated Concepts of State v. Individual v. Capital

These four arguments for basic income are all relevant. That said, they are, however, all based on a somewhat outdated concept of the relationship between the state, the individual and capital. In the post-war societal consensus, work united employers, workers and the state in a shared mission (something that in the Nordic countries was dubbed the welfare state). The different formulations provided the basis for all the industrial societies of the West. In this vision, economic growth bound together the interests of the state, the people and private capital.

The state ensured a steady supply of labour for the employment markets by educating, re-educating and creating mechanisms for those that had fallen ill and could not return to the job market. Employers, for their part, supplied the state with taxable income, but also people with a sense of worth and income. Central to this vision was the idea that work is something permanent and not working permanently is a temporary situation that requires interventions: benefit systems, insurances, healthcare, re-education and more.

So now, the changes in work are not just changing work itself, but breaking this “machine”. If you take work out of an industrial society, the interests of capital, the people and the state are no longer aligned. And that is a major problem.

Indeed, work is not just simply about income to individual citizens. It is more, from both a societal point of view and an individual point of view. Work relates to our sense of worth, identity and social cohesion, and it plays a part in the contract that has bound together employers, the workforce and the state. Steady jobs and professions have been so central to our societies that currently our main way of contributing to society happens via work: that is how we identify ourselves, that is where we spend most of our waking time.

Currently, we are in a situation where technological progress and globalisation seem to break the connection between growth, productivity and human well-being.
The current lines of argumentation see basic income as something that “fixes” what is happening to work. We propose looking at the big picture: work had a very special function in the industrial society. While work remains important to individuals, work (and therefore the social order) is changing. Currently, we are in a situation where technological progress and globalisation seem to break the connection between growth, productivity and human well-being.

Metaphorically speaking, basic income is not an app to save the industrial society, but it could be the start of a new operating system for the post-industrial society.
Viewed from the perspective of the four arguments postulated above, basic income merely functions as artificial respiration extending the lifespan of industrial society. Instead, now that work is changing, we have to form a new type of “contract” between the state, capital and the people. Metaphorically speaking, basic income is not an app to save the industrial society, but it could be the start of a new operating system for the post-industrial society. Its creation is by no means an easy task.

To get the job done, we propose two things in particular: one, to rethink what basic income is and two, to rethink what politics is. Basic income needs to be about more than income for the precarious job markets. Politics needs be about “the people”. In order to speak to everyone, we need to rethink the foundations of basic income as something that relates to not just work but participates actively in the community we are part of.

In the next two sections, we aim to do just that. To discuss the return of politics based on shared experiences and unifying challenges, as well as basic income having the capacity to produce.

Basic Income to Generate Social Renewal

With the focus on fixing the industrial mode of production, we fail to see the scale and scope of basic income in terms of generating social renewal. For it is unique in its scale: typically, the biggest single share of most countries’ budgets goes towards the funding of social and welfare costs. By way of an example, it represents approximately a quarter of the entire budgets of many advanced economies, such as the Finland and US. However, the scope of basic income is even more dramatic. The most important characteristic of basic income is the fact that it is universal, that it is for everyone.

Currently, basic income is regarded mainly as a redistributive social policy instrument. As such, its foundation is often traced back to social rights, such as the right to social security and adequate social and medical services. As a flat-rate transfer given to everyone, the universal basic income has been hailed by many welfare state scholars as the ideal typical universal benefit, reviving the concept of social rights-based social security.[3]

The idea of a universal basic income, however, can be traced back further in history to the establishment of civil rights, a far older embodiment of universalism and a more foundational set of rights. The basic income discussion commenced probably for the first time in its current form around the time of the American and French Revolutions in the late 18th century. It was a practical application of the establishment of the concept of universal human rights. The problem that philosophers puzzled over was how to reconcile the right to private property with the right to life and thus to a minimum standard of living.

As a solution, “founding father” and political theorist Thomas Paine proposed an early version of the basic income as a solution in Agrarian Justice.[4] Paine’s argument centred on access to land. He departed from the premise that since land existed before man and was not created by man, it should belong to everyone equally. Therefore, every individual has an equal right to land by virtue of being human.

However, the development of agriculture, while contributing to civilisation, had dispossessed the majority of the population of their natural inheritance, but without compensation. For Paine, anyone born now should not be worse off than someone born before the onset of “civilisation”, when people, supposedly, had equal access to natural resources. Since the natural resources that had already been appropriated by individuals could not be separated from their cultivation (i.e. the labour of the proprietor), each individual should receive his or her entitlement in monetary form. In short, each man and woman should receive a lump sum of £15 when he or she turns 21. The amount was roughly two thirds of an agricultural labourer’s yearly income in Britain at the time.

To Understand the Present, We Must Understand the Past

Paine’s line of reasoning was echoed by the Nobel laureate Herbert Simon at the turn of the 21st century. While Paine focused on land, Simon justified redistribution through the claim that a producer’s output depends largely on human and social capital, such as shared values, scientific knowledge, trust and other social institutions. Following Paine, he argued that social capital belongs jointly to all members of society rather than specific individuals. Therefore, the producer should only be entitled to a relatively small share of the profit. The rest should be taxed and redistributed as a kind of basic income to all members of society. Simon even went as far as claiming that at least 90% of all wealth derives from social capital.[5]

Indeed, much of the value in today’s society is created, renewed and sustained by us as a collective: the shared culture with its practices and manners, the trust in others, the shared language, the meetings in public spaces, the ideas we overhear, the conversations we enter into, the ideas that are in the public domain and not protected by licences or patents; the list goes on. All of these factors are in addition to – as Paine observed – the limited natural resources that lie in the hands of the few. There is no way an economic system of any kind could identify and capture all the value (through, for instance, taxes or markets) generated by these common elements, and allocate it fairly in the complex system of value creation that the modern economy is. In this way, the fact that we collectively produce things that enable market production but lie outside the monetary system is another reason to treat basic income as a universal civil right, rather than as a quick fix for an ailing industrial society.

But a right to what? What does basic income in fact represent in these arguments? We argue that both land and social capital should be seen as representing a capacity to produce. In the rural society of Paine’s era, land represented access to a means of production, or the ability to independently produce a harvest. People were fleeing the feudal Europe, where ownership rights had not been established and the land belonged to the king. Coming to the US meant that one could claim ownership of land. Paine’s discussion was initiated by the understanding that, at some point, the land would run out. This rudimentary basic income could therefore be seen as guaranteeing natural ownership rights, where ownership can be interpreted as the capacity to produce, in an age when most production was farming. Similarly, we can see that the social capital created in the 20th century through welfare and education, for example, improved the capacity to produce; this time, of course, in the context of industrial society.

Capacity to Produce in the 21st Century

What is equal to land in the 21st century? What does the capacity to produce entail in a post-industrial society? To answer that question, we should look at basic income as capital, and not just money. Capital can be seen as all the physical and intangible assets that combine with labour to produce the goods and services in an economy (data, machines, offices, intellectual property rights, brands, energy and software). In other words, money becomes capital when we have enough of it to invest in what Karl Marx called “means of production”.

Post-industrial means of production are very different to those in Marx’s time of industrial revolution. In their article “New World Order – Labor, Capital, and Ideas in the Power Law Economy”, the technology, economics and business scholars Erik Brynjolfsson, Andrew McAfee and Michael Spence point out that software-based products and services are changing the nature and the role of capital in relationship to labour.[6] As today’s machines are more and more software-based, this new capital can be replicated with zero marginal cost. They point out, however, that even if this “digital capital” is in theory abundant and free, it accumulates in the hands of a few.

Furthermore, they argue that technological progress speeds up the accumulation of wealth (citing the work of Thomas Piketty in Capital in the Twenty-First Century[7]). Brynjolfsson et al. write:

Machines are substituting for more types of human labour than ever before. As they replicate themselves, they are also creating more capital. This means that the real winners of the future will not be the providers of cheap labour or the owners of ordinary capital, both of whom will be increasingly squeezed by automation.

The real winners, the writers argue, are entrepreneurs who can create new solutions to new problems, while the rest will remain outside the new economy regardless of how much labour or traditional capital they can supply.

Here we have a great paradox on our hands: as a new kind of (digital) capital is becoming abundant and is replacing human labour in the production of goods and services, it is also slipping out of reach of most people. We are facing an era of abundance, in which the means of production are available to fewer people than before.

Therefore, in the era of capital accumulation, digital capital and renewable energy, we should see basic income not just as income for paying rent and buying food, but increasingly as access to capital in the productive sense of the word: in the same way as the right to own and claim land existed when moving from a feudal society to the era of nation states; and just as there was the right to healthcare and education after the move from an agrarian to an industrial society.

Now that we are moving from an industrial society to the next phase of socio-technological development, we have to ask what are the new rights people should have to remain active participants of society, to be able to produce, contribute and create value – not just to survive and have enough money for basic necessities, or, worse, to have state-sponsored jobs that could and should be automated.

In creating a new universal benefit system, we are creating a new relationship between everyone. Therefore, the real question about basic income is a big one: why? What is the purpose of this relationship? Why should anyone get this money? This question of framing should not to be confused with introducing conditionality to basic income (thus destroying its core idea). It is merely a question of how to communicate the purpose of basic income.

In this, we should look to the founding fathers and their idea of basic income as an extension of ownership rights. And ownership not just to have, but ownership as a freedom to produce. Picture this: this time we are not fleeing the feudal society, but an industrial one. Our industries can no longer provide us with the means of production. Work and politics no longer supply us with adequate means of participation. We need to figure out nothing more or less than a new way of collaborating to create value.

From Basic Income to Basic AI – Renewable Energy and Abundance

Current technological progress has the effect of driving down prices and wages. As this progress accelerates (a phenomenon we believe is clearly under way), the deflationary pressure it brings could increase and spread. In other words, the nature of money (and capital) is changing because of technological progress, such as the cheap and new forms of automation and global price transparency in consumer goods. In brief, it means that extreme advances in technological productivity are pushing down the prices of consumer goods, to the point where it is possible that the role of money is reduced. This is often referred to as technological deflation. The output per working hour keeps rising, even if salaries remain steady.

Some writers, technologists and economists have proposed that the information economy, coupled with the automation of cognitive tasks through AI and the eventual zero spot price of energy that renewables will bring, will force a drop in marginal prices to zero, or at least almost zero. In conditions of competition, this would also mean that prices drop, also to close to zero. Some thinkers have even claimed that we would then move into a new era, named provocatively and variously as the “age of abundance”,[8] “post-capitalism”,[9] “the world after capital”,[10] “the post-scarcity society”[11] or “the zero marginal cost society”.[12]

Common to all these visions is an understanding that with the degradation of the price mechanism, markets will lose importance as the general-purpose resource allocation system. Markets may not disappear, but they will no longer be needed to allocate resources efficiently. In fact, efficiency becomes less important in resource allocation, as other values emerge. The focus shifts from efficiency to how to guarantee access to abundant resources, when capital is accumulating in the hands of a few.

If money loses its central role alongside work, we will have to rethink the idea of wealth and its distribution as well. “A post-capital society” would also mean that taxes will have to be collected in another form than money (an idea explored in this paper). Similarly, benefits such as basic income should be paid in something more directly useful than money, in basic productive capacity that is becoming abundant, such as free and equal access to new and emerging general-purpose technologies: capacity in computing, AI, 3D printing, DNA analysis, robots, (renewable) energy and so forth. These general-purpose technologies, as a result of a radical drop in their price and the difficulty of protecting the intellectual property related to them, become easily concentrated (in ownership) in the hands of a few and the services through which they are dispersed.

This type of post-scarcity and capital world is, of course, still some decades away, but requires that serious thought must be given to it. Therefore, we must already propose framing basic income as a basic tool for production, a seed money for the people, as an embodiment of the right to produce and participate in the common good – as opposed to an unemployment benefit that helps individuals to cling onto the search for work. For the difference between the two is stark: either basic income is a quick fix for a society where work in an industrial setting is the norm, and it provides a cushion for those times you are not employed by the “factory”; or, conversely, basic income is a universal right to produce and contribute to society as an autonomous actor.

The Return of Universalism

The last wave of universalism in politics ended in the 1970s and 80s, when the emphasis on universally shared characteristics gave way to the discourse on individualism and the needs of special groups. One manifestation of the end of universalism is identity politics: political activity that finds its justification in the experiences of injustice of members of certain social groups, to the extent that we have grown accustomed to nodding in agreement with the political truism that “we should become aware of and celebrate our differences”.

While identity politics has achieved a lot of good in highlighting the increasing diversity of our societies, some scholars have attributed to it the emergence of a moral panic about racial, gender and sexual identity, populist politics, and even see it as the root cause of so-called post-truth era politics, where individual experience trumps common facts.

For almost a generation, people of a specific religions, races or social backgrounds have formed exclusive political alliances by way of emphasising diversity. However, playing up to certain groups, politics and politicians have excluded others. The increasingly specific and differential relationships with the state have eroded the sense of trust and equity in society. The problem with identity politics is not that individual experience is not important; but quite the contrary.

New populist movements have indeed successfully exploited identity politics by emphasising how the displaced (largely white male) workers feel. Populists across the globe have broken down alliances between people, countries and religions, culminating in the outcomes of two key elections of 2016 – the US presidential election to Brexit. Populist movements are the pinnacle of identity politics. They reveal a fatal mistake in identity-based political thinking: by taking individual experience as a starting point, the winners in the end are the most powerful groups, not society as a whole. Identity politics hurts the people it was supposed to protect.

The Time is Now for a New Societal Vision

We desperately need a forward-looking and unifying vision to save us from the tyranny of what “majority politics” has suddenly turned into.
It is precisely in this situation that the idea of universalism can come to the rescue. For basic income to become reality, we must be able to start a new kind of politics. Political scientist Mark Lilla has argued that national politics in healthy periods is not about “difference”, but about “commonality”. Our generation is indeed in need of a broader societal vision. We desperately need a forward-looking and unifying vision to save us from the tyranny of what “majority politics” has suddenly turned into. Furthermore, at the moment, we do not lack common challenges; in fact most of the biggest challenges of our time are global and universal.

Automation, for example, will eventually affect people across every tier of work, from factory workers to lawyers and bookkeepers. In this sense, automation drives the middle classes into areas inhabited by the working classes for decades (if not always): a fight against a machine that does not sleep, get sick or demand a pay rise. The sociologist Richard Sennett already noted this 10 years ago. “The spectre of uselessness” haunts professionals as well as manual workers and an ageing population that is in good shape but driven outside the boundaries of working life.[13] The spectre of uselessness is a common experience in which we can build a new kind of societal vision, one where (through the capacity to produce) we can be active, productive, creative, useful to others and thus participate in society, even if steady jobs and professions become the privilege of a few.

So the wider promise (the process of getting to the moon) that basic income has to offer is the politics of what is shared. The very process of getting basic income implemented can and must galvanise politics on a new level. Universal policies require universal visions. As history has shown us, universalism has the potential to bring together people from different backgrounds and ideological stances. The welfare state was a vision shared by most mainstream parties in the Western world and the founding fathers of the United States came to agree on civic – constitutional – rights from very different political backgrounds.

In fact, universal basic income already does this, as demonstrated by the variety of arguments by which it is backed. For instance, over half of the Finnish population supports a basic income reality, and most political parties have put together their own basic income blueprint.

Almost all the colours of the political spectrum seem to have their reasons for supporting universal basic income. Libertarians support it for the slim government it promises. The Left sees it as dignity for the poor and impoverished, since they would receive it with no humiliating strings attached. Other parts of the Left see it as a way towards income equality. Greens see it as a way of providing for the urban poor and agricultural parties view it as a way of supporting life outside the urban centres. Economists and technologists see it mostly as an opportunity to sustain the middle classes in the wake of automation. Social innovators see it as a platform for 21st-century governmental and civic innovations. Entrepreneurs and capitalists see it as a way of getting labour in less risky chunks. Finally, realpolitik politicians see it as a way to boost public finances by increasing the supply of labour, by collecting more tax and by decreasing the transaction costs of providing welfare (all in one go!).

Universal basic income, as something that touches everyone, is notably the first universal initiative of our generation. This, precisely, is the moonshot quality of the basic income proposition. Moonshot was never about getting to the moon. There was nothing on the moon. President Kennedy and his administration knew that. The point is that each generation must have their mission, something that encapsulates their vision.

Footnotes and references

[1] Srnicek N. and Williams A. (2015), Inventing the future: Postcapitalism and a world without work, Verso Books, London/New York.

[2] Ministry of Social Affairs and Health (2016), “Ministry of Social Affairs and Health requests opinions on a basic income experiment”, press release, 25 August 2016.

[3] Kildal N. and Kuhnle S. (2005), Normative Foundations of the Universal Welfare State, Routledge, London.

[4] Paine T. (1797). Agrarian Justice, Alex Catalogue, Raleigh, NC.

[5] Simon H. (2000), A Basic Income for All, A Forum Response, Boston Review. Available at: http://bostonreview.net/forum/basic-income-all/herbert-simon-ubi-and-flat-tax.

[6] Brynjolffson E., McAfee A. and Spence M. (2014), “New World Order. Labor, Capital, and Ideas in the Power Law Economy”, in Foreign Affairs, (online) July/August 2014 Issue. Available at: www.foreignaffairs.com/articles/united-states/2014-06-04/new-world-order.

[7] Piketty T. (2014), Capital in the Twenty-First Century, The Belknap Press, Cambridge, Massachusetts.

[8] Diamandis P. H., and Kotler S. (2012), Abundance: The future is better than you think, Free Press, New York.

[9] Mason P. (2016), Postcapitalism: A guide to our future, Farrar, Straus and Giroux, New York.

[10] Wenger A. (2016), World After Capital, Gitbook, accessed at: https://worldaftercapital.gitbooks.io/worldaftercapital/content/.

[11] Keynes J. M. (1937), “The general theory of employment”, The quarterly journal of economics, pp. 209-223.

[12] Rifkin J. (2014), The zero marginal cost society: The internet of things, the collaborative commons, and the eclipse of capitalism, St Martin’s Press (Macmillan), New York.

[13] Sennett R. (2007), The culture of the new capitalism, Yale University Press, New Haven.

Liiten M. (2016), ”Kysely: Perustulolla enemmän kannattajia kuin vastustajia”, in Helsingin Sanomat(online), 10 January 2016. Available at: www.hs.fi/kotimaa/art-2000002879059.html.

Lilla M. (2016), “The End of Identity Liberalism”, in The New York Times, (online), 18 November 2016. Available at: www.nytimes.com/2016/11/20/opinion/sunday/the-end-of-identity-liberalism.html.

Sadowski J. (2016), “Why Silicon Valley is embracing universal basic income”, The Guardian (online), 22 June 2016. Available at: https://www.theguardian.com/technology/2016/jun/22/silicon-valley-universal-basic-income-y-combinator.

Unkuri M. (2017), “Will Finland’s basic income trial help the jobless?”, BBC (online) 16 January 2017. Available at: http://www.bbc.com/news/world-europe-38593513.

Weller C. (2016), “Elon Musk says there’s a ‘pretty good chance’ universal basic income will become reality”, Business Insider Nordic (online), 7 November 2016. Available at: http://nordic.businessinsider.com/elon-musk-universal-basic-income-2016-11?r=US&IR=T.

Weller C. (2016), “Obama just warned Congress about robots taking over jobs that pay less than $20 an hour”, in Tech News (online), 10 March 2016. Available at: www.businessinsider.com/obama-warns-congress-about-robot-job-takeover-2016-3?r=US&IR=T&IR=T.

Read more articles from Nordic think tank Demos Helsinki

czwartek, 29 czerwca 2017

Globalny wymiar indywiduacji

Śniące ciało w związkach:

Dlatego też następny wielki krok w naszym procesie indywiduacji musi polegać na odkrywaniu, odczuwaniu, widzeniu i słyszeniu świata. Musimy zacząć się doń odnosić tak, jakby był częścią nas samych, mając zarazem świadomość, że my również należymy do procesu jego rozwoju. Być osobą w drugiej połowie XX wieku znaczy zdawać sobie sprawę z tego, że rozwijamy się zarówno jako jednostki, jak i jako części planety. Te dwa aspekty rozwoju osobistego łączą się: planetarne cele rodzaju ludzkiego są przeciwwagą dla naszego egotyzmu, a cele ego dają ognistemu duchowi świata możliwość zapuszczenia ziemskich korzeni w nas wszystkich.

Indywiduacja i globalne śniące ciało

W Indiach doświadczanie siebie jako Atmana lub anthropos od dawna uznawane jest za cel, do którego powinny dążyć wszystkie istoty ludzkie. W naszym przypadku oznaczałoby to odczuwanie w sobie konfliktów i problemów, o których czytamy w gazetach. Ciekawe, jak wyglądałby świat, gdyby ludzie wszystko, o czym piszą gazety traktowali jako informacje o sobie. Gdyby np. czytali o niebezpiecznym wycieku, który zatruwa tysiące ludzi, odnosiliby tę informację również do swojego nałogu palenia. Gdyby niepokoił ich dyktator wtrącający ludzi do więzienia bez powodu, odkrywaliby, w jaki sposób sami tyranizują siebie lub innych, a także zastanawialiby się, co zrobić z rzeczywistym dyktatorem.

środa, 28 czerwca 2017

Zaskoczony terapeuta

Śniące ciało w związkach:

Jeżeli terapeuta jest zaskoczony działaniem klienta, oznacza to, że nie dostrzegł jakiegoś sygnału, że zignorował proces wtórny. Powinien skorzystać z tej lekcji dwojako. Po pierwsze, musi zorientować się, jakich sygnałów zwykle nie dostrzega. Po drugie, powinien odkryć, dlaczego ich nie zauważa i nie docenia. Jeżeli terapeuta będzie miał większą Świadomość sygnałów i będzie dokonywał mądrzejszej oceny ukrytych za nimi procesów, jest bardzo mało prawdopodobne, by klient mógł go zaskoczyć. Równie świadomym powinien być terapeuta w życiu prywatnym. Należy zawczasu dostrzegać przebieg procesów. Chorobę, rozstanie, małżeństwo, rozwód, psychozę, samobójstwo, Śmierć czy ciążę można rozpoznać, zanim się urzeczywistnią.

Terapeuta - medium w polu rodziny

Śniące ciało w związkach:

To że terapeuta jest medium oznacza, iż stanowi on narzędzie, którego pole rodziny może użyć, aby wyrazić siebie. Gdy terapeuta uświadomi sobie, którą część śniącego ciała rodziny odgrywa, może użyć tej roli dla dobra wszystkich. W idealnym wariancie terapeuta zauważa swoje uczucia, rozpoznaje je i łączy z sygnałami oraz procesem jednego lub wszystkich członków grupy. Jeżeli natomiast nie jest świadomy roli, jaką ma do odegrania w śniącym ciele rodziny, nigdy nie będzie w stanie wnieść jej do rodzinnego systemu. W rezultacie rodzina będzie po prostu robić dalej to, co robiła. Pozostanie zupełnie nieświadoma swojego procesu wtórnego. Z czasem nabywamy świadomości i doświadczenia, które są nam potrzebne, aby podążać za „ja” drugiej osoby, za sytuacją zewnętrzną i za związkiem tych dwóch spraw. Dlatego też radzę wszystkim zainteresowanym pracą z relacjami, aby sami wzięli udział w analizie i prosili o okresowe superwizje (albo na żywo, albo na podstawie nagrań video).

Mądrość śniącego ciała

Śniące ciało w związkach:

Jeżeli usunie się granice, które przerywają komunikację, i pójdzie za procesem, wówczas oddzielone od siebie części spontanicznie połączą się i zreorganizują. Dzieje się tak, dlatego że każde śniące ciało stanowi anthropos z własną, naturalną mądrością i inteligencją. Doświadczenie uczy, że jeżeli pomoże się ciału osiągnąć świadomość, zrobi ono wszystko, co niezbędne, aby się twórczo zreorganizować. Jeżeli terapeuta próbuje przejąć odpowiedzialność za to, żeby ciało miało się dobrze i było zdrowe, to identyfikuje się z magiczną, twórczą potęgą, którą dysponują wyłącznie sny. Taka pycha zrodzi jedynie przygnębienie ludźmi i naturą ludzką. Proponuję raczej, by terapeuta pokornie przyjął zadanie czynienia nieświadomego świadomym i pozwolił tajemniczemu zjawisku, zwanemu życiem, robić swoje: tworzyć i reorganizować.

wtorek, 27 czerwca 2017

Wspieraj obie strony

Arnold Mindell – Śniące ciało w związkach:

Przekroczenie tylko jednej granicy destabilizuje funkcjonowanie pary lub rodziny. Wywołuje wielkie zamieszanie, ponieważ jednostka, która nie otrzymała dostatecznego wsparcia, aby przejść przez swój próg, ma to za złe terapeucie. Należy zatem przekraczać albo obie granice, albo żadnej. Jeśli pokonano tylko jeden próg należy ostrzec parę, że osoba, która swojej granicy nie przeszła, może być rozdrażniona. Po zakończeniu sesji taka osoba może się czuć zawiedziona lub skrzywdzona. To samo dzieje się w pracy indywidualnej, jeśli wspiera się tylko jedną część osobowości, to znaczy wyłącznie sen lub proces wtórny. W takiej sytuacji trzeba ostrzec jednostkę, że jej proces pierwotny, który nie został dostatecznie doceniony w czasie sesji, wkrótce silnie na to zareaguje.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Praca z kryzysem

Arnold Mindell – Śniące ciało w związkach:

"Praca z kryzysem

Istotą pracy z procesem jest przekonanie, że proces, który ujawnia się w danej chwili, zawiera w  sobie wszystkie elementy potrzebne do jego rozwiązania. Jeżeli terapeuta będzie pracował tylko z jednym członkiem pary, uciążliwe podwójne sygnały klienta znikną. Jeśli jedno z partnerów odmawia przyjścia na terapię, to które przychodzi wydaje się być skazane na samotny rozwój i nauczenie się przystosowania do procesu tego nieobecnego. Niektórym parom zależy, by przychodzić razem. Przy pomocy terapeuty mogą się nauczyć, jak wykorzystać ataki i oskarżenia jako bodźce do dalszego rozwoju. Atak partnera jest dla drugiej strony wyzwaniem, aby lepiej poznała swoje uczucia i mocniej stanęła w obronie swoich indywidualnych potrzeb. Chociaż obie strony chcą zwyciężyć, nie ma zwycięzców w wojnie między procesami wtórnymi. Część pozornie słabsza zawsze znajdzie pośrednie, acz skuteczne metody, które zniszczą cześć pozornie silniejszą. W większości wypadków praca z procesem relacji daje w efekcie mocniejszych i bardziej świadomych siebie ludzi oraz pełniejszy, bardziej zróżnicowany, niepowtarzalny związek."

wtorek, 20 czerwca 2017

Społeczne sygnały wtórne

Za "Śniące ciało w związkach":

"Ważne pytanie dotyczy tego, w jaki sposób można wprowadzić podwójne sygnały do świadomości. Wybór metody zależy od sytuacji, a takie od twórczego podejścia terapeuty. Praca z podwójnymi sygnałami wymaga dużej ostrożności i delikatności. Oskarżanie kogoś o ich nadawanie nie przynosi nic dobrego. Ludzie nie lubią, gdy się ich obwinia o wysyłanie podwójnych sygnałów albo o to, że mają kompleksy. Stają się wtedy podejrzliwi i nastawieni obronnie. Ponadto, co ważniejsze, podwójnych sygnałów nikt nie wysyła umyślnie. Podwójny sygnał, tak jak sen lub symptom cielesny, jest przejawem nieświadomej części nas samych. Jest to sygnał wysyłany przez tę właśnie część, z którą w danym momencie nie jesteśmy w kontakcie. Oskarżanie kogoś o wysyłanie sprzecznego przekazu byłoby równie śmieszne, jak zarzucanie mu, że śnił poprzedniej nocy."

Jednostki są kanałami komunikacji grup i społeczności. W jaki sposób z szacunkiem i pożytkiem dla społeczności amplifikować wtórne sygnały społeczne?

czwartek, 15 czerwca 2017

Ruch i Śnienie

Wygląda na to, że praca z ruchem pozwala na bezpośrenie odczuwanie oraz oddziaływanie na poziomie Śnienia.
Wczuwanie się w napięcie pola pozwala na podążanie za przepływem energii, a świadome postrzeganie interakcji punktów energetycznych powoduje przekształcenia w polu Śnienia.

Patrząc z tej perspektywy ciekawie wygląda zmiana tańca, czyli ruchu uspołeczninego, na przestrzeni wieków oraz jego odmienność pomiędzy kulturami.
Od ściśle formalnego tańca Średniowiecza, poprzez coraz bardziej emocjonalny taniec Odrodzenia i Romantyzmu, po "dzikie" tańce początku dwudziestego wieku. Co o stanie Śnienia cywilizacji zachodu mówi taniec rock&roll, disco, metal i punk oraz dzisiejsze techno?
Wydaje się, że przenikanie Śnienia Afryki do Śnienia Zachodu wyzwoliło pokłady zmarginalizowanej energii, która odreagowywana jest autodestrukcujnie.

Równocześnie Europa rezygnując z formalizmu tańca pięlęgnowała odszczepiony nurt formalnego tańca baletowego.
Dodatkowo Zachód popadł w coraz bardziej obłędną fascynację ciałem, która w sferze ruchu przejawia się w sporcie.

Porównanie z formalnymi, ale jednak nie ograniczającymi ekspresji, tańcami plemiennymi.

Zakaz tańca kobiet w świecie islamu.

Skrajnie formalne tańce, a właściwie taneczne spektakle Indii, Japonii i Chin.

Jak mógłby wyglądać nowy taniec Europy? Czy mogło by to być coś na bazie ruchu spontanicznego, ale jednak z zachowniem świadomości?

sobota, 10 czerwca 2017

Śniadanie

Ser żółty, pomidor czerwony
Chleb złoty
Sałaty liść zielony

Jajko, minut siedem
Posolę
Zjem ze smakiem, tak wolę

Kubek, herbata, wrzątek
Kolejny dnia początek

Kanapka, margaryna
Na słodko dzień zaczynam

Kubek, kawa w ukropie
Już po urlopie

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Procesy świata

Proces jednostki jest zapowiadany przez mit życiowy przekazany we śnie z dzieciństwa.
Proces związku przejawia się w wysokim i niskim śnie relacyjnym.

W czym zapowiada się proces nowej społeczności?
Co decyduje o jej powstaniu?
Z jakim wyprzedzeniem odnajdujemy go w baśniach i symbolach, które społeczność decyduje się propagować?
Jakie role muszą zostać obsadzone, aby społeczność mogła trwać?
W jaki sposób poszczególne role reagują na proces, który pragnie się przez daną społeczność wyrazić?

Podwójne sygnały

Arnold Mindell, "O pracy ze śniącym ciałem"

"Nigdy nie zdarzyło mi się spotkać podwójnego sygnału, którego nie odnalazłbym we śnie z ostatniej lub kilku poprzednich nocy. Dlatego też podwójne sygnały są tak niezwykle pomocne; terapeuta pracując z nimi zajmuje się bezpośrednio i równocześnie wszystkimi aspektami śniącego ciała: snami, chorobami, postawami cielesnymi i relacjami w kontaktach międzyludzkich. Bardzo ważne podwójne sygnały ujawniają się w ludzkim głosie. Jest to niezwykle istotny kanał, w którym można je obserwować. W głosie odnajdujemy różne tony i sygnały. Spróbujcie zwrócić uwagę, czy brzmienie głosu i jego ton odpowiadają treści wypowiedzi. Jeśli ktoś wyraża gniew w sposób spokojny, powolny czy wręcz monotonny, jest to podwójny sygnał. Jeśli ktoś odpowiada o depresji szybkim, podnieconym głosem jest to także podwójny sygnał. Podobnie obserwacje oczu odsłaniają bogactwo informacji. Czy oczy są rozbiegane, czy patrzą w dół, w górę, czy na boki? Czy źrenice są powiększone, ogromne? Czy są pragnące? Bolesne? Wiele tez mówią ruchy poszczególnych części ciała. Jaki jest na przykład kąt między nogami a tułowiem? I co robią ręce? Ludziom, którzy interesują się tego typu zjawiskami, gorąco zalecam, by trzymali się jak najdalej od prób interpretacji sygnałów. Najlepsi terapeuci to ci, którzy nie uważają, że wiedzą, co robią inni ludzie. Jeśli zamierzamy pracować z podwójnym sygnałem, musimy postępować niezwykle ostrożnie, ponieważ wkraczamy na teren czystej nieświadomości i łatwo możemy naruszyć cudzą intymność. Ludzie wysyłają podwójne sygnały wówczas, gdy stoją na jakimś swoim progu, to znaczy gdy nie są zdolni do zrobienia czegoś bądź nie mogą sobie pozwolić na zrobienie lub wyrażenie czegoś. Jest to nadzwyczaj czuły obszar ludzkiej intymności, który musi być traktowany z należytą powagą. I to właśnie sprawia, że praca z podwójnym sygnałem jest bardzo trudna. Z podwójnymi sygnałami można pracować na różne sposoby. Nie ma tu jednej prawidłowej metody. Metody są różne i każdy musi poszukiwać własnej. Jedną z nich jest wzmacnianie podwójnych sygnałów, inną ich powstrzymywanie. Powstrzymywanie sygnałów daje bardzo mocny efekt: wzmacnia wewnętrzny impuls do przyjęcia danej postawy cielesnej, wzmacnia potrzebę jej przyjęcia. Skoro zaś wzrasta potrzeba, zaczynamy widzieć wyraźnie, na czym ona polega i dlaczego dana postawa cielesna jest konieczna. Powstrzymywanie sygnału prowokuje człowieka do robienia czegoś przeciwnego, niż robi lub do zatrzymania się na chwilę, akurat na czas potrzebny do uzyskania wglądu, dlaczego jest tak ważne na przykład siedzenie w sposób, w jaki się siedzi. Śniące ciała mogą się ze sobą komunikować, choć ludzie świadomie nie zdają sobie sprawy, co się między nimi dzieje. Nasze doświadczenia tego typu komunikacji nie są niczym szczególnym: przeżywamy je każdego dnia, choć o tym nie wiemy. W sposób nieświadomy wyłapujemy podwójne sygnały, to znaczy nasza nieświadoma wiedza o międzyludzkiej komunikacji wyłapuje cudze sny i procesy. Spotykamy na przykład kogoś na ulicy, rozmowa jest przyjemna i miła, ale przez cały czas głowy rozmówców są opuszczone, ich głosy monotonne, a oczy nie patrzą na siebie. Słyszymy przyjazne słowa, a mimo to zaczynamy czuć się nieswojo, źle. Chcielibyśmy odejść od tej osoby, uniknąć jej towarzystwa, chociaż nie wiemy dlaczego. To co się tu stało, świadczy wyraźnie, iż przechwyciliśmy sen naszego rozmówcy, jego proces, którego on sam ponieważ wysyła podwójne sygnały ciągle jeszcze sobie nie uświadamia. Jest to zjawisko, które nazywam „śnieniem”. Nasze reakcje na ludzi są częściowo naszymi własnymi projekcjami, naszym wewnętrznym materiałem pochodzącym ze snów, a częściowo owym fenomenem śnienia i faktu, że mało kto zdaje sobie sprawę z jego działania. Gdybyśmy byli świadomi podwójnych sygnałów wysyłanych przez osobę, z którą rozmawiamy, wówczas rozwiązalibyśmy wiele problemów w naszych wzajemnych stosunkach. Tworzy się tu jednak błędne koło: ponieważ nasz rozmówca wysyła podwójne sygnały, z których nie zdajemy sobie sprawy, czujemy się źle i sami zaczynamy wysyłać podwójne sygnały."

Jak odczytywać podwójne sygnały społeczności? W jaki sposób wnosić ich nieuświadomione treści do świadomości zbiorowej? W jaki sposób powstają i propagują się mity naszych czasów?

czwartek, 1 czerwca 2017

Miasta pełne zaniedbanych duchów

W książce "Szamanizm i psychologia" Arnold Mindell pisze:
"Aborygeński busz wypełniony jest duchami, ale twoje miasto wypełniają duchy zaniedbane. Świat pełen jest ludzi oraz sił, których sygnały pozostają niedostrzeżone albo są puszczone samopas."
Podejście materialistyczne i demokracja większościowa doprowadzają do tak dużego nagromadzenia zaniedbanych "duchów", że nie daje się już dalej ignorować ich wpływu i potrzebne są inne strategie postępowania niż jedynie dalsze próbowanie potępiania ich oddziaływania.
Ludzkość otrzymała już dawno wszystkie nauki duchowe wymagane dla jednostek i wynalazła skuteczne metody ich ignorowania. Przeniosła tym samym problemy indywidualne na poziom społeczny. Obecnie pora pokazać jak zajmowanie się problemami grup i miejsc może oddziaływać na jednostki.
Mindell, dzięki zaproponowaniu metod pracy z grupami i ze światem, wskazał drogę zajęcia się tymi wypartymi treściami. Do rozwoju pozostaje sposób wnoszenia efektów pracy ze społecznościami jako czynników transformujących jednostki. Być może wystarczający jest sam wzrost świadomości indywidualnej, choć wydaje się, że dotychczasowe efekty nie napawają dużym optymizmem.

poniedziałek, 29 maja 2017

Nieświadomość i karma

To co zmarginalizowane trafia do nieświadomości i wpływa stamtąd na to co świadome. Nieświadomość zbiorowa wpływa na życie jednostki poprzez treści mityczne i archetypowe. Integrując nieświadome zamienamy to co się przydarza w to co świadomie decydujemy się czynić.

Nasze myśli i czyny kształtują nasze życie na zasadzie karmicznych przyczyn i skutków. Niepojętość przyczyn wynika z ich oddziaływania pomiędzy wcieleniami. W obecnym życiu zarówno rozwikłujemy karmę nagromadzoną jak i tworzymy nową.

Podobieństwo raczej nieprzypadkowe.

Szamanizm jako sztuka niższa

Szamanizm to duchowość służebna. Oferuje praktyczne zastosowanie w materii kontaktu z tym co spoza materii, a co dla materii tworzy zasady i wyznacza cele istnienia.
Rozwój szamanizmu w sposób naturalny prowadzi do poznawania tego co duchowe. Z czasem najbardziej zaawansowani "badacze" odkrywają aspekty duchowość, które jawią się jako istotniejsze od rzeczywistości. Szamani stają się gotowi do stworzenia religii.
Przejawem tej inklinacji była łatwa inkorporacja buddyzmu przez animistyczne Bon oraz chrześcijaństwa przez celtyckich druidów.

W efekcie dochodzi do wytworzenia się społeczności teokratycznych, w których codzienność zostaje podporządkowana duchowości. Wraz z rozwojem wiedzy społeczność doświadcza postępującego kryzysu identyfikacji ze skostniałą religią, co prowadzi do kryzysu społeczności zbudowanej wokół religii. Spotkało to Greków, potem Rzymian.

Ciekawie na tym tle jawi się żywotność religii monoteistycznych, co być może powiązane jest z ich wielokulturowością i łatwością sięgania po trędy odnowy we własnym, obszernym wnętrzu. Niemniej konfrontacja z podejściem materialistycznym doprowadziła do kryzysu identyfikacji również w tych elastycznych tworach. 

Materializm stał się monoteizmem współczesności z naukowcami pełniącymi funkcję kapłanów. Oderwanie nauki od codzienności ludzi doprowadziło do kryzysu również i tej "religii".

Czas kryzysu społecznego odbioru nauki to okres powrotu do duchowości służebnej, co obserwujemy dzisiaj w ruchach New Age.

poniedziałek, 8 maja 2017

Kai syndrome

During WorldWork 2017 there was a furious request from Black people to white supremacists for explanation how do they dare not to see Black people as equal to them. Here are my reflections about the answer:

We are in fear of Black people culture and we are jealous at the same time. You have the ability for carefree living, you believe in singing, dancing and being emotional. This makes us jealous but this kind of dream about a way of life is deadly dangerous to us.

When our ancestors from Africa have arrived to Europe some 70 thousand years ago they met other people already being here - Neanderthalis. Those other people came from Africa more than 400 thousand years ago and shortly after the Ice came from the North. They had to withdraw but ages later the Ice melted and life started to flourish in Europe so Neanderthalis returned to the North. It repeated many times and finally they became people of this continent ready to cope with the Ice and to survive severe winters. These new people from Africa united with people from Europe and shortly after the Ice came. Today we, Withe, are carrying not only their genes but also their dream about the Ice. We still remember this dream in northern sagas (myths) about war between gods and ice giants.

We are carrying in our hearts urge to prepare for Winter. For this reason we do not believe in dancing, singing and emotions. We believe in control, hierarchy, goals and planning. We still tell our children an ancient story about ants and grasshopper that clearly shows (at least the original cruel version) what happens if we believe in singing and dancing. But for sure we are jealous for what we had to marginalize to be able to survive. Especially because we still remember that those joyful and carefree among us were first to die during winter hunger. And till the end of XIX century dying during winter happened regularly in cold regions of Europe.

Today, when I fully realize it and write this, I feel my heart so frozen, it is so painful … But this ice in my heart gives me a power to survive a severe winter. This power gave us a great advantage against people from other continents. We used it to enslave and exploit others for centuries. We have gained privileges we are afraid to give up.

For us Black people represent our secondary process at the global scale and as you know a primary process always tries to marginalize the secondary one. It makes no justification for any suffering that happened and still happens but it shows psychological mechanism behind the curtain.

I suppose you may suspect this answer to be just fake story tale but I have checked and it deeply touches people who know severe winter.

The climate change that we witness creates new reality. Geological imprints show clearly that it will not last too long - at least on geological scale - and the age of the Ice will return. But maybe, just small maybe, we have a chance to integrate dreams of people of different skin colours to be able to believe in singing, dancing and emotions and at the same time remember how to cope with Winter. And even if it is not possible we may become more aware about our relation.

niedziela, 30 kwietnia 2017

Prawo do bycia innym

Najlepszym sposobem, do zachowania prawa do bycia jakim się jest, niezmiennie pozostaje dbanie o prawo innych do bycia odmiennymi.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Biblioteka Hadriana pachnie rumiankiem

Kamienie wyrwane skale
Zaklęte w świątynię wiedzy
Uległy w starciu z religijnym zapałem
Tylko rumianek wciąż pachnie tak samo

piątek, 14 kwietnia 2017

Wielka podróż

Przez istnienia
Formy, gatunki, świadomości
Emocje, uczucia, myśli
Agresję, obronę, współpracę
Pragnienia, przywiązania, ideały
Po empatię, altruizm i Miłość

sobota, 8 kwietnia 2017

Spoza czasu

Patrząc na Ziemię spoza czasu widać kipiel emocji. Każda próba wglądu, o co w tym chodzi, wymaga zanurzenia w czasoprzestrzeni. Oznacza to redukcję wielowymiarowości i zaakceptowanie wektora poruszania się w czasie oraz wynikającej stąd zasady przyczyny i skutku. Tego typu samoograniczenie, przy zachowaniu świadomości, jest dojmująco niekomfortowe. Potrzeba wielu podejść zanim będzie się w stanie funkcjonować w takich warunkach i podjąć próbę świadomego oddziaływania.

piątek, 31 marca 2017

Droga Śnienia

Droga od Śnienia do UR wiedzie przez Krainę Snów. Dzieje się tak, ponieważ UR składa się ze snów, które ludzie (oraz inne istoty) postanowili ze sobą współdzielić. Z tego powodu nie można lekceważyć snów - nawet gdy ma się kontakt ze Śnieniem. Tendencje Śnienia, które nie mogą przejawić się w UR, wzbierają pod postacią marginalizowanych snów, których  wniesienie do UR narobi tym większego zamieszania, im bardziej marginalizowana była tendencja ich źródła. Jeśli ludzkość ma wyrosnąć z czasów wielkich zawieruch, potrzebuje otwartości na to, co przychodzi do bram UR pod postacią nowych snów. Z tego powodu niezbędne jest przywrócenie do dialogu publicznego metod takich jak Głęboka Demokracja, w których pojawia się szansa na wnoszenie do świadomości zbiorowej nowych tendencji. Tendencje te w pierwszej kolejności przejawiają się w UR na poziomie emocji. Ten aspekt ludzkiej natury jest marginalizowany w dyskursie demokratycznym, a jego docenienie jest istotnym przełomem Głębokiej Demokracjii.

środa, 15 marca 2017

Przewrotność przewrotności


A gdy już świat uczyni marnością każdą świętość, z tęsknoty docenimy świętość każdej chwili.

A gdy już świat zamieni świętości wszystkie w marność, z tęsknoty docenimy świętość każdej chwili.

czwartek, 2 marca 2017

Opowieści i pytania

Idąc przez życie jako istoty rozumne zajmujemy się głównie tworzeniem opowieści na temat nas samych i tego co spotyka nas w życiu. Próbujemy nadać sens i znaczenie reakcjom i działaniom, które w znacznej mierze wypływają spoza świadomości.
Tworząc narracje na własny temat tracimy sprzed oczu istotę sensu naszego życia - opowieść bohatera wraz z jego wyzwaniami i przemianami.
Co jakiś czas udaje nam się natrafić na istotne pytania, które pozwalają przez chwilę wrócić do głębokiego sensu, dotknąć atmosfery z nim związanej.
Warto zauważać takie momenty, ponieważ są one szansą zyskania świadomości tematów powracających do nas w kolejnych próbach wykonania kroku na drodze osobistej podróży.


niedziela, 26 lutego 2017

O słuchaniu nieświadomości

Często budzę się na koniec snu. Mam dzięki temu szansę zapamiętać i zrozumieć jego przesłanie. Ma to również przykre następstwa - zwykle po przebudzeniu już nie zasypiam, a budzę się o najróżniejszych porach. W efekcie chodzę niewyspany i nie jest to zbyt przyjemne, szczególnie gdy uświadamiam sobie, że zwracanie uwagi na sny wykształciłem jako nawyk.

Sny są formą komunikacji ze sfery nieświadomego do świadomości. Jest to przekaz niezwykle plastyczny i niosący dużo treści dzięki głębokiemu wykorzystaniu symboliki. Szansa uwzględnieniania takiego przekazu w życiu sama w sobie jest wartościowa i nie zrezygnowałbym ze snów na rzecz wysypiania się. Pytanie tylko czy ta zależność jest faktycznie konieczna.

Treści ze sfery nieświadomości mogą manifestować się w obszarze świadomości na szereg sposobów i od tysięcy lat zajmują się tym szamani. W ramach religii wypracowano "dozwolone" techniki dywinacyjne, jak losowe otwieranie Biblii w chrześcijaństwie czy I Ching w taoizmie.

W psychologii procesu analogiczną funkcję pełni zwracanie uwagi na tendencje, flirty (przyciąganie uwagi), sygnały i synchroniczności oraz praca wewnętrzna jako metoda nadawania interpretacji obserwacjom.

Różnych metod "nasłuchu", poczynając od pasjansa po złożone procedury transowe, jest mnóstwo i jeśli komuś przeszkadza komunikacja przez sny powinien rozważyć wykorzystanie innego sposobu odbioru przekazu.

Oczywiście można poddać w wątpliwość sam koncept "ulegania podszeptom" nieświadomości, ale psychologowie dość zgodnie wskazują, że próba trwałego odcięcia się od tych treści jest prostą drogą do depresji oraz innych zaburzeń.

Ostrzeżenie: Słuchanie głosów, które każą coś zrobić, jest przejawem zaburzenia, a nie słuchaniem nieświadomości, która, co do zasasy, komunikuje się na pozimie symbolicznym i nie zaburza wolnej woli jednostki.